ROZDZIAŁ VIII

11 5 0
                                    


Każdy z nich powędrował wedle wskazówek króla. Zaś dwie damy, Lena i Julia wpatrywały się w siebie nawzajem z ciekawością godnej uwagi. Widziały siebie nawzajem jak ptaki, którym o poranku odebrano głos. Mimo braku króla na sali, wszyscy bawili się pysznie, gawędząc i rozprawiając na tematy o wiele wyższe od nich samych. Zaś w tej całej maskaradzie, jaką ja bym nazwał burza, trzymały się dwa spojrzenia, wierząc siebie nawzajem jak drzewo z ziemią. Bały się podejść, acz po kilku nudnych rozmowach ze szlachtą, ciekawość aniżeli coś więcej, przezwyciężyło strach. Julia ubrana w czerwona suknie stała teraz przed odzianą w biel Lenę. Na początek stały i patrzyły. Spokój i zaduma w jakiej się znajdowały usypiał je.


- Jak się dziś miewasz droga pani? -Spytała Julia, rozchylając swe delikatne różowe wargi.


Lena jakoby zmieszała się na chwilę. Odgarnęła złota fale włosów jaka spływała jej po szyi za ucho, po czym rzekła... A raczej chciała. Zrobiło jej się słabo, ręce zdarzały a kolana zmiękły. Czuła jakby mogła tej kruczo włosy istocie opowiedzieć wszystko, całą swą wczorajszą walkę i niespokojny sen.


- Czuję się nader dobrze łaskawa pani. Ali to samo pytanie chciałabym wobec pani osoby skierować.

Nierówny oddech czerwonej damy, zagłuszył jej własne myśli. Bała się że wszyscy dookoła widzą i słyszał jak jej pierś unosi się w nierównym biciu serca. Nikt nie zdołał opisać ile myśli przebiegło przez jej serce, ale każdy z nas zdaje się wiedzieć ich znaczenie.

Lena pobladła w mgnieniu oka, widząc jak jej mąż wchodzi do sali. Krew w jej żyłach ruszyła na nowo. Jej policzki spąsowiały. Nie wiedziała co zrobić, czuła się jak słońce które zaraz zduszone morzem błękitu ma oddać całe swoje niebo księżycowi. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła przed się, a za nią Julka. Nie obejrzała się nawet za Jankiem, mając teraz serce i oczy pełne Jej. Lena uciekła do korytarza, a tam skręciła i wyskoczyła do pierwszego lepszego pokoju sypialnego. Serce biło jej jak młot i opadłaby na ziemię płacząc i wyjąc, kiedy to do tego samego pokoju nie wbiegła Julia. Pokój w którym się znajdowały, panowała ciemność. Jedynie słaba mgiełka światła wkradała się od nie zamkniętych drzwi.

INTEGRATOWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz