Rozdział 17

35 3 1
                                    

-Czego ode mnie chcesz Ashton?

-Tyle się nie widzieliśmy.-stwierdził patrząc mi w oczy.

-I mieliśmy się więcej nie spotkać. A teraz daj mi pójść spokojnie do auta i zapomnieć.

-Dlaczego? Dlaczego tak bardzo nie chcesz dać wrócić wspomnieniom?

-Bo nie chcę żeby coś co mnie zniszczyło tak nagle wróciło.-zabrał dłoń z mojego ramienia. Popatrzyłam w jego oczy w których było mnóstwo żalu. Szybko odwróciłam się żeby nie zrobić nic głupiego bo było zbyt późno żebym myślała racjonalnie.

-Juls spadamy gliny przyjechały!-usłyszałam zza pleców.-puściłam się biegiem a tuż za mną dziewczyny. Wsiadłam do auta i kiedy te dwie też były w środku ruszyłam z piskiem opon.

Żadna z nas się nie odzywała kiedy jechałyśmy przez miasto.

-Nic wam nie jest?-zapytałam dalej patrząc na drogę.

-Chyba nic. Nie licząc tego że jesteśmy brudne.-pokiwałam tylko głową. Spojrzałam w tylne lusterko żeby zobaczyć co z Zuz ale moją uwagę przykuło coś innego.

-Ktoś za nami jedzie.-zauważyłam. Samochód miał wyłączone światła. Przyspieszyłam jeszcze bardziej tak żeby zgubić "ogon". Udało nam się to na światłach. Zaparkowałam przed domem.

-Dacie sobie radę?-zapytałam nie puszczając kierownicy.

-A ty co?

-Chcę się przejechać na klify.-powiedziałam odpalając wcześniej wyciągniętego papierosa.

-Okey.-dziewczyny wróciły do domu a ja ruszyłam na drogę chwilę potem wjeżdżając na autostradę i otwierając wszystkie okna pojazdu.

Kiedy dojechałam na klif sprawdziłam czy nikt do mnie nie dzwonił i wyciszyłam telefon. Usiadłam na masce auta. Przede mną rozciągał się ocean.
Było ciemno ale ciepło co bardzo mi odpowiadało.

Palmy nade mną dawały znać że jestem w Kalifornii.

Nie raz zastanawiałam się czy nie odnaleźć Irwina i nie powiedzieć mu wszystkiego co leży mi na sercu. Wypłakać się, móc go bić za całe zło świata a potem wpaść w ramiona osunąć się z nim na podłogę i spędzić z nim resztę życia. Nigdy tego nie zrobiłam.

Usłyszałam motor gdzieś w oddali ale potem całą moją uwagę skupiłam z powrotem na ocenie.

Światła oświetliły mnie od tyłu i usłyszałam odgłos kroków na żwirze.

-Co tu robisz?-zapytałam. Obok mnie usiadł Kamil.

-Potrzebujesz mnie.-powiedział jedynie zachrypnietym głosem. Kantem oka spojrzałam na niego. Był tak piękny kiedy obserwował ocean.

-Dlaczego tu przyjechałaś?-zapytał.

-Bo...-urwałam na moment.-Spotkałyśmy Ashtona i resztę.

Czekałam na jego reakcje. Ale żadnej nie uzyskałam.

-Co zamierzasz zrobić?-zapytał po chwili.

-Dalej się ukrywać.-stwierdziłam spokojnie.

-I tyle?-spojrzał na mnie zaskoczony. Spojrzałam na swoje buty tylko po to żeby uniknąć kontaktu wzrokowego z Kamilem.

-A ty co byś zrobić na moim miejscu?-zapytałam nadal nie patrząc na niego.

-Nie wiem.

-No właśnie. Po prostu wpakowałyśmy się w straszne gówno i nie wiem jak się z niego wydostać.

San Francisco/Ashton Irwin,5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz