Część 4 - Tajemnicze gwizdy

70 5 2
                                    


    Paryż zapadł już w ciepły mrok letniej nocy. Większość ludzi kierowała się do domów aby przygotować się na pracowity poniedziałek. Mimo to cichy szum samochodów lekko zagłuszał serię nieregularnych gwizdów dochodzących z jednego z dachów obok Wieży Eiffla. Wysoki brunet zagwizdał jeszcze raz po czym zamilkł. Chwilę nasłuchiwał i westchnął ze zrezygnowaniem.

    ‒ To nic nie da ‒ powiedział do rudego Azjaty stojącego obok niego ‒ W tym mieście jest za głośno. ‒ Skrzywił się.

    ‒ Za szybko się poddajesz ‒ Rudowłosy pokiwał z niesmakiem głową ‒ Pokażę ci jak to się robi.

    Wyprostował się i powtórzył te same gwizdy co jego przyjaciel, jednak głośniej. Znowu zamilkli. Czekali jeszcze kilka minut, ale nic się nie wydarzyło. Pierwszy z nich zaczął się głośno śmiać.

    ‒ I co mistrzu? ‒ Przerwał i znowu zaniósł się śmiechem.

    Rudzielec fuknął ze złością ‒ Na pewno po prostu musimy dłużej poczekać ‒ prychnął i usiadł na kolanach.

    ‒ Nie złość się Rudasku. ‒ Brunet usiadł koło przyjaciela i zaproponował ‒ To może sami ich poszukamy? Jak widać Strażnik trochę ich przecenił. ‒ Wstał, poprawił ubranie i podał mu rękę.

    ‒ Bardziej mnie niepokoi, że Wilczyca nie odpowiada, ale to też dobry pomysł. ‒ skorzystał z pomocy i naciągnął głębiej na twarz pomarańczową maskę przypominającą pysk tygrysa ‒ I przydałoby się rozprostować nogi po tylu latach snu.

    Kilka razy zacisnął i rozluźnił lewą pięść i szybko zatoczył nią koło w powietrzu. Złoty pierścień z pięcioma rubinami zajaśniał złocistym blaskiem. W tym samym miejscu otworzył się pomarańczowy portal prowadzący kilka dachów dalej. Wskoczył niego i od razu zamknął.

    ‒ Ścigamy się! ‒ krzyknął i wskoczył w kolejny portal.

    ‒ Oszukujesz! ‒ odkrzyknął brunet i zaczął gonić przyjaciela.

***

    Tymczasem kilka ulic dalej pewna nastolatka skarżyła się małemu biedronkopodobnemu duszkowi o tym jak okropny dzień miała.

    ‒ A on chciał mnie odprowadzić! Ale ta dziwna dziewczyna musiała się pojawić i...!

    ‒ Spokojnie Marinette ‒ odpowiedziało Kwami ‒ Jestem pewna, że-

    Jednak nie zdążyła dokończyć, bo w tym momencie nad kamienicami rozległ się cichy gwizd układający się w dziwny ciąg pozbawiony konkretnej melodii lub jednostajnego rytmu.

    ‒ Marinette, natychmiast musisz się przemienić.

    ‒ Ale co się-

    ‒ Nie ma czasu na pytania, oni nie mogą czekać!

    Dziewczyna niepewnie wypowiedziała formułę i zastanawiając się co jej Kwami miała na myśli i ile jeszcze będzie musiała się dzisiaj przemieniać. Potrząsnęła głową żeby otrząsnąć się z niepotrzebnych myśli i wyskoczyła na dach. Na jej nieszczęście to był dopiero początek niewytłumaczalnych zjawisk.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

No cześć!

Kolejny rozdział poprawiony! Jeszcze tylko kilkanaście... Za wiele to nie wnosi, ale może przynajmniej będzie się wam przyjemnie czytać. Miłych walentynek!

Buziaki

Olcia

Miraculous - Powrót Przedwiecznych ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz