Agencja Egao - nikt nie wie skąd się wzięła i kto właściwie ją założył. Pracują w niej ludzie, jak i magiczne osobniki, których zadaniem jest dbanie, by zwykli ziemianinie nie zobaczyli nikogo spoza ich rasy. Raimei oraz reszta Servamp'ów, oprócz ug...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Raimei właśnie popijała poranną kawę patrząc na choinkę. Zielone drzewo wesoło połyskiwało rozświetlając salon w którym jeszcze było ciemno. Popatrzyła znudzona na zegarek widząc dopiero szóstą, więc Mahiru dopiero za jakąś godzinę wstanie jak nie później. W końcu dzisiaj ma wolne od szkoły. Potem jej spojrzenie zatrzymało się na drzemiącym Kuro na kanapie. Wampir spał ściskając w dłoni swoją konsolę z którą musiał zasnąć nawet jej nie wyłączając. Wstała odkładając pusty kubek i złapała za kurtkę wiszącą na wieszaku. Zamykając cicho drzwi zbiegła po schodach widząc z daleka uśmiechniętego Sakuye, który jak tylko ją zobaczył zaczął do niej machać.
— Widzę, że jest ktoś kto wstaje wcześniej niż Mahiru.
— Daj spokój Watanuki — Pokazała mu złośliwie język grzebiąc przy okazji w kieszeni czy ma portfel. Jak chce się pośpieszyć i zdążyć kupić wszystko zanim chłopcy wstaną musi popędzić zielonowłosego — chodź Layla czeka.
— To powinna być moja kwestia — Zaśmiał się przyśpieszając kroku by dogonić szybko idącą już wampirzce. Jak tylko do niej dobiegł włożył ręce do kieszeni obserwując jeszcze wymarłe miasto, które pewnie jeszcze spało. Lubił patrzeć na zaśnieżone ulice i lampy oświetlające biały puch. Popatrzył kątem oka na zadowoloną niebieskowłosą i podrapał się lekko zakłopotany po głowie. Niby ostatnimi czasy w barze oraz rezydencji Aliceinów dużo czasu spędza z kobietami, ale tak na sam na sam z Osaką zawsze będzie się chyba czuł skrępowany. Dzięki niej i Shirocie znalazł dom oraz pracę po tym jak zdradził Tsubakiego. Co gorsza jego własny stworzyciel nie żywił do niego z tego powodu urazy.
— Wszystko w porządku Sakuya? — Pokręcił głową słysząc głos dziewczyny. Całkiem się zapomniał. Przecież nie idzie teraz sam.
— Myślę o Tsubakim — Westchnął pocierając obolałe skronie — Mutsuko na pewno mu nie darowała tego, że tak łatwo dał mi uciec z jej łap po zdradzie.
— Raczej moja siostra za bardzo lubi tego czarnowłosego psychopatę by go zabić — Zdziwione czerwone oczy spojrzały w jej stronę. Żeńskie Lenistwo szła ze skrzyżowanymi dłoniami na głowie patrząc tak jak on w niebo. Uśmiechała się, co ostatnimi czasy było coraz częstsze musiał przyznać. Nie wiedział czy to zasługa Mahiru i jego leniwego wampira, ale widać było, że kobieta odżyła trochę. A może to magia świąt? Cholera jedna wie — wierz mi, jeśli uważała by go za zbędnego. To dawno skończyłby jako pokarm dla ryb lub jej magii. Zależy, co by chciała z nim zrobić. Może to nawet i lepiej. Wreszcie nie polega na samej sobie.
— Zaczynasz myśleć tak dziwnie jak Mahiru..
— Może — Spojrzała przed siebie widząc już machającą do nich Storm, która wyglądała dość zabawnie w cienkim płaszczyku i ziewającym Dodo. Biedny chłopak. Nawet będąc kierowcą został zmuszony do wożenia na każde zawołanie blondynki, a jak nic to musiało kończyć się źle. Obok Żeńskiej Nieczystości stał paląc papierosa uśmiechnięty od ucha do ucha Lily. Oni byli tak uroczy we dwoje, że jak się ich widziało samopoczucie wzrastało trzy krotnie — ale właśnie dzięki takim myślom wiemy, że walczymy w dobrej wierze. A także dzięki temu mamy większe szanse na szczęśliwy remis.