- To nie możliwe.- powiedział sam do siebie patrząc na dziewczynę.- Amanda?
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- To kurwa nie możliwe.- zbiegł po schodach i podbiegł do dziewczyny.- Przecież ty umarłaś! - wrzasnął.
- Chciałam, ale mi nie wyszło - zaśmiała się - Jakiś facet wezwał pogotowie i cudem mnie odratowali. Ale moi rodzice specjalnie powiedzieli ci, że umarłam...
- Kurwa! Nie wierze w to.- krzyknął chłopak i patrzył na nią jak zaczarowany, a mnie to w jakiś sposób zabolało.
- Wyprzystojniałeś.- uśmiechnęła się brunetka.
- Haha.... Dzięki. - zaśmiał się, a ja zeszłam zeszłam schodów i ruszyłam do kuchni.
- To twoja pomoc domowa?- powiedziała szeptem, jednak ja to usłyszałam, patrząc w moim kierunku.
- Co? Nieee...- mruknął chłopak.
- Aaa rozumiem.... Panienka na jedną noc?- słysząc to wkurwiłam się i to bardzo.
- Słuchaj... Możesz nie obrażać mojej żony? - powiedział spokojnie Zayn.
Najwyraźniej nie ruszyło go to, że właśnie uważała mnie za najgorsze.
- Twojej żony? - kobieta wydała się zdziwiona- Ożeniłeś się?
- No..- patrzył na brunetkę.
Od razu poczułam, że kac mnie opuścił. Wkurwiona podeszłam do stolika przy kanapie i wzięłam telefon.
- Zayn.- warknęłam głosem wypełnionym jadem.- Możesz mi wyjaśnić co ona tu robi?- zmarszczyłam brwi.
Brunet leniwie przeniósł na mnie swój wzrok.
- Amanda.. Po co tu jesteś?
- A tak...- spojrzała uważnie na brązowookiego.- Przyjechałam cie o czym po informować.... Wcześniej nie wiedziałam gdzie jesteś...
- Przejdź do rzeczy. - warknęłam pośpieszając brunetkę.
- Rose, daj jej mówić. - powiedział oschle mój mąż.
- Masz syna, Zayn...
- Co?- powiedziałam równocześnie z brunetem.
- No kurwa!- wrzasnęłam - Ja w to kurwa nie wierze.
- Czyli jednak nie poroniłaś?
- Nie. Nasz syn ma 13 lat. I chce, żeby miał ojca. Dlatego ciebie szukałam. Nie chce rozbijać waszego małżeństwa oczywiście.- powiedziała widząc mój wyraz twarzy.- Chociaż było by lepiej jakby ojciec był cały czas przy nim...
- No chyba sobie kpisz?! Twierdzisz, że nie chcesz rozbić naszego małżeństwa, ale wyraźnie sugerujesz, że chcesz z nim być!
- Uspokój sie!- wrzasnął Malik, a mnie to zdziwiło i przestraszyłam się.
Zacisnęłam powieki, czując jak do moich oczu cisną się łzy. Rzuciłam telefon na stół. Rzut był chyba zbyt silny, bo szklany blat stolika pękł, a ja od razu pobiegłam na górę.
/Zayn/
- Nie wiem o chuj jej chodzi.- mruknąłem patrząc na szkło.
- Jest zazdrosna.- brunetka dotknęła mojego ramienia.- Poza tym, źle mnie zrozumiała.... Chce żebyś spotkał się z naszym synem...
- Okey. - westchnąłem- Przywieź go jutro tu, to pozna swoje rodzeństwo.
- Rodzeństwo?- zdziwiła się Amanda.
- Tak, rodzeństwo.
- Em... To ja może już pójdę?
- Tak było by lepiej.- powiedziałem i wstałem.
Od prowadziłem brunetkę do drzwi i się z nią pożegnałem, a potem od razu ruszyłem na górę.
- Rose?- powiedziałem ostrożnie wchodząc do naszej sypialni.
Dziewczyna leżała na łóżku z głową na poduszce. Była skulona, a z jej oczu płynęły łzy.
/Rose/
Zobaczyłam jak ktoś kuca obok mnie na podłodze. Zayn..
- Skarbie...- położył mi rękę na policzku, którą od razu strzepnęłam.- O co ci chodzi?
- Zachowałeś się jak dupek i nic nie warty chuj.- odwróciłam się na drugi bok.
- O co ci teraz chodzi? O to, że jesteś o nią zazdrosna?
Nic nie powiedziałam.
- Rose, kurwa!- wrzasnął.
- Nie chce widzieć tej kobiety w tym domu. Nie chce żebyś miał z nią kontakt.
- Mam z nią dziecko, zrozum to.
- Aha rozumiem już. - podniosłam się do siadu i spojrzałam na chłopaka. - Czyli jej dzieciak jest ważniejszy od naszych? Chce ci przypomnieć, że my mamy dwójkę dzieci. A o tamtym do tej pory nie miałeś pojęcia...
- Myślisz, że Cię zostawię dla niej.
- Tak. Wyraźnie dawałeś mi takie znaki.
- Boże, Rose.- chciał mnie przytulić, ale powstrzymałam go ręką.
- Wiesz co wkurwiło mnie dobitnie?- przerwałam ciszę, która zaczynała się robić krępująca- Patrzyłeś na nią jak na jakieś bóstwo, a na mnie nigdy tak nie spojrzałeś.
- Wcale, że nie. Poza tym jesteś więcej od niej warta.
- Przestałam w to wierzyć, kiedy zobaczyłam jak na nią patrzysz. Ignorowałeś mnie... Nie zwracałeś uwagi Na to, że mnie uważa za nie wiadomo kogo.
- Nawet tak nie mów.
- Zamknij się.- pokręciłam głową z rozbawieniem - Skoro masz zaprzeczać każdemu mojemu słowu to jedź po dzieci, bo ja uważam, że ta rozmowa prowadzi do nikąd.
- Ty tak uważasz. Poza tym nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać.
- Ja skończyłam. Idź do tamtej suki, tylko przywieź mi moje dzieci skoro je wywiozłeś.
- Nie wyzywaj jej.- warknął.
- Czyli jej będziesz bronił, a mnie nie umiesz? Pizda, nie mąż. -powiedziałam z pogardą.
- No proszę! Smith się obraziła.
- Mam inne nazwisko..
- I to tylko dzięki mnie je masz.
- Jesteś żałosny. - wstałam i chciałam odejść, ale poczułam mocny uścisk na nadgarstku.
- Słuchaj...- przerwałam mu.
- To ty słuchaj. Mam do ciebie ogromny żal.- próbowałam wyrwać rękę lecz bezskutecznie.
- Za co?- zmarszczył brwi.
- Często wyjeżdżasz i zostawiasz mnie samą na długi okres czasu... Teraz do tego ta dziewczyna....- przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił- Przestajemy się rozumieć. - Zayn puścił moją rękę i wyszedł z sypialni trzaskajac drzwiami, a ze ściany spadło zdjęcie.... Nasze zdjęcie....
---
Ten rozdział to taki trochę gniot.. Czy tylko mi się tak wydaje? Xd
Przepraszam za błędy xdInne opowiadania:
►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD
►Hooligans: Life is Brutal || Z.M. [ZAKOŃCZONE]
►Random Knowledge || Z.M. [ZAKOŃCZONE ]
►Wyzwanie: Psychiatryk [ZAKOŃCZONE]
►Akt Miłości ||L.H. ~ NOWE!
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
Fiksi PenggemarJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...