Mike był pierwszą miłością Lucy i jej pierwszym chłopakiem. Wszystko co z nim robiła było dla niej nowe, pierwsze i niezapomniane. Dziewczyna czuła się jak w bajce. Chciała by ta bajka trwała wiecznie. Myślała, że już na zawsze będą razem. Owszem planowali wspólną przyszłość. Jednak życie napisało inny scenariusz.
Ojciec Lucy pokrzyżował plany zakochanych zmuszając córkę do opuszczenia Nowego Jorku i przeprowadzki do Los Angeles. Lucy musiała porzucić miasto, w którym się wychowała. Musiała zapomnieć o swoich marzeniach o zostaniu tancerką i występowaniu na wielkich scenach całego świata, ale najgorsze było to, że miała zamieszkać 3000 mil od ukochanego. Mike powtarzał Lucy, że nic nie jest w stanie ich rozdzielić. Obiecali sobie, że 3000 mil nie zniszczy ich związku. Mieli się odwiedzać tak często jak to tylko będzie możliwe. Życie zweryfikowało ich romantyczne przyrzeczenie. Lucy odwiedziła Mike'a w Nowym Jorku cztery razy, on w Los Angeles był dwa razy. Wcześniej widywali się każdego dnia, teraz tylko przez jeden weekend w miesiącu. Mimo tych utrudnień Lucy nadal kochała chłopaka całym sercem.
Rozbiło się ono pewnego dnia kiedy Mike zadzwonił do niej na skype. Powiedział, że nie da rady dłużej ciągnąć związku na odległość i że za bardzo się od siebie oddalili. Mike zerwał z Lucy. Końca dobiegł nie tylko związek w którym byli prawie pięć lat, ale także przyjaźń, która trwała przez całe dotychczasowe życie dziewczyny.
Świat Lucy całkiem się po tym załamał. Dziewczyna zamknęła się w pokoju i płakała przez dwa dni. Przez miesiąc nie wychodziła z domu. Nie chciała też jeść. Ojciec nie zauważył z jakimi problemami boryka się jego córka. Był zbyt zapracowany. To Kate spędzała z Lucy całe dnie próbując ją jakoś pocieszyć. Ojciec Lucy zdał sobie sprawę z powagi sytuacji dopiero wtedy, gdy dziewczyna trafiła do szpitala z powodu nieudanej na szczęście próby samobójczej. Zażyła bardzo dużą dawkę leków nasennych. Nie wyobrażała sobie życia bez Mike'a i chciała je sobie odebrać. Lekarzom udało się ją uratować, później przeszła długą terapię pod okiem psychologa.
W końcu przy pomocy rodziny i przyjaciół wyszła na prostą. W całym tym procesie bardzo ważna dla Lucy była Sue. Przyjaciółka była jej prawdziwym oparciem w ciężkich chwilach. To właśnie wtedy dziewczyny zawarły pakt.
- faceci to świnie- mówiła Lucy.
- wiem skarbie. Dlatego mam pomysł
- jaki ?
- nie zakochujemy się.
- co ?
- nigdy więcej. Zero uczuć, zero cierpienia.
Lucy zawarła ten pakt z Sue. Miał zapewnić jej szczęście. Gdyby wtedy wiedziała, że jej przyjaciółka zawierając ten pakt jednocześnie była z Mike'iem, nigdy by się na to nie zgodziła. Dopiero teraz, po tylu latach Lucy zdała sobie sprawę, że została porzucona przez chłopaka i zdradzona przez najlepszą przyjaciółkę w tym samym czasie. Kiedy szła przed siebie zapłakana, wszystkie wspomnienia do niej wracały. Przypominała sobie każdą chwilę spędzoną z Mike'iem. Pamiętała jak wspaniale się przy nim czuła. Zawsze bezpiecznie i pewnie. Nie musiała mu niczego udowadniać, ani o nic się martwić. Znał ją jak nikt inny i przy nim mogła być po prostu sobą. Kiedy go straciła największym oparciem była dla niej Sue. Lucy pamiętała jak płakała nad stratą Mike'a, a Sue tłumaczyła jej, że" on nie jest tego wart", albo, że "jest idiotą". Teraz zdała sobie sprawę z tego, że słowa przyjaciółki były nieszczere i tak naprawdę nic nie znaczyły. Zastanawiała się czy kiedykolwiek jej przyjaźń z Sue była prawdziwa i szczera.
Lucy w swojej rozpaczy nie kontrolowała tego, dokąd idzie. Ku jej zaskoczeniu jej nogi same poniosły ją pod dom Liama. Stanęła i z daleka patrzyła na budynek i palące się w środku światło. Dopiero teraz dotarły do niej słowa Sue o tym, że bez problemu poderwała Liama, że jest lepsza od niej i że to o niej jest najnowszy singiel chłopaka. Lucy znów poczuła się gorsza, głupia i naiwna. Myślała, że między nią i Liamem wszystko coraz lepiej się układa i że coś do siebie czują, mimo że o tym nie rozmawiali. Mimo, że wszystko, co wydarzyło się między Liamem i Sue wydarzyło się dawno temu, to Lucy na nowo nabrała wątpliwości. Długo zastanawiała się czy zapukać do drzwi chłopaka, czy odejść. Była zmęczona, zdenerwowana i roztrzęsiona całym dniem, w dodatku fizycznie też nie czuła się najlepiej, ponieważ strasznie bolała ją głowa. Nie myśląc zbyt długo nad tym, że może nie powinna pokazywać się Liamowi w takim stanie, zadzwoniła do drzwi jego domu. Liam otworzył po chwili miał na sobie szare spodnie dresowe, stał przed nią bez koszulki przyglądając się jej. Widocznie nie spodziewał się, że Lucy go odwiedzi.
- Dlaczego mnie oszukujesz ? - zapytała bezpośrednio Lucy, a Liam tylko spojrzał nie wiedząc o co chodzi dziewczynie. Lucy wepchnęła się do środka i zaczęła krzyczeć na Liama. - Wolisz ją tak ?! Po cholerę mi wmawiałeś, że w ogóle coś dla ciebie znaczę ?!
- Lucy uspokój się... o kim ty mówisz ? - Liam starał się jakoś uspokoić dziewczynę. Podszedł do niej bliżej, ale ona go odepchnęła.
- Jak to o kim, o Sue ! To o niej jest twoja piosenka tak ? Cały czas o niej myślisz... a ja byłam czym ? Nagrodą pocieszenia ?!
- Co ty wygadujesz... przecież mówiłem ci, że ja i Sue to był tylko jeden raz i że oboje tego żałowaliśmy.
- Nie kłam ! Ją wolisz , wy wszyscy wolicie ją ! - Lucy zakręciło się naglę w głowie oparła się o ścianę i osunęła na podłogę. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. - ona zabrała mi wszystko... ciebie też... - powiedziała rozpłakana Lucy. Liam ukucnął obok dziewczyny.
- Lucy, co się w ogóle stało ? - zapytał chłopak spokojnym głosem.
- nienawidzę jej, siebie też nienawidzę... Liam ja mam tylko ciebie, a ty mnie nie chcesz... - powiedziała Lucy wstając. Chciała wybiec z domu Liama, ale przed oczami zrobiło jej się zupełnie ciemno i pewnie upadłaby na podłogę, gdyby nie to, że Liam stał tuż obok i złapał ją.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...