Ostatnio Ben chodzi jakiś struty, ale nie wiem dlaczego. Ja czuję się już lepiej, ale dalej dołuje mnie moja niepełnosprawność, no ale co poradzić takie już jest życie. Najbardziej boli mnie myśl, że jak rechabiilitacja nie pomoże to całe życię spędzę na wózku i już nigdy nie zatańcze. A przecież taniec to moja pasja, którą prawdopodobie zniszczyłam przez własną głupotę. Muszę się pochwalić, że dalej chodzę do szkoły i się nie poddaję...
Ale muszę wam coś powiedzieć, bo ja chyba zakochałam się w Benie, ale wiem, że on mnie nie zechce... Wiem, że traktuje mnie jak siostrę, ale chyba nic poza tym!
Dzisiaj na całe szczęście jest sobota, ale chyba i tak cały weekend spędzę nad książkami... Tak postanowiłam przyłożyć się trochę do nauki, ale i tak nie najlepiej mi idzie, bo te wszystkie lata bez nauki dają się we znaki. Ale gdy czegoś nie wiem, albo nie umiem z pomocą przychodzi mi Lili lub Ben.
- hej, co tam przyrządzasz na śniadanko?- zapytałam
- Kanapki z serem i szynką, a co?
- nic, tak zapytałam.
- Był Ben i powiedział, że przyjdzie po pracy.- powiedziała
- przecież wczoraj mu mówiłam, że ma trochę ode mnie odpocząć- westchnełam
Tak to właśnie jest z Ben'em zawsze postawi na swoim. Właściwie to on ostatnio cały czas u mnie przesiaduje jak bym lada dzień miała się rozpłynąć w powietrzu. A może on wyjeżdza, nie przecież by mi powiedział, prawda?! Ale dlaczego miał by tak nagle wyjeżdzać, przecież ma tu brata, szkołe i pracę, no i jestem tu ja, dobra to było egoistyczne z mojej strony. Jest moim przyjacielem i najważniejsze jest jego szczęście, a nie moje.
Postanowiłam pojechać do ogrodu, bo był wyjątkowo ciepły wrześniowy dzień. Chciała bym wrócić do Sydney, bo tam byłam jeszcze sobą. Jeździłam na motorach, biłam się i uciekałam z lekcji... Nigdy się niczym nie przejmowałam, żyłam teraźniejszością, a teraz przejmuję się każdą duperelką. Myślałam nawet nad tym by się wyprowadzić, ale nie mogła bym tego zrobić bratu, Kevinowi, a przede wszystkim Ben'owi. Przecież i tak za dużo wycierpieli gdy Emmet mnie porwał...
Po kilku godzinach "ktoś " wszedł do mojego pokoju... Tak, był to Ben, ale mia,ł jakiś dziwny wyraz twarzy.
- coś się stało?- zapytałam
- nie wszystko w porządku...
- przecież widzę.
- serio wszystko jest okej, a ty gotowa na swoją pierwszą rechablitację?- zapytał
- nie, ale chodźmy
Skłamała bym mówiąc, że do domu wróciłam wypoczęta. To było jakieś piekło, ale postanowiłam, że się nie poddam i wytrwam w tym postanowieniu. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
- siostra wstawaj muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- co?- jęknełam w poduszkę
- tata dowiedział się o tym co ci się stało i chce mi cię zabrać.
- ale nie może przecież się mnie wyżekł- powiedziałam orzywiona tym co usłyszałam
- wiesz, że on ma znajomości, a ja chyba nawet nie będę miał nic do powiedzenia. A tak bardzo się starałem zostać idealnym bratem, przepraszam to moja wina. Powinienem cię lepiej pilnować, a wtedy by do tego nie doszło...- wyszeptał
- To nie twoja wina tylko moja... Ale przecież to nie jest możliwe, żeby on pstryknął palcami i wszyscy zrobią to co chce. Pamiętaj, że na to potrzeba czasu, a ja zrobię wszystk co mogę żeby tu zostac, ale musisz mi pomóc braciszku- powiedziałam płacząc
- dla ciebie zrobię wszystko siostrzyczko...
Takim sposobem razem z bratem pół dnia spędziłam w swoim pokoju, szukając wyjścia z sytuacji. Ale nic nie przychodziło mi do głowy, poza jednym, ale bałam się powiedzieć to na głos.
Ale z drugiej strony zrobię wszystko, aby Nathaniel nie poniusł konsekwencji, a ja nie będę musiała wracać do ojca. Bo znam go i wiem, że o wszystko obwinił by mojego brata, a na to ne pozwolę, gdyby nie ta moja niepełnosprawność mój pomysł nie był by zły, ale tak to kicha.
- Mell przykro mi to mówić, ale chyba możemy czekać tylko na wezwanie do sądu i na to co postanowią.
- Mam nadzieję, że ojciec zrezygnuje z tego swojego chorego pomysłu, abym z nim zamieszkała, ale z drugiej strony jestem pełnoletnia. Dlatego mogę mieszać gdzie tylko chcę...
CZYTASZ
Kolejne Podejście |KOREKTA |
ActionCzasami jest tak, że człowiek gubi się w życiu, goniąc za sławą i pieniędzmi. Zapominamy o tym, że staliśmy się taką osobą jaką zawsze gardziliśmy. Stałam się tym kim się stałam... Zapomniałam, że to co robię to nie jest spełnienie marzeń... Na sz...