ostrzegam książka była pisana bardzo dawno temu i nie polecam tracić czasu za to zapraszam na inna książkę z mojego profilu „feeling of betrayal"Sheila
- Sheila! - słyszę coraz głośniejsze wołanie z dołu, gdy próbuję wygramolić się z łóżka - Sheila, spóźnimy się na lotnisko!
Nie mam najmniejszej ochoty na przeprowadzkę, choć Kalifornia jest dosyć kusząca. Może tym sposobem uda mi się uwolnić od nawiedzanych mnie wspomnień.
Związuje włosy w niechlujnego koka i przemywam twarz zimną wodą. Szybko ubieram czarne jeansy z dziurami oraz biały T-shirt. Wychodzę z pokoju zabierając ze sobą walizkę, bagaż podręczny i telefon.
- SHEILA!!! - słyszę przeraźliwie głośny krzyk Mike'a gdy schodzę już po schodach. Omal nie upadłam z przerażenia.
- Popierdoliło Cię do reszty?! - odpowiadam takim samym krzykiem, kiedy staję przed moim zniecierpliwionym przyjacielem - Nawet nie znam powodu mojej przeprowadzki, dlatego równie dobrze mogłam zamknąć się w pokoju i zamieszkać pod łóżkiem żebyście zostawili mnie w spokoju! Potrzebowałabym tylko jedzenia... - wrzeszczę, ale gdy tylko uświadamiam sobie co powiedziałam wybucham niekontrolowanym śmiechem. Tak jest zawsze. Ugh, na co ja liczę? Na to, że dziewczyna, która ma 165 cm będzie brzmieć poważnie i konsekwentnie? W sumie mogłabym być stanowcza gdyby nie to, że w złości pieprze takie głupoty, które zaczynają mnie śmieszyć.
Wszyscy domownicy obarczyli naszą dwójkę wzrokiem nie spuszczając oczu. Z wymalowanymi uśmieszkami na twarzach, albo się śmieli ze mnie, albo próbowali to powstrzymać czego nie dało się nie zauważyć.
Spojrzałam na Mike'a, który stał przede mną ledwo zakrywając usta z rozbawienia. Przewróciłam oczami i kierując się do wyjścia zabrałam ze sobą walizkę. Chłopak zabrał mi ją i razem wyszliśmy wsiadając do auta.
Przez połowę drogi trwaliśmy w niewytłumaczalnej ciszy, gdy przypomniałam sobie o bardzo ważnej rzeczy. Mój motor! Jak mogłam o nim zapomnieć?! Nie mam zamiaru jeździć do szkoły z moim bratem, którego z całego serca nienawidzę.
- Mike! Zapomniałam o motorze! - powiedziałam jak olśniona.
Ten niewzruszony dalej nie spuszczał odprężonego, skupionego wzroku z drogi, nie odpowiadając mi tym samym. Zadałam pytanie ponownie, lekko wkurzona, że zignorował poprzednie.
- Spokojnie. Załatwiłem to jakiś czas temu. Nawet Ci to mówiłem, ale byłaś tak rozkojarzona wszystkim innym, że zapomniałaś. Umm, mogę Cię o coś zapytać..? - powiedział lekko speszony i zdezorientowany.
Byłam zestresowana. Nigdy nie zadawał takich pytań. Zawsze mówiłam mu o wszystkim - o problemach w szkole, o moich myślach, a nawet o chłopakach. Mike jest gejem, dlatego nie krępowały go takie tematy. Wiedział jak ciężko mi jest poradzić sobie ze śmiercią rodziców, a mimo to wysyła mnie do Ashton'a. To mój brat ich zabił, spowodował wypadek samochodowy, w którym przeżył jako jedyny. Był pod wpływem alkoholu i owszem - trafił do aresztu. Słyszałam, że wykupił się tym, co rodzice zostawili mu w spadku. Na samą myśl o tym chcę mi się wymiotować. Moja siostra - Rose, zniknęła. Mike jako jedyny wiedział co się stało i opowiedział mi to. Zna Ashton'a, a w przeszłości przyjaźnił się z Rose. Byli nierozłączni, dlatego jego wersja zdarzeń, że moja siostra nie powiedziała mu o tym, że gdzieś wyjeżdża, jest dziwna. Wiem, iż by mnie nigdy nie okłamał, ale nie jestem w stanie uwierzyć w to co mi przekazał. Podobno nie utrzymuje już z nią kontaktu - tak jak ja. Gdy tylko wspominam o tej całej sytuacji jest zmieszany i nie chce o tym rozmawiać. Mam dziwne przeczucie, że to wszystko może nie być prawdą.
Po dłuższej chwili wyrywam się z osłupienia.
- Umm, tak, jasne... - mówię niepewnie.
- No bo wiesz... Zachowujesz się ostatnio jakoś dziwnie... Jesteś rozkojarzona, prawie nic nie jesz i chodzisz trochę przybita. Coś się stało..? Martwię się o Ciebie. - to kompletnie zbiło mnie z tropu. Płonę ze wstydu myśląc, że ktoś był w stanie to zauważyć.
Milczę, wbijając wzrok w podłogę.
Przyjaciel mierzy mnie wzrokiem, co chwila spuszczając go z jezdni. Mam wrażenie, że widzi wszystkie moje zmartwienia parujące z mojej głowy. Jego spojrzenie jest morderczo podejrzliwe.
- Czy chodzi o Harry'ego? - zapytał rozzłoszczony, od początku go nie lubił i ostrzegał mnie przed nim, ale ja nie słuchałam.
Wolałam mu nie odpowiadać, ale wiedziałam, że prędzej czy później się dowie.
- T-tak... - odpowiedziałam niepewna swojej odpowiedzi.
Niestety to prawda, do której nie chciałam się przyznać. Z dnia na dzień jest lepiej. Nie chcę się nad sobą użalać i być coraz słabsza. Boję się, Boję się tego, że znowu ktoś mnie wykorzysta, a potem rzuci w kąt jak starą zabawkę. Nie chcę tego po raz kolejny przeżywać. Moim najwyraźniej największym problemem jest to, że za szybko się do kogoś przywiązuje.
Być może dobrze, że się przeprowadzam? Będzie mi cholernie brakować chłopaków, wyścigów i przyjaciół, a szczególnie Larrisy. Była załamana gdy dowiedziała się o moim wyjeździe. Będę za nią strasznie tęsknić. Pozytyw jest taki, że uwolnię się w końcu od Olivii Diamonds i Harry'ego. Cóż, chyba każdy zna taką szkolną dziwkę, która lepi się do wszystkich chłopaków i udziela niemoralnych usług? Tak, każdy. Olivia nie ma dosłownie żadnych zahamowań. Jestem naiwna. Myślałam, że On będzie inny. Nie mogę w to uwierzyć, że moja wielka miłość, cóż, moja była miłość poleciała na tlenione włosy, sztuczną dupę i cycki, tonę tapety i samoopalacza. A jednak. Sprawa jest dosyć świeża, przespał się z nią jakiś tydzień temu. Nadal nie mogę sobie wybaczyć tego, że oddałam się mu jako pierwszemu.
Mike nic nie odpowiedział tylko westchnął i kojąco pogłaskał mnie po plecach. Dodało mi to choć trochę otuchy. Właśnie to najbardziej w nim cenię - milczy wtedy kiedy powinien i mówi, wtedy kiedy jest to potrzebne.
Reszta drogi na lotnisko minęła w ciszy - z czego się cieszę. Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę, bo nie miałaby ona sensu - Mike wie, żeby nie rozdrapywać ran. Coraz lepiej radzę sobie z problemami, buduję mur ochronny.
* * *
Sheila
- Będzie mi Ciebie brakować... - mówię cichutko wtulona w tors mojego przyjaciela, po czym spoglądam na niego zeszklonymi oczami.
Kocham jego kolorowe, szalone włosy, tatuaże, i nawet jego orientacje. Bez tych cech nie byłby sobą. Chyba już nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się za to jak mi pomaga. Jest dla mnie jak brat, którego nie mam, a przynajmniej próbuję sobie wmówić, że Ashton nie jest moim bratem, po tym co zrobił.
Mike objął mnie mocniej ramieniem i przytulił do siebie szepcząc: "Mi Ciebie także".
Jedna sprawa do tej pory nie daje mi spokoju - dlaczego muszę się przeprowadzać? Za każdym razem gdy Go o to pytam mówi, że to dla mojego dobra. Wkurza się gdy bardziej wypytuje, dlatego postanawiam teraz tego nie robić.
Gdy słyszę, że powinnam kierować się już na podkład samolotu szybko cmokam Mike'a w policzek i odchodzę machając na pożegnanie.
Męczę się już życiem w Los Angeles. Kalifornia może być niezłą przygodą. Spróbuję nie przejmować się Ashton'em i dobrze się bawić. To będzie zupełnie nowy rozdział w moim życiu.