*bez pytań, tu chodziło o stworzenie odrobiny tajemnicy
*wybaczcie, że krótki, mama nadzieję, że się spodoba
.....
Zimny wiatr muska moje pozbawione makijażu policzki, a trawa pod stopami delikatnie łaskocze. Nie mówiąc ani słowa, kładę się na gołej ziemi, tuż obok Quinna. Pasemko ciemnych włosów opada mu na twarz, niebieskie oczy wpatrzone są w niebo.
– Dobrze widzieć cię żywą – rzuca beztroskim głosem, z prawie niewyczuwalną nutką rozbawienia. Drżę, kiedy splata nasze dłonie.
Nic nie mówię. Pozwalam letniej pogodzie i bezkresnemu niebu, zająć moje myśli. Świecące nad nami gwiazdy, są na wyciągnięcie ręki, a jednak wydają się odległe i jednocześnie zbyt piękne, by być prawdziwe. Nie mają prawa istnienia, w tym pełnym okrucieństw świecie. Zupełnie niezależne wśród krwi, krzyku i bólu.
Odwracam głowę, a nos wkładam we włosy chłopaka. Miękkie i nieco przydługie, sprawiają przyjemność, w dotyku z moją skórą. Pachną szczęściem i słońcem, o ile to pierwsze, może mieć zapach.
– Nie patrzysz?
–Twoja obecność, warta jest więcej. Oczy tylko zwodzą –szepczę.
Zerka na mnie kątem oka. Uśmiecha się. Ledwie kącikiem, nie szerokim i pozwalającym uśmiechem, jednym z nielicznych rzeczy, które dostał po ojcu. Nigdy nieosądzonym człowieku, który pozostawił po sobie jedynie bałagan. A jednak szacunek do niego, narzuca się sam. Wybaczenie, tak na to mówią.
–Nigdy bym nie pomyślał, że będę mógł poznać cię z tej strony.
Słowa są lekkie, rzucone na wiatr. Oczywiste.
– Co masz na myśli?
–Zawsze jesteś taka niezależna. Twarda. Bezpośrednia. Ze szczerą serdecznością niesiesz innym pomoc, ale ciebie samą, niewiele porusza. Zdajesz się nie dopuszczać do siebie emocji.
–Czy właśnie tak, nie powinno być?
Odwraca głowę, tak że na moment zatraca m się w jego spojrzeniu. Jest łagodne, potrafi powiedzieć więcej niż słowa.
–A teraz, przy mnie, odkrywasz coś więcej. Coś pięknego - dodaje.
–To słabość – kwituję.
–To odwaga. Lubię to w Tobie.
Kolejny uśmiech. Tym razem śmielszy.
–Czy nie jest tak, że każdy z nas, skrywa coś za maską?
Kolejne spojrzenie. Kolejna wspólna myśl i solidny dowód, tego, jak mocna więź nas łączy.
–A ja? –Jego głos prawie niezauważalnie drży. Wiem co to znaczy. Wraca do przeszłości, do wielu pytań, bez odpowiedzi.
Znamy odpowiedź, ale dopuszczamy jej do głosu. Jego maska jest prawie niezauważalna. Gdzieś głęboko na dnie serca, jest ukryty cień lęku. Kontrolowany, nie sprawiający zagrożenia.
–Jesteś bohaterem, Kells. Szlachetnym i z pięknym sercem. To się liczy.
Uśmiecham się, posyłając mu tym nieco otuchy. Nikt więcej o tym nie wie. O czymś drzemiącym głęboko i jeszcze gorszym strachu, że pozwoli dopuścić to do siebie.
Dotychczas wpatrzony w krajobraz nad nami, teraz zamyka oczy. Wiem, że myśli. Jest silny, poradzi sobie.
Nie odpowiada. Nie w ten sposób. Nachyla się i muska moje usta, łamiąc w ten sposób nie tylko zasady, ale i cienką barierę, która tworzymy między sobą dokądkolwiek idziemy. Ciało przechodzi dreszcz, który rozpoczyna szaleństwo, ogarniające mnie za każdym razem, kiedy jest tak blisko. Nie kłamią, mówiąc, że najpiękniejsze jest zakazane. Całuje mnie powoli, z tęsknotą. Zawieszone nad nami gwiazdy i należący do nich świat, teraz nas przerażają.
Po chwili odsuwa się, a przy słabym blasku księżyca, jego oczy mówią jedno.
Teraz się nie boi.
CZYTASZ
Bands One Shots Pl
FanfictionOkej, natrafiłam się na kilka takich, em, opowieści(?) po angielsku i nie ukrywam że spodobał mi się ten pomysł - w jednym opowiadaniu zamiast rozdziałów umieszczam shoty z przeróżnymi osobami :)Po za tym smuci mnie fakt że w sieci jest mało fanficó...