Chciałam, żeby to był on. Mój Justin. Już nie mam siły dłużej czekać. Nie chcę dłużej bez niego żyć. Cholera, dlaczego to jest takie dziwne i trudne?
- Sel, masz gościa. - oznajmiła moja mama wchodząc do salonu.
- Hej Sel! - krzyknęła tajemnicza postać.
- Mia! Wróciłaś kochana! - wstałam o rzuciłam się na szyję mojej przyjaciółce. Nie widziałyśmy się ponad miesiąc. Wyjechała na praktyki z uczelni.
- Jak dobrze cię widzieć! - wyściskała mnie jeszcze bardziej.
- Siadaj, robię kawę i opowiadaj.
- A gdzie jest mój mały mężczyzna?
- Właśnie niedawno zasnął, ale spokojnie, jak wstanie jest cały twój. - zaśmiałam się.
- Dziewczyny ja muszę was zostawić, wrócę wieczorem - powiedziała mama i wyszła. Na pewno nie chciała nam przeszkadzać. Zrobiłam kawę, wyjęłam jakieś ciastka i cukierki z szafki i zaprosiłam Mię do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęły się jak zwykle niekończące się tematy do rozmów. Opowiadała mi o tym czego się tam nauczyła, kogo poznała.
- Schudłaś.
- Słucham? - zapytałam.
- Widzę Sel...
- Wydaje ci się.
- Naprawdę widzę, nie oszukasz mnie moja droga.
- Mia..
- Myślenie o Justinie cię niedługo wykończy. Spójrz, co z sobą robisz. Masz dla kogo żyć. Masz wspaniałego synka.
- Wiem przecież. Eric jest dla mnie wszystkim.
- No właśnie, a nim przestań się przejmować. Wiem, że cholernie mocno go kochasz, ale...
- Ale co? Zostawił mnie. Nawet nie wie, że mamy dziecko. Chociaż kiedy ostatni raz go widziałam mówił, że bardzo mnie kocha i cieszy się, że w końcu możemy być razem...
- Sel skarbie, wszystko się ułoży.
Po tych słowach przytuliła mnie. Brakowało mi jej przez ten miesiąc, byłam wdzięczna Bogu za to, że wtedy na tym korytarzu, kiedy zrezygnowana usiadłam, ponieważ nie mogłam znaleźć sali, pojawiła się ona. Jest trochę za bardzo wygadana, ale to w niej kocham. Jest moją najlepszą przyjaciółką...
Nasze smęty przerwał płacz Erica.
- Ja do niego biegnę! - krzyknęła z radości i obie zerwałyśmy się z miejsc.
Mój trzymiesięczny synek wierzgał się z łóżeczku, czekając aż ktoś go łaskawie wyciągnie i przytuli. Kiedy w końcu nas zobaczył, uspokoił się i zaczął przyglądać się mojej przyjaciółce. Chyba próbował sobie przypomnieć jej twarz, jego mina wskazywała na ogromne skupienie.
- Chodź do cioci maluszku! - powiedziała i delikatnie wyjęła Erica z łóżeczka.
Reszta wieczoru zleciała nam na zabawianiu mojego małego mężczyzny i rozmawianiu o niczym. Kiedy Mia wyszła, poszłam wykąpać malca, nakarmiłam go i położyłam spać. Sama wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
***
Hej 😄
Wybaczcie, że tak długo, ale mam ogrom pracy w szkole. Matura za parę tygodni 😪 Nadrabiam zaległości 😂
W przeciągu kilku dni napiszę kolejny rozdział 😎
CZYTASZ
I need him... |•Jelena•|
Fanfiction#106 w Fanfiction 19.12.2017 [Zakończone] Najlepsi przyjaciele? Tylko do czasu.