BONUS cz.6

295 19 4
                                    

- To nie możliwe.- powiedział sam do siebie patrząc na dziewczynę.- Amanda?

Dziewczyna się uśmiechnęła.

- To kurwa nie możliwe.- zbiegł po schodach i podbiegł do dziewczyny.- Przecież ty umarłaś! - wrzasnął.

- Chciałam, ale mi nie wyszło - zaśmiała się - Jakiś facet wezwał pogotowie i cudem mnie odratowali. Ale moi rodzice specjalnie powiedzieli ci, że umarłam...

- Kurwa! Nie wierze w to.- krzyknął chłopak i patrzył na nią jak zaczarowany, a mnie to w jakiś sposób zabolało.

- Wyprzystojniałeś.- uśmiechnęła się brunetka.

- Haha.... Dzięki. - zaśmiał się, a ja zeszłam zeszłam schodów i ruszyłam do kuchni.

- To twoja pomoc domowa?- powiedziała szeptem, jednak ja to usłyszałam, patrząc w moim kierunku.

- Co? Nieee...- mruknął chłopak.

- Aaa rozumiem.... Panienka na jedną noc?- słysząc to wkurwiłam się i to bardzo.

- Słuchaj... Możesz nie obrażać mojej żony? - powiedział spokojnie Zayn. 

Najwyraźniej nie ruszyło go to, że właśnie uważała mnie za najgorsze.

- Twojej żony? - kobieta wydała się zdziwiona- Ożeniłeś się?

- No..- patrzył na brunetkę.

Od razu poczułam, że kac mnie opuścił. Wkurwiona podeszłam do stolika przy kanapie i wzięłam telefon.

- Zayn.- warknęłam głosem wypełnionym jadem.- Możesz mi wyjaśnić co ona tu robi?- zmarszczyłam brwi.

Brunet leniwie przeniósł na mnie swój wzrok.

- Amanda.. Po co tu jesteś?

- A tak...- spojrzała uważnie na brązowookiego.- Przyjechałam cie o czym po informować.... Wcześniej nie wiedziałam gdzie jesteś...

- Przejdź do rzeczy. - warknęłam pośpieszając brunetkę.

- Rose, daj jej mówić. - powiedział oschle mój mąż.

- Masz syna, Zayn...

- Co?- powiedziałam równocześnie z brunetem.

- No kurwa!- wrzasnęłam - Ja w to kurwa nie wierze.

- Czyli jednak nie poroniłaś?

- Nie. Nasz syn ma 13 lat. I chce, żeby miał ojca. Dlatego ciebie szukałam. Nie chce rozbijać waszego małżeństwa oczywiście.- powiedziała widząc mój wyraz twarzy.- Chociaż było by lepiej jakby ojciec był cały czas przy nim...

- No chyba sobie kpisz?! Twierdzisz, że nie chcesz rozbić naszego małżeństwa, ale wyraźnie sugerujesz, że chcesz z nim być!

- Uspokój sie!- wrzasnął Malik, a mnie to zdziwiło i przestraszyłam się.

Zacisnęłam powieki, czując jak do moich oczu cisną się łzy. Rzuciłam telefon na stół. Rzut był chyba zbyt silny, bo szklany blat stolika pękł, a ja od razu pobiegłam na górę.

/Zayn/

- Nie wiem o chuj jej chodzi.- mruknąłem patrząc na szkło.

- Jest zazdrosna.- brunetka dotknęła mojego ramienia.- Poza tym, źle mnie zrozumiała.... Chce żebyś spotkał się z naszym synem...

- Okey. - westchnąłem- Przywieź go jutro tu, to pozna swoje rodzeństwo.

- Rodzeństwo?- zdziwiła się Amanda.

- Tak, rodzeństwo.

- Em... To ja może już pójdę?

- Tak było by lepiej.- powiedziałem i wstałem.

Od prowadziłem brunetkę do drzwi i się z nią pożegnałem, a potem od razu ruszyłem na górę.

- Rose?- powiedziałem ostrożnie wchodząc do naszej sypialni.

Dziewczyna leżała na łóżku z głową na poduszce. Była skulona, a z jej oczu płynęły łzy.

/Rose/

Zobaczyłam jak ktoś kuca obok mnie na podłodze. Zayn..

- Skarbie...- położył mi rękę na policzku, którą od razu strzepnęłam.- O co ci chodzi?

- Zachowałeś się jak dupek i nic nie warty chuj.- odwróciłam się na drugi bok.

- O co ci teraz chodzi?  O to, że jesteś o nią zazdrosna?

Nic nie powiedziałam.

- Rose, kurwa!- wrzasnął.

- Nie chce widzieć tej kobiety w tym domu. Nie chce żebyś miał z nią kontakt.

- Mam z nią dziecko, zrozum to.

- Aha rozumiem już. - podniosłam się do siadu i spojrzałam na chłopaka. - Czyli jej dzieciak jest ważniejszy od naszych? Chce ci przypomnieć, że my mamy dwójkę dzieci. A o tamtym do tej pory nie miałeś pojęcia...

- Myślisz, że Cię zostawię dla niej.

- Tak. Wyraźnie dawałeś mi takie znaki.

- Boże, Rose.- chciał mnie przytulić, ale powstrzymałam go ręką.

- Wiesz co wkurwiło mnie dobitnie?- przerwałam ciszę, która zaczynała się robić krępująca- Patrzyłeś na nią jak na jakieś bóstwo, a na mnie nigdy tak nie spojrzałeś.

- Wcale, że nie. Poza tym jesteś więcej od niej warta.

- Przestałam w to wierzyć, kiedy zobaczyłam jak na nią patrzysz. Ignorowałeś mnie... Nie zwracałeś uwagi Na to, że mnie uważa za nie wiadomo kogo.

- Nawet tak nie mów.

- Zamknij się.- pokręciłam głową z rozbawieniem - Skoro masz zaprzeczać każdemu mojemu słowu to jedź po dzieci, bo ja uważam, że ta rozmowa prowadzi do nikąd.

- Ty tak uważasz. Poza tym nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać.

- Ja skończyłam. Idź do tamtej suki, tylko przywieź mi moje dzieci skoro je wywiozłeś.

- Nie wyzywaj jej.- warknął.

- Czyli jej będziesz bronił, a mnie nie umiesz? Pizda, nie mąż. -powiedziałam z pogardą.

- No proszę!  Smith się obraziła.

- Mam inne nazwisko..

- I to tylko dzięki mnie je masz.

- Jesteś żałosny. - wstałam i chciałam odejść, ale poczułam mocny uścisk na nadgarstku.

- Słuchaj...- przerwałam mu.

- To ty słuchaj. Mam do ciebie ogromny żal.- próbowałam wyrwać rękę lecz bezskutecznie.

- Za co?- zmarszczył brwi.

- Często wyjeżdżasz i zostawiasz mnie samą na długi okres czasu... Teraz do tego ta dziewczyna....- przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił- Przestajemy się rozumieć. - Zayn puścił moją rękę i wyszedł z sypialni trzaskajac drzwiami, a ze ściany spadło zdjęcie.... Nasze zdjęcie....
---
Ten rozdział to taki trochę gniot.. Czy tylko mi się tak wydaje? Xd
Przepraszam za błędy xd

Inne opowiadania:

►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD

►Hooligans: Life is Brutal || Z.M. [ZAKOŃCZONE]

►Random Knowledge || Z.M. [ZAKOŃCZONE ]

►Wyzwanie: Psychiatryk [ZAKOŃCZONE]

►Akt Miłości ||L.H. ~ NOWE!

Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz