XXVIII

1.9K 126 40
                                    

Błażej trzymał na rękach rudo burego kota z żółtymi oczami.

- Jesteś pewien, że chcesz go? - zapytał się jego ojciec.

- Tak. - odpowiedział głaskając kocura.

- Ale, na pewno? - ciągnął dalej - Siedzieliśmy tutaj dużo czasu. Jak się okaże w domu, że coś ci nie pasuje...

- Mogę pana zapewnić. - wtraciła Monia - Nastka może długo pomaga dobrać kota, ale zazwyczaj jest to cenny strzał.

- Ale, na pewno? - zapytał znowu.

- Mikuś - wtrąciła jego żona - Nie męcz już Błażeja.

- Obiecuje panu, - Nastka podniosła dwa palce prawej ręki - że nie będzie pan musiał wracać.

Mężczyzna zamyślił się. Raz spojrzał na syna, później na kota, a na końcu na Nastkę.

- No dobrze. - powiedział po chwili - Jak nazwałeś kota?

- Jaskier. - odpowiedział - Proszę pani - zwrócił się do Diablika - prosiła mnie pani żebym przypomniał o karmie.

- Rzeczywiście. - Nastka uderzyła się w czoło. Wybiegła zza lady i pognała na zaplecze.

- Na co karma? - zapytała mama Błażeja.

- Żeby nie dostał choroby żołądka. - wytłumaczył kobiecie syn- Będziemy mieszali karmę z tamtą, żeby Jaskier przyzwyczaił się do nowej.

- Tak ci powiedziała ta pani? - dopytał jego ojciec.

- Tak. - odpowiedział tuląc kotka.

- Anastazja dobrze mu powiedziała. - poparła chłopca Monia - Gdyby nagle dostał inną karmę mógłby się rozchorować.

Nastał wbiegła do głównego pokoju z mała paczką karmy dla kotów i ciągnąc za sobą Viktora.

- Ale, ja jeszcze nie chcę iść. - zajęczał siwowłosy.

- Nie rób scen. - westchneła dziewczyna.

- Ale, kto mi będzie pomagać przy psach? - zapytał rudy chłopak wchodząc do pomieszczenia. Wyglądał na dwadzieścia lat. Miał na sobie czarne rulki i tego samego koloru bluzkę.

Kuzynka Viktora Nikiforova ||Yuri On IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz