14

2.3K 208 20
                                    

Gdy Chris obudził się następnego dnia sam w południe w obcym łóżku, musiał poświęcić chwilę czasu na zastanowienie się, jak się tu właściwie znalazł. Przetarł dłonią twarz i rozejrzał się dookoła. Pokój Evy.

Eva, Eva...

Uśmiechnął się szeroko na wspomnienie minionej nocy. Jednak powiedzenie, że na najlepsze czeka się najdłużej, okazało się prawdą. Eva była wspaniała, a Chris z przerażeniem pomyślał, że mógłby robić to z nią nieskończenie wiele razy i nigdy by się nie znudził.

Cóż, odważne zapewnienie, ale w tej chwili właśnie tak się czuł. Niby był w pełni usatysfakcjonowany, ale nadal odczuwał pewien niedosyt, który sprawiał, że pragnął więcej i więcej.

W końcu postanowił podnieść się z łóżka, by poszukać Evy. Trochę żałował, że nie zdążył obudzić się obok niej, co było dziwne z jego strony. Zazwyczaj nie zostawał u dziewczyn na noc, a jeśli sam je do siebie zapraszał - miał do tego specjalny pokój. To było trochę chore, ale skuteczne. Przynajmniej nie robiły sobie nadziei, gdy orientowały się, że on spał w innym pomieszczeniu. Potem po prostu jak gdyby nic się nie stało, wywalał je za drzwi.

Chris założył na siebie tylko czarne jeansy, bo za cholerę nie wiedział gdzie podziała się jego koszulka. Zastanawiał się czy miał ją na sobie, kiedy wczoraj w nocy dostawał się z Evą do jej pokoju. Nie przypominał sobie, aby ją stracił, więc to było bardzo dziwne.

Opuścił pomieszczenie, kierując się schodami na górę. Z każdym kolejnym stopniem, coraz bardziej odczuwał zapach alkoholu i papierosów. Mimo że impreza skończyła się parę godzin temu, jej skutki jeszcze nie znikły. Dookoła walały się puszki po piwie i puste butelki po wódce, a jedna ze ścian ubrudzona była rzygami.

Chris skrzywił się z niesmakiem i ruszył w kierunku kuchni, z której dochodziły odgłosy krzątaniny. Pomyślał, że to pewnie tam musiała znajdować się Eva i wcale się nie pomylił.

Stanął w wejściu i gdy pierwszy raz zlustrował ją wzrokiem, na jego twarzy pojawił się wyraz zdziwienia, ale zaraz potem szybko przerodził się on w szeroki uśmiech. Chris oparł się o framugę drzwi, przygryzając wargę.

Eva miała na sobie te same nieszczęsne spodenki, w których pierwszy raz widział ją, gdy złożył jej wizytę po walce z Yakuza i w których jej tyłek wyglądał bosko. No i ku jemu największemu zaskoczeniu, była w jego białej, trochę za dużej jak na nią koszulce. Powinien się zdenerwować, że zabrała jego ubranie? Odczuwał w tej chwili przeróżne rzeczy, ale na pewno nie złość.

W czasie gdy bacznie ją obserwował, Eva zawzięcie próbowała sięgnąć coś z górnej szafki. Jednakże jej wzrost zbytnio jej na to nie pozwalał. Gdy po dłuższej chwili nadal jej się to nie udawało, Chris postanowił się nad nią zlitować. Podszedł do niej bezszelestnie i przyciskając swój nagi tors do jej pleców, sięgnął po opakowanie płatków, które tak rozpaczliwie próbowała stamtąd zabrać.

- Chris! - Wzdrygnęła się gwałtownie na uczucie nagłego kontaktu z jego ciałem, a następnie odwróciła się do niego, dodając: - Przestraszyłeś mnie.

Położył swoje dłonie po obu stronach jej bioder, zamykając ją w ten sposób w swego rodzaju pułapce. Nachylił się nad nią, składając kilka czułych pocałunków na każdym z siniaków na szyi i obojczykach, które pozostawiły po sobie dzisiejszej nocy jego usta. Potem pocałował jej pełne wargi, a ona bez namysłu mu się oddała, jednocześnie wymierzając sobie w myślach cios w twarz.

- Ładna koszulka. - Chris skomentował z uśmiechem.

- A, właśnie. Ten suwak... - Wskazała na czarny pasek materiału na piersi, uśmiechając się przepraszająco. - ...Jest tak uroczy, że nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie założyć. - No i pachnie tobą. - Nie przeszkadza ci to?

- Jest okej, nie przejmuj się. - Zapewnił ze śmiechem, a potem spojrzał na panujący wokół chaos. - Kiedy zamierzasz zabrać się za sprzątanie tego syfu?

Westchnęła ze znużeniem, opierając głowę na jego ramieniu.

- Najlepiej nigdy. Nie ma mowy, żeby ktoś kiedykolwiek namówił mnie na zorganizowanie kolejnej imprezy w domu.

- Uroki domówek. - Pociągnął ją delikatnie za włosy, żeby znów móc spojrzeć w jej zielone oczy. Momentalnie pojawił się w nich ten dobrze znany mu błysk.

- Poza tym jestem głodna. - Przygryzła wargę, lustrując wzrokiem jego twarz.

- Ja też. - Szepnął, doskonale zdając sobie sprawę, co miała na myśli. - Nawet bardzo.

Złapał ją za uda, podnosząc je szybkim ruchem do góry, co sprawiło, że Eva z piskiem wylądowała na plecach na blacie kuchennym. Stanął między jej nogami i z łobuzerskim błyskiem w oku zaczął nachylać się nad jej ciałem, przez które przechodziły nieopanowane fale dreszczy. Nie mogła opanować oddechu, gdy jego dłonie znalazły się pod koszulką, którą miała na sobie, a potem wsunęły się za pasek szortów.

Kto wie, co mogłoby się dalej wydarzyć, gdyby nie dochodzący z korytarza, przeraźliwy krzyk pani Mohn.

- Eva!!! Na litość boską!

I'm yours || Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz