Dawno temu w lesie

17 0 0
                                    

- Muszę Cię zabić...

Kiedyś, jednakże nie tak dawno na ziemiach bliżej nieokreślonych piętrzył się przeogromny las. Nie miał on dokładnej nazwy. Z powodu swoich rozmiarów i pokaźnej ilości mieszkańców, był po prostu nazywany "lasem właściwym", albo "lasem-lasem", jednakże to nie miało większego znaczenia. Uważany za idealny do zamieszkania teren był niesamowicie znany owej krainie, która wydawała się być całkowicie odcięta od świata. Zielone, ogromne łąki i pola współgrały z niewielkimi, spokojnymi wioskami. Tereny malownicze, bogate w jeziora i kwieciste zagajniki. Klimat mógłby się wydawać idealny...  delikatne, białe zimy po których następowała ciepła wiosna, pora kiedy wszystkie teren kwitły i tętniły życiem. Kolejno przychodziło chłodne lato, które charakteryzowało się licznymi burzami. Susze praktycznie nie występowały, a temperatura rekordowa sięgała 24 stopni Celsjusza. Słońce nie lubiło pojawiać się latem, w tym czasie nad krainą wisiały chmury, co nadawało trochę ponurego akcentu, aczkolwiek nikt na to specjalnie nie narzekał. Następnie w krainie gościła jesień. Pora na wyraz deszczowa, zachmurzenie nasilało się z każdym dniem i nie było dnia, żeby z kolosalnych, szarych chmur nie spadł deszcz. Klimat wydawał się być wręcz idealny dla mieszkańców, którzy nie przepadali za bardzo niskimi temperaturami i zaspami śniegu, czy suszami obfitymi w rekordowo wysokie temperatury. 

- Oh, muszę Cię zabić...

Ale kto właściwie zamieszkiwał tą krainę? Z pewnością było tu pary ludzi, jednakże nie umieli oni się odnaleźć w pełni oswobodzonej krainie bez podziału na władcę i poddanych. Jednakże były przypadki, kiedy to ktoś starał podporządkować sobie mieszkańców krainy, wprowadzić monarchię... ależ to było nieskuteczne. Mieszkańcami tych terenów były wszelakie hybrydy i inne dziwactwa, które ustalały między sobą własną hierarchię. Ludzie byli tu do niczego nie potrzebni. Niemożliwym wydawać by się mogło dogadać się z całą krainą w jakikolwiek polityczny sposób, jednakże nie było to aż takie trudne. Wystarczyło tylko udać się do lasu i spytać o Yvette. Mimo oficjalnego braku władcy krainy była wśród nich kobieta pochodząca z pochodnej plemienia Faunów. Wysoka, blada Pani o długich, jelenich nogach, które zazwyczaj zasłaniała sięgającą do ziemi białą suknią i błękitną peleryną, które niesamowicie podkreślały jej śnieżnobiałe włosy i zimne, błękitne oczy. Uwagę przyciągały jeszcze białe, błyszczące tatuaże układające się symetrycznie w rąby na jej ramionach, polikach i czole, które miała zwyczaj zasłaniać białą grzywką. Jednak największą cechą charakterystyczną Yvette było pokaźne jelenie poroże, w które wplątywały się pojedyncze kosmyki włosów. Kobieta oficjalnie nie miała włazy nad krainą, jednakże powszechnie była uważana za najmądrzejszą osobę w całym lesie. Trudno było znaleźć na całym terytorium lasu kogoś, kto nie znałby Yvette. Poza lasem także było popularna, aczkolwiek stworzenia zamieszkałe w wiosce i okolicach nie utożsamiały się z leśnymi mieszkańcami, można by wspomnieć nawet o niemałym sporze między nimi, ale dla większości spraw, nie miało to najmniejszego znaczenia, gdyż to właśnie las uchodził za serce krainy. Pozostałym mieszkańcom malowniczych terenów było wszystko jedno... Jednak tylko do czasu...

MesmerizedWhere stories live. Discover now