Akashi potarł w zamyśleniu podbródek, przyglądając się, jak jego błękitnowłosy przyjaciel bawi się ze szczeniakiem, którego kupił mu na święta. Seijuurou stał w kuchni, opierając się pośladkami o szafki, podczas gdy Tetsuya zajął miejsce na podłodze w części jadalnej, i drażnił cicho warczącego szczeniaka, próbując wyrwać mu z pyszczka zabawkę, którą teoretycznie znalazł dla niego Kuroko.
– Wyczuwam lekką awanturę w te święta...- Akashi postanowił podzielić się z przyjacielem swoimi myślami.
– Hm?- Kuroko spojrzał na niego pytająco.- Dlaczego?
Seijuurou otworzył usta, unosząc dłonie, jednak nie miał pojęcia jak mógłby wytłumaczyć Tetsuyi, że dawanie psu do zabawy kapci jego starszego brata raczej nie było na miejscu. Patrząc, jak małe, choć jednak ostre niczym szpilki ząbki szczeniaka powoli rozdzierają materiał ulubionych – i, swoją drogą, jedynych – kapci Aomine, Akashi czuł bezradność. Oczywiście, ta sytuacja byłaby nawet zabawna, gdyby nie fakt, że Kuroko najzwyczajniej w świecie sam dał pieskowi ów kapeć, żeby go sobie gryzł, drapał i szarpał.
Nie pytając o zdanie właściciela.
Czerwonowłosy wzruszył z westchnieniem ramionami i pokręcił głową, wracając do przygotowywania śniadania. Kiedy Daiki obudzi się i zejdzie na dół, Akashi będzie udawał, że nie ma z tą zbrodnią nic wspólnego.
– Trzeba będzie ci kupić piękny kojec, Nigou – zwrócił się Tetsuya do pieska. W Bożonarodzeniowy poranek zarówno Kise, jak i Aomine zdecydowali, że póki ich młodszy brat nie wymyśli dla szczeniaka imienia, będą nazywać go właśnie „Nigou"* ze względu na jego uderzające podobieństwo do Kuroko.- I jakąś ładną obróżkę, i smycz, i kilka zabawek. Może pójdziemy z nim po śniadaniu na spacer, Akashi-kun?
Seijuurou z dość sceptyczną miną spojrzał na szalejącą za oknem śnieżycę, po czym wrócił do krojenia warzyw.
– Na piętro i z powrotem, czemu nie – mruknął pod nosem.
– Cześć, chłopaki.- Do kuchni wszedł właśnie Kise, zasłaniając usta dłonią i ziewając. Chociaż i ten dzień miał wolny, zdawało się, iż do śniadania przyszykował się niczym do sesji. Miał na sobie eleganckie ciemne spodnie oraz białą koszulę z czarnym kołnierzem i paseczkiem przy mankietach, także włosy ułożył schludnie i, choć z pewnością dopiero się obudził, nie było tego po nim widać.
– Cześć, Ryouta-kun – powiedział Kuroko, szarpiąc kapciem drugiego brata i z uśmiechem przyglądając się, jak Nigou powtarza jego ruchy, warcząc przy tym zabawnie.- Po śniadaniu idziemy z Nigou na spacer.
– Aah, rozumie... eh?- zaczął z uśmiechem Kise, jednocześnie odwracając głowę w kierunku okna. Urwał, kiedy zobaczył za nim wyginające się pod siłą wiatru drzewa i krzewy. Zaśmiał się nerwowo, spoglądając na Akashiego, jednak ten nawet na niego nie spojrzał.- Ekhem... Uhm... pomogę ci w śniadaniu, Akashicchi!- zdecydował, sięgając do szafki po talerze oraz miseczki.
– Przecież dzisiaj jest moja i Akashiego-kun kolej, żeby je zrobić – zauważył Tetsuya, nie przerywając zabawy ze szczeniakiem.
– Co ty nie powiesz?- Seijuurou spojrzał na niego znacząco, unosząc lekko brew. Ponieważ jednak nie doczekał się, aż Kuroko odwróci ku niemu twarz, z westchnieniem wrócił do swojego zajęcia.- Po co kupowałem mu tego kundla...?
– Ahahah, pozwól mu się nim nacieszyć, Akashicchi – powiedział łagodnie Ryouta, uśmiechając się i spoglądając z rozczuleniem na młodszego brata.- Dawno nie widziałem go takiego szczęśliwego...
– Cieszę się, że to małe bydle może się na coś przydać, ale zaczynam się obawiać, że wkrótce narobi więcej szkód, niż pożytków.- Seijuurou skrzywił się lekko.- Poczekaj tylko, aż Tetsuya zupełnie zapomni o tobie i Daikim. Lub, co gorsza, o mnie.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...