16. Co jest prawdą?

80 1 0
                                    

Poszłam za księżniczką. Miałam nadzieję, że po drodze między bazą wroga a zamkiem nie wydarzyło się moim przyjaciołom nic nieprzyjemnego. Służby nagle zrobiło się jakby więcej. Najwyraźniej już rozeszła się wieść o gościach, którzy przybyli do księżniczki. Przygryzłam nerwowo wargi, zbliżając się do sporych drzwi. Na rozkaz Asix dwaj mężczyźni złapali za spore złote uchwyty i pociągnęli je do środka. Do pomieszczenia wdarły się promyki słońca. Na moment udało się im mnie oślepić. Spojrzałam na zewnątrz. Rebelianci stali niedaleko fontanny. Wyróżniali się na tle tego wręcz bajkowego świata swoimi ciemnymi strojami. Większość z nich miała na sobie ciemne dżinsy i czarne skórzane kurtki. Z daleka przypominali, więc zgraję motocyklistów. Nie odbiegało z bardzo od prawdy, skoro sporo rebeliantów potrafiło dobrze jeździć na motorze. Tak, jak chociażby Vex. Dopiero po chwili dostrzegłam pielęgniarka. Wyłapałam wśród tłumu jej pielęgniarskie nakrycie głowy. Odznaczał się wśród głów odzianych w czapki z daszkiem. Apap wyglądała na zmęczoną. Zerknęła w moją stronę, a ja się uśmiechnęłam. Rebelianci podeszli do nas. Zaczęli się przekrzykiwać z pytaniami o to, czy wszystko jest na pewno w porządku. Jakby nie widzieli naszego stanu. Bali się o to, czy nie jest to kolejna pułapka. Suma zapewniła ich o bezpieczeństwie pobytu w pałacyku. Z racji tego, jak spory posłuch miała w Rebelii, to nikt nie zakwestionował jej słów. Przeciskając się przez tłum, dotarłam do pielęgniarki i mocno ją wyściskałam. Po tym, jak dziewczyna oderwała się ode mnie, to zaczęła się rozglądać na boki, ewidentnie wypatrując kogoś. Spytałam się, kogo szuka, ale ta nie chciała mi powiedzieć. Mruknęła tylko coś, że podziwiała zamek. Oczy błyszczały jej przy tym jak gwiazdy. Czyżby coś było na rzeczy? Tylko z kim? Czemu mi nie chciała powiedzieć? Podeszła do nas księżniczka, dla której bez żadnych problemów tłum się przesunął na bok oraz dziewczęta z Arcymagiem. Apap podała dłoń Asix. Nagle rozległo się parę nieprzystających, przy arystokratce odgłosów. To brzuchy moich znajomych domagały się jakiegokolwiek posiłku. Szlachcianka bez żadnych problemów zaprosiła nas na obiad. Wolałam nie myśleć, jak bardzo musiała uwijać się służba, skoro po czasie nie dłuższym niż godzina wcinaliśmy już przyzwoicie wyglądające ziemniaki z surówką i mięsem. Przed obiadem przegryźliśmy jeszcze jabłka z ogrodu. W końcu dotarło do mnie, że wcześniej mówiłam o dotarciu oddziału, więc mieli czas przygotować coś takiego. Jadalnia wydawała mi się monstrualna. Wysokie ściany zakończone były sufitem, ozdobionym przez różne kwiaty i wschodnie ornamenty. Pomieszczenie pomalowano tak jak resztę sal, na jasne i przyjemne dla oka kolory. Wszyscy usiedli, przy drewnianym długim stole, na którym rozłożono biały obrus. Mimo tego, że każdy zajął miejsce, to zostawiliśmy jeszcze sporo wolnych miejsc. Rozglądałam się po sali, by zobaczyć, kto taki wyruszył nam z odsieczą. Wiele osób kojarzyłam z twarzy, choć rozmawiałam wcześniej tylko z małą ich częścią. Jedną z osób, którą znałam bliżej była Talita. Wieszczka, która wcześniej ostrzegła nas przed burzą. Myślałam, że ta nie rusza się ze swojego namiotu. Należała przecież do nas tylko nieformalnie. Wciąż „współpracowała" z Armią, więc taka ostrożność była konieczna. Miejsce koło niej było, na moje szczęście, wolne. Przeprosiłam Matematyczkę i Asix, które rozmawiały z sobą. Lwica próbowała zaś najwidoczniej nie zasnąć, bo ziewała raz za razem. Le Le wyglądała lepiej, ale jej spiczaste krótkie uszka wydawały mi się czerwienić. Rozgadała się z Arcymagiem i Apap. Pielęgniarka, tak jak Złota Sokolica,  należała do jej paczki. Zajęłam miejsce niemal bezszelestnie, ale zamyślona czerwonowłosa dziewczyna nie dała się zaskoczyć. Spytała się, zanim zdążyłam się odezwać:

— Chcesz wiedzieć, czemu tu jestem?

— Ach, tak. — wbiłam spojrzenie w wazon pełen kwiatów, który stał niedaleko na kafelkach. — Myślałam, że nie lubisz opuszczać obozu na długo...

Milczała przez chwilę, a ja wpatrywałam się w jej zaniepokojoną twarz.

— Miałam wizję — zaczęła nerwowym głosem. — Byłaś w niej... Stałaś skąpana w krwi, a na zewnątrz działa się olbrzymia bitwa...

Czerwień i biel wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz