❇Rozdział 15 część 2❇ Trening czyni mistrza

1.1K 107 12
                                    

#Kaydeen

Po przejściu przez próg drzwi od stołówki zrobiliśmy parę kroków i weszliśmy w prawy, boczny korytarz. Szliśmy z Avą prawie ramię w ramię. Jej jasne włosy podskakiwały w rytm kroków, a atramentowy płaszcz lekko falował nad ziemią.

Po kilku minutach dotarliśmy do sali, w której trenowało się łucznictwo. Jedyne odgłosy jakie można było tu usłyszeć były świsty i szelesty, wydobywające się z wypuszczania strzał.

Niektóre z obecnych elfów trenujących w różnych miejscach tego pomieszczenia na chwilę odwróciły głowy w naszą stronę, ale moment później zrezygnowały z obserwowania i powróciły do przerwanej czynności, aby skupić się na treningu. Ava wyprzedziła mnie i pewnym ruchem podeszła do stojaka z bronią. Przejechała palcami po srebrnym łuku z pięknymi ornamentami, po czym sięgnęła jeszcze po kołczan w tym samym kolorze i zabrała stamtąd oba te przedmioty. Byłem trochę zdziwiony, że wiedziała już co i jak, ale nie namyślałem się nad tym długo i uczyniłem to samo biorąc do ręki broń z ciemnego drewna.

Podeszłem z elfką do dwóch wolnych tarcz sąsiadujących ze sobą. Widniały na nich koła złożone z pięciu okręgów. Wtedy Ava odrzekła niepewnie patrząc przed siebie na swoją:

- Nie dam rady strzelić, bo nawet w nią nie trafię... Kiedy byłam tu ostatnim razem, też nic nie wskurałam i tylko się ośmieszyłam...

- Czyli... byłaś tu już?... Kiedy? Bo jakoś sobie nie przypominam... żebym cię tu przyprowadził... - zastanowiłem się próbując odszukać w umyśle ten moment, o którym najwidoczniej zapomniałem.

- Bo nie przyprowadziłeś mnie wtedy. Nie mogłeś tego zrobić, byłeś uwięziony w moim domu. Gdy już miałam wyruszyć po ciebie, Erevan mnie zatrzymał i zaciągnął tu, do strzelania, a ja... nie bardzo sobie z tym poradziłam. A mówiąc krótko: strzelałam wszędzie tylko nie tam gdzie trzeba... A jeszcze wcześniej przewróciłam ten stojak... Moje szczęście najwidoczniej trzyma się ode mnie z daleka, żeby też nie oberwać.

- Ale chyba nie jest aż tak źle jak mówisz? - zapytałem z nadzieją, bo oznaczało to więcej pracy niż przypuszczałem, ale dziewczyna patrzyła na mnie z poważnym wyrazem twarzy - Czyli jednak jest tak źle?

W odpowiedzi wyciągnęła przed siebie broń łapiąc lewą ręką za rękojeść, nałożyła strzałę nieumiejętnie przytrzymując jej końcówkę na cięciwie. Nabrała powietrza w płuca, po czym naprężyła łuk, nakierowała nim na środek koła narysowanego na tarczy i wypuściła strzałę spod jej palców. Jednak w ostatnim momencie pociągnęła przedmiot prawą ręką w dół i poskutkowało to trafieniem w kamienną ścianę wysoko nad zamierzonym celem. Grot ze strzałą odskoczył i spadł na ziemię obok tarczy.

Odetchnąłem głęboko i spojrzałem na elfkę, która opuściła zrezygnowana łuk i zabrała strzałę z podłogi. Gdy wróciła na miejsce, podeszłem do niej i nakazałem spróbować jeszcze raz. Z ociąganiem ponowiła czynności, ale gdy miała już kolejny raz strzelić, przytrzymałem jej dłoń wypuszczającą strzałę.

- Masz niepewną postawę, musisz mocno trzymać łuk i być pewną, że chcesz trafić. Nie możesz sobie wmawiać tego, że na pewno nie trafisz, nie na tym rzecz polega. -Pouczyłem, a dziewczyna poprawiła się i oczekiwała dalszych wskazówek - trzymanie strzały też ci nie bardzo idzie, spróbuj w ten sposób - złapałem za jej palce i ustawiłem do jednego z chwytów, które znałem od dość dawna, czyli do chwytu dwoma palcami.

Lekko się zarumieniła, ale udawałem, że nie widziałem tego i odeszłem na bok do swojego stanowiska.

- Tak to ma mniej więcej wyglądać - rzekłem i złapałem za swój łuk oddając strzał w stronę samego środka koła. Kątem oka zauważyłem jak Ava otwiera szeroko oczy ze zdumienia - No dobra, teraz ty spróbuj.

Całkiem inna historia o smokach i elfachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz