Zamyślony Janek szedł przez ulice. Nie patrząc na to co się dzieje wokół niego. Przed jego oczami widział tylko obraz Julki i słowa Buby.
-Nie no..tak nie może być.-Mruknął pod nosem i zawrócił w stronę domu.
Wszedł do domu rzucając kluczę na podłogę i trzaskając drzwiami. Od razu się skierował do salonu gdzie zawsze razem z ukochaną czytał jej ulubione poezje. Jak zawsze siedziała na kanapie przykryta kocem a w ręku trzymała swój ulubiony kubek ze słonikiem a w nim swój ulubiony napój, czyli oczywiście kawę.
-Cze..a ty co masz taką minę?-Dziewczyna spojrzała na Janka, który miał ochotę zabić wszystkich, którzy się na nią patrzą.
-Staram się być cierpliwy, wyrozumiały, nie zazdrosny...
-Ale o co ci chodzi?-przerwała mu.
-...Tolerować jakoś to że jedyne o czym rozmawiamy to to, że jacyś kawalerowie się na ciebie moja droga lampią.
-Co? NIE PRAWDA.-Wstała oburzona.
-Tak, prawda.
-Nie.
-Tak.
-Nie! Przestaniesz wreszcie?-Zapytała Julka, patrząc wściekle na ukochanego.
-Nie, nie przestanę. Nie ustąpię ci tym razem racji bo jej nie masz. Przyznam że czasami mam już dość tych wszystkich historii. Powiedziałem czasami? Przepraszam, chciałem powiedzieć, że zawsze.
-Eh...
-Nie wiem czy ci się to podoba jak wszyscy się na ciebie patrzą i cię podrywają, może już mnie nie kochasz i taki miałaś plan, że będziesz mi opowiadać te historie?
-Słucham?-Powiedziała zszokowana.
-Chcesz mnie spławić? Dobrze, dzisiaj pójdę spać do jakiegoś znajomka. Może coś wreszcie zrozumiesz.- Powiedział już spokojniej, nie lubił na nią krzyczeć, ale wychodząc i tak trzasnął drzwiami żeby dodać trochę dramaturgii.
Czyżby ich pierwsza kłótnia? Dziewczyna nie mogła uwierzyć co się właśnie stało. Rzuciła się na kanapę przytulając się do poduszki ze łzami w oczach.
CZYTASZ
INTEGRATOWO
RomansaIntegratowo. Spokojne królestwo. Władane przez spokojnego i sprawiedliwego króla Wiktora, mającego u swojego boku niezawodnego Piętaszka, wiernego przyjaciela i doradce. Nadchodziła zima czyli najgorszy czas dla wszystkich w królestwie...