PenelopeNastępnego ranka obudziłam się gotowa i otworzyłam okno w pokoju. Wzięłam kartkę papieru, zgniotłam ją i rzuciłam w okno Shawna. Po kilku minutach już było otwarte. Wystawił głowę i nagie ramiona przez okno. To wyglądało jakby dopiero zwinął się z łóżka. Jego brązowe włosy były w nieładzie i jego głos, o boże, jego głos.
- Penelope jest dosłownie 5:30 rano - zaśmiałam się.
- Tak, ogólnie to jest czas kiedy normalni ludzie wstają do szkoły.
- Nie jestem normalny - przetarł oczy i spojrzał na mnie jeszcze raz.
- To na pewno.
5 minut później stał w moim progu. - - Gotowa do szkoły? - uśmiechnął się promiennie do mnie stojąc tam w jego przylegających jeasnach i czarnej koszulce. W przybliżeniu miałam to samo na sobie.
- Bliźniaki! - zażartowałam - Zazwyczaj chodzę do szkoły z Hadley... nie chce jej wystawić - wzruszył ramionami.
- Okej, może iść z nami - szturchnęłam go - jesteś dziełem. *
- To dlatego mnie kochasz.
Z jakiegoś powodu moje policzki zrobiły się bardziej czerwone niż są zazwyczaj, a bicie serca przyspieszyło. Przeszłam dalej, więc nie mógł tego zauważyć. Potem Hadley dołączyła do naszej wesołej imprezy i zaczęła gaworzyć o jej planach co do imprezy w ten weekend. Kompletnie o tym zapomniałam.
- Powinnaś zabrać Shawna - poruszyła brwiami a ja posłałam jej zabójcze spojrzenie.
- Co?
- Oh, daj spokój, bylibyście bardzo słodcy - jęknęła.
Shawn był bardziej czerwony niż ktokolwiek kogo kiedykolwiek widziałam. Zamknęłam usta Hadley i odwróciłam się do Shawna.
- Chciałbyś pójść ze mną? Nie znałabym tam naprawdę nikogo i moglibyśmy po prostu spędzić razem czas-
- Oczywiście - przerwał mi z krzywym uśmiechem.
- To randka! - Hadley piszczała i skakała.
- To nie jest randka - zaprzeczyłam. Powiedziałam cicho do Shawna
- Tylko przyjaciele, tak? - odwrócił wzrok w kierunku szkoły gdy się do niej zbliżaliśmy.
- Tylko przjaciele.*w oryginale było "you are piece of work" więc wiadomo o co mniej więcej chodzi.