Ranek drugiego dnia

71 8 1
                                    

Wstałem jak zwykle, poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie herbatę. Kiedy zobaczyłem dziewczynę na ławie, od razu miałem już telefon w rękach z numerem 997 wyświetlonym na ekranie. No tak, jak zwykle zapomniałem. Naravi jednak nie przejęła się moją reakcją tylko siedziała tam i patrzyła na mnie jakby oglądała Animal planet.
Przepraszam - powiedziałem - Nie jestem przyzwyczajony do posiadania współlokatora. Naravi westchnęła po czym roześmiała się głośno.
Och Tom kiedy ty ostatnio miałeś do czynienia z człowiekiem który nie chciał cie okraść? - zażartowała
Bardzo śmieszne - powiedziałem poważnie ale jednak po chwili zacząłem się śmiać. Śmialiśmy się tak z 5 minut po czym już wiedziałem, że na lepszego współlokatora nie mogłem wpaść.
Zrobisz mi herbatę Tom? Wysuszyło mi gardło od tego śmiania. - powiedziała pogodnie.
Jasne, jaką chcesz? Wanillie, owoce leśne, owoce tropikalne, miodowa, zielon...
STOP - szybko wycedziła Naravi - wystarczy mi klasyczna.
Zaparzyłem herbatę i dałem jej garnuszek do ręki.
No więc Naravi - zapytałem się - czemu tu przyjechałaś?
Prawdę mówiąc to... nie wiem. - po chwili posmutniała - jedyne co pamiętam to wczorajszy dzień...
To trochę masz problem, będziesz musiała znów gnić w podstawówce - zaśmiałem się ale jednak Naravi bardziej posmutniała.
Ty... ty nie rozumiesz - wyszła z kuchni i zamknęła się w pokoju.
Hej! - Krzyknąłem - a kto dokończy herbatę?
Jednak nie dostałem odpowiedzi.

Bany miłości - Tom 1 "Przezwyciężenie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz