Rozdział 13

551 64 1
                                    

Jimin obudził się w ramionach ukochanego z dobrym przeczuciem. Delikatnie uniósł umięśnione ramię młodszego chłopaka, leżące na jego talii, żeby obrócić się bezszelestnie w stronę szafki nocnej. Zobaczył ich telefony, leżące obok siebie na niskim stoliku i uśmiechnął się mimowolnie. Lampka w rogu ekranu migała niespokojnie, co sygnalizowało, że ktoś napisał do niego wiadomość. Sięgnął urządzenie i powoli odblokował ekran, leniwie wciskając kolejne cyfry na klawiaturze. W nocy przyszło kilka smsów od Taehyunga, który nie mógł spać, bo wyobrażał sobie najgorsze scenariusze, ale jeden od innej osoby bardziej przykuł jego uwagę.

Seokjin znalazł zaginionego, którego szukało już pół stolicy.

Uśmiechnął się szeroko, najszerzej, jak tylko mógł i spojrzał przez ramię na swojego śpiącego chłopaka. Młodszy nienawidził Yoongiego z całego serca, choć tak na prawdę nie miał do tego powodów. Może bał się o Tae, który był dla niego jak starszy, głupiutki brat, a może po prostu musiał dostać więcej czasu na oswojenie się z myślą, że już nie jest jedyną osobą, której potrzebuje jego najlepszy przyjaciel. Jimin nigdy nie poznał tajemniczego kochanka aktora, jednak chciał porozmawiać z nim najszybciej, jak było to możliwe. Zanim jednak mógł się z nim skontaktować, wstał z łóżka i przeszedł do salonu, gdzie światło słoneczne wpadało przez odsłonięte okna. Zastanowił się, do kogo zadzwonić najpierw, jednak wybrał imię różowowłosego lekarza i przyłożył słuchawkę do ucha. 

- Hyung. - Przywitał go z uśmiechem. Rozmówca był w tak samo dobrym humorze, jak on sam, co chyba było dobrym znakiem. - Jak się czujecie? - Zapytał, prawie śpiewając. Humor mu dopisywał od samego rana. 

- Nasz cukierek się obudził, ale chyba zrobiło mu się głupio. - Zaśmiał się głośno. Zrobił to specjalnie, żeby dotrzeć do bruneta przez drzwi sypialni. Chciał pokazać, że nie chce go karać za strach, który musiał przeżyć w ciągu minionych kilkudziesięciu godzin, a jedynie mu pomóc. Po chwili chrząknął znacząco, żeby przywrócić powagę do ich rozmowy. - Zawiadom o tym TaeTae. Przesłałem ci już adres mieszkania, jeśli też jest w Daegu powinien przyjechać jeszcze dzisiaj i zabrać go stąd. Uspokój go tylko, że stan Yoongiego jest dobry i nie stało mu się raczej nic poważnego. 

-----

Rozłączył się i odłożył różowy telefon na stolik do kawy. Chciał odwrócić się i pójść do kuchni, w której siedział jego narzeczony wraz z gospodarzem, jednak zanim zdążył to zrobić poczuł delikatne uderzenie na swoich plecach. Szczupłe, jasne ramiona zamknęły się ciasno wokół jego talii, paraliżując go w miejscu. Młodszym wstrząsały drgawki, jakby zaczynał płakać. Oparł czoło o ramię lekarza, próbując złapać oddech i trochę się uspokoić.

- Przepraszam, hyung. - Zaczął wyjątkowo cicho. Miał lekką, poranną chrypę i brzmiał na chorego, jednak nie miał podwyższonej temperatury. - Pewnie słyszałeś o mnie... Przepraszam. - Pociągnął nosem, próbując utrzymać spokój, ale wyraźnie się czegoś bał.

- Taehyung odchodzi od zmysłów. Boi się o ciebie. - Odpowiedział mu zwięźle, kładąc dłoń na jego chudym nadgarstku. Nie chciał, żeby czuł się winny tej sytuacji, ale musiał go powiadomić, jak czuje się młodszy. - Muszę cię zbadać, Yoongi. - Dodał miękko, żeby rozluźnić chłopaka. Ciężar na jego plecach zniknął, a brunet poszedł małymi kroczkami do sypialni, z której wybiegł kilka minut wcześniej.

Zdjął dużą koszulkę, należącą do swojego przyjaciela i usiadł po turecku na łóżku. Uśmiechnął się smutno do lekarza, który wszedł do pokoju z czerwoną, podręczną apteczką. Z całej siły próbował powstrzymać się od zakrycia pobitego i okaleczonego ciała, ponieważ wiedział, że to nie ma sensu, a mężczyzna przyjechał po to, żeby mu pomóc. Rany na klatce nie były tak widoczne, jak te na twarzy i rękach, dlatego nie wymagały nadmiernej pielęgnacji i szybko skończyli je sprawdzać, dłużej zajęło zmienianie starych opatrunków. Seokjin przez cały czas zadawał pytania o brzuch i dziecko, żeby zaprzeczyć powikłaniom po pobiciu. Skończyli po dwudziestu minutach i wyszli do kuchni. Yoongi musiał coś zjeść przed przyjazdem Taehyunga. Dopiero w tym momencie lekarz zwrócił uwagę na to, że chłopak kuśtykał, chociaż wyraźnie starał się to maskować. Zatrzymał go w miejscu i spojrzał poważnie na lekko spuchniętą kostkę.

- Zróbcie mu coś do jedzenia, będziemy w salonie. - Rzucił do mężczyzn i bezceremonialnie podniósł bruneta, żeby zanieść go na czarną sofę. Yoongi spiął się cały, ale nie protestował. Musiało go bardzo boleć, bo zawsze krzyczał, że ze wszystkim da sobie radę sam. Położył go na czarnym materiale i zajął się jego nogą bez niepotrzebnego odwlekania. Nie była, na szczęście, złamana, co najwyżej skręcona, więc zabandażował ją delikatnie po pokryciu kostki maścią na stłuczenia. Dostali śniadanie do pokoju, żeby nie męczyć chorej nogi, dlatego rozsiedli się wygodnie i zaczęli jeść, rozmawiając o zupełnie przyziemnych sprawach. Nikt, oprócz lekarza, nie spodziewał się dzwonka do drzwi, który wyrwał ich ze skupienia. Hoseok pobiegł do drzwi razem z najstarszym, Namjoon po chwili również poszedł w ich ślady. Yoongi odłożył pusty talerz na stolik przed sobą i oparł się o skórzane oparcie, zamykając oczy ze zmęczenia.

- Hyung... - Zaczął Tae, podchodząc przerażony do znajomego lekarza. Był zaspany, nie mógł spać całą noc ze strachu i z nerwów. Jin uśmiechnął się smutno i bez słowa wskazał na kanapę, kładąc jednocześnie dłoń na ramię gospodarza domu. Chciał zostawić kochanków samych, bo najwyraźniej mieli sobie dużo do powiedzenia. Odsłonili przejście do pokoju, żeby aktor mógł w spokoju przejść do ciężarnego.

- To jest Tae... - Zaczął, gdy szli w trójkę do sypialni. Hoseok po raz ostatni odwrócił smutne spojrzenie w stronę salonu, po czym odpowiedział mu cichym, skrzywdzonym głosem.

- Nie pozwól mu uciec, Taehyung.

-----

Wbiegł do małego pomieszczenia i zobaczył niskiego mężczyznę, odpoczywającego na dużej, czarnej kanapie. Odetchnął z ulgą. Po jego policzkach spływały stróżki łez, gdy padał przed nim na kolana, żeby skłonić głowę na jego udzie.

Yoongi podniósł się, zszokowany, żeby zobaczyć ukochanego, który płacze na jego nogach. Położył dłoń na brązowych kosmykach i głaskał go, starając się nie uśmiechać głupio, tak, jak to robił. Był szczęśliwy, że go widzi. Czekał na niego. Tęsknił za nim.

-----

//COMEBACK ZA DWADZIEŚCIA MINUT KURWSREERRSWRXFJEJC

//send help

//and nudes

Let me run | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz