ROZDZIAŁ V

17 5 0
                                    


Zamyślony Janek szedł przez ulice. Nie patrząc na to co się dzieje wokół niego. Przed jego oczami widział tylko obraz Julki i słowa Buby.

-Nie no..tak nie może być.-Mruknął pod nosem i zawrócił w stronę domu.

Wszedł do domu rzucając kluczę na podłogę i trzaskając drzwiami. Od razu się skierował do salonu gdzie zawsze razem z ukochaną czytał jej ulubione poezje. Jak zawsze siedziała na kanapie przykryta kocem a w ręku trzymała swój ulubiony kubek ze słonikiem a w nim swój ulubiony napój, czyli oczywiście kawę.

-Cze..a ty co masz taką minę?-Dziewczyna spojrzała na Janka, który miał ochotę zabić wszystkich, którzy się na nią patrzą.

-Staram się być cierpliwy, wyrozumiały, nie zazdrosny...

-Ale o co ci chodzi?-przerwała mu.

-...Tolerować jakoś to że jedyne o czym rozmawiamy to to, że jacyś kawalerowie się na ciebie moja droga lampią.

-Co? NIE PRAWDA.-Wstała oburzona.

-Tak, prawda.

-Nie.

-Tak.

-Nie! Przestaniesz wreszcie?-Zapytała Julka, patrząc wściekle na ukochanego.

-Nie, nie przestanę. Nie ustąpię ci tym razem racji bo jej nie masz. Przyznam że czasami mam już dość tych wszystkich historii. Powiedziałem czasami? Przepraszam, chciałem powiedzieć, że zawsze.

-Eh...

-Nie wiem czy ci się to podoba jak wszyscy się na ciebie patrzą i cię podrywają, może już mnie nie kochasz i taki miałaś plan, że będziesz mi opowiadać te historie?

-Słucham?-Powiedziała zszokowana.

-Chcesz mnie spławić? Dobrze, dzisiaj pójdę spać do jakiegoś znajomka. Może coś wreszcie zrozumiesz.- Powiedział już spokojniej, nie lubił na nią krzyczeć, ale wychodząc i tak trzasnął drzwiami żeby dodać trochę dramaturgii.

Czyżby ich pierwsza kłótnia? Dziewczyna nie mogła uwierzyć co się właśnie stało. Rzuciła się na kanapę przytulając się do poduszki ze łzami w oczach.

INTEGRATOWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz