*Baek's POV*
Cześć wszystkim, witam serdecznie. Mam na imię Baekhyun, mam 16 lat. Byłoby mi miło, gdybyśmy kiedyś się zaprzyjaźnili, wiecie? Jeśli tak się stanie, będziecie znaczyć dla mnie naprawdę wiele. Będziecie moją rodziną... No dobrze, już nieważne, bo zaraz się rozkleję.
Jak wspomniałem, jestem Baekhyun i mam 16 lat. Mieszkam w sierocińcu w Incheon, w Korei Południowej. Nie jest tu jakoś przesadnie źle, więc nie narzekam. Opiekunki są miłe. Wszystko byłoby super, gdyby no wiecie.. zazwyczaj ludzie, jeśli chcą adoptować dziecko, to jak najmłodsze, dlatego właśnie one są najbardziej zadbane w naszym ośrodku. To nie jest tak, że starsi chodzą brudni, tylko mamy taką jedną, dziwną zasadę - młodsze dzieciaki dostają jedzenie regularnie, starsze rzadziej. Dużo rzadziej.. Oczywiście, jestem jedną ze starszych osób tu przebywających, ale i tak było wielkie zdziwienie, gdy jakiś czas temu okazało się, że mam anemię, a także jestem dość wygłodzony. Wszystko wyszło wtedy, gdy któregoś dnia, kiedy wszyscy siedzieliśmy ma świetlicy, zakręciło mi się w głowie i zemdlałem. Zostałem przewieziony na pogotowie, gdzie wyniki wykazały właśnie anemię i niedożywienie. Panie zrobiły mi aferę na szpitalnym oddziale gdy siedziałem na łóżku i bawiłem się rurką od kroplówki. Pytały mnie, dlaczego nie jem, kiedy przyglądałem się mojej bledszej niż zwykle skórze. Mówiły, że powinienem darować sobie "ten głupi młodzieńczy bunt", gdy obserwowałem żyły widoczne na moich dłoniach.
Wyglądałem jak Królewna Śnieżka."Wkrótce potem królowa powiła dziewczynkę białą jak śnieg, rumianą jak krew i o włosach czarnych jak heban."
Uśmiechnąłem się wtedy, przypominając sobie bajkę, którą znałem już na pamięć. W cytacie nie zgadzały się tylko dwie rzeczy - pierwszą była taka, że jestem chłopcem. Drugą zaś był drugi szczegół wyglądu księżniczki, bowiem w tamtym momencie nie byłem ani trochę rumiany, lecz zapewne praktycznie biały, jak ściany w łazience naszego ośrodka i może trochę siny.
– Z-zimno mi. – wyszeptałem, powoli kładąc się na łóżku. Nieograniczoną przez kroplówkę ręką poprawiłem grzywkę, wpadającą mi do oczu i przymykając je, opadłem na niewygodny materac.
– A w jaki sposób miałoby Ci być ciepło? Chłopaku, ty masz anemię! – mówiła głośno jedna z kobiet stojących przy łóżku.
Całej sytuacji przyglądał się lekarz, z jedną z pielęgniarek u boku. Gdyby ich tu nie było, wszystko byłoby inaczej, każda z opiekunek zaczęłaby obwiniać się za sytuację, w której się znalazłem. Ale byli, dlatego wina zleciała na mnie.
– Czy mógłbym dostać jakiś koc? Proszę. – wysiliłem się na mały uśmiech, pomimo zmęczenia, które nagle mnie ogarnęło.
– Oczywiście. Jaeyoung, proszę, przynieś jakiś ciepły koc. – polecił doktor kobiecie obok niego, która zaraz wyszła z sali. – Jesteś zmęczony? Powinieneś się przespać. Zostaniesz tu trochę.
Pokiwałem głową, układając się na tyle wygodnie, na ile pozwalała mi kroplówka. Po chwili usłyszałem stukot niewielkich obcasów i pielęgniarka nakryła kocem kołdrę, pod którą leżałem.W szpitalu spędziłem ponad dwa tygodnie, a przez ten czas trochę mi się polepszyło. Oczywiście nie do końca - nadal było mi przeważnie zimno, a moja skóra nie przybrała zdrowego odcienia, co powodowało, że znajomi z sierocińca patrzyli na mnie z politowaniem, a nawet pomagali w najzwyklejszych rzeczach.
Robią to nadal, w końcu nie wyleczyłem się zupełnie. W jaki sposób mógłbym, skoro po dwóch dniach po moim powrocie do ośrodka wszystko wróciło do normy. Dlaczego personel miałby traktować mnie inaczej od reszty? Gdyby to robili, większość mogłaby ich znienawidzić.Kurczę, skupiliśmy się ma mojej anemii, a przecież jest to tylko szczegół. No dobrze, opowiem Wam teraz o moim miejscu zamieszkania, i jak się tu znalazłem (opierając się na własnych wspomnieniach i opowieściach pań opiekunek).
O ile pamiętam, miałem szczęśliwe dzieciństwo. Dużo fajnych zabawek, super kolegów i najlepszych rodziców pod Słońcem. Kochałem ich, i w moich wspomnieniach są dobrymi ludźmi, ale każdy człowiek ma swoją ciemną stronę. Pamiętam, że obydwoje pracowali w biznesie i zarabiali dość dużo. Pewnego dnia musieli obydwoje wyjechać właśnie do Incheon. Jako, że moi dziadkowie od strony taty juz dawno nie żyją a rodzice mamy mieszkają w USA, musieli mnie zabrać ze sobą. Z tego powodu nagle dziecko zaczęło im przeszkadzać. Pamiętam jak jechaliśmy samochodem, i jeszcze jakieś wielkie drzwi kilkanaście metrów od stalowej bramy, pod którymi kazali mi siedzieć dopóki nie wyjdą z bramę. Potem miałem do nich zapukać. Było to wieczorem, a ja nie wiedziałem nawet gdzie jestem, więc nie miałem jak uciec, tym bardziej pójść szukać rodziców.
To tyle, co pamiętam. Opiekunki mówiły, że był to ciepły, czerwcowy wieczór, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi i znalazły pod nimi mnie, zapłakanego i powtarzającego w kółko słowa "mama" i "tata". Miałem wtedy podobno pięć lat. Mówiły też, że nigdy nie próbowały skontaktować się z moimi rodzicami, wiedząc, że nie przyniesie to żadnego skutku, w dodatku podobno w wiadomościach usłyszały, że pewne małżeństwo Byun zginęło w wypadku samochodowym na autostradzie, a gdy pytały mnie o imię, odpowiadałem, iż nazywam się Byun Baekhyun. To na pewno byli oni.
W pierwszych latach spędzonych w sierocińcu wydarzenia ostatnich chwil z rodzicami śniły mi się chyba co drugą noc, często też płakałem, gdy przypominałem sobie o nich, ale wyrosłem z tego w wieku około ośmiu lat.
Sierociniec na początku jest dobrym miejscem dla każdego dzieciaka, który się tu znajdzie. Są zabawki, książki, i większość rzeczy, których potrzebują dzieci. Jest nawet telewizor z programami z bajkami, wraz z odtwarzaczem DVD, byśmy czasami mogli pooglądać produkcje wytwórni takich, jak na przykład Disney czy Dreamworks. Ściany placówki są kolorowe i wiszą na nich rysunki jej mieszkańców, przynajmniej na korytarzach. Pokoje pomalowane są na różne kolory, w zależności od przedziału wiekowego, młodsze dzieciaki, czyli te do lat około jedenastu mieszkają w pokojach z kolorowymi, przeważnie zielonymi lub niebieskimi ścianami, a pokoje tych od dwunastu wzwyż - zazwyczaj pomalowane odcieniami beżu i brązu (zawsze razem, dwie ściany na jeden kolor i dwie na drugi). Zazwyczaj każdy dzieli z kimś pokój, ale cały czas ktoś stąd odchodzi, więc tak się złożyło, że zamieszkuję swój niewielki pokoik sam. Jest w nim biurko, półka z książkami i niewielka komoda w której trzymam swoje ubrania, a pod jedną ze ścian stoi piętrowe łóżko. Czasami śpię na górze, a czasami na dole, jednak zdecydowanie wolę na górze.
Życie tutaj nie jest trudne, musisz tylko pamiętać o grafiku, jeśli jesteś w starszym przedziale wiekowym:
- pobudka najpóźniej o 9, poranna toaleta,
- śniadanie o 9:30,
- zajęcia (z różnych dziedzin) od 10 do 13,
- obiad o 13:15
- czas wolny od 14 do 17:30,
- wieczorne zajęcia od 17:30 do 18:30,
- spotkanie omawiające kolejny dzień (bo może być zaplanowane coś innego niż zazwyczaj) o 18:45 w świetlicy,
- kolacja o 19:15,
- od 19:45 do 21 czas na wieczorną toaletę,
- od 21 cisza nocna.Chyba każdy najbardziej lubi czas wolny, kiedy zazwyczaj siedzimy w świetlicy i oglądamy filmy, czytamy młodszym dzieciom bajki lub śpiewamy. Naszą ulubioną piosenką jest For You, którą napisał chłopak, który niedawno, kończąc 19 lat czyli osiągając pełnoletność, opuścił naszą placówkę - Minseok. Pamiętam, jak większość z nas płakała, ponieważ wszyscy go uwielbialiśmy. Miałem zaszczyt dzielić z nim pokój, codziennie wieczorem grał na gitarze, którą dostał od opiekunek na któreś urodziny, i ogólnie byliśmy ze sobą bardzo zżyci, więc myślę, że płakałem najbardziej ze wszystkich.
Oprócz sytuacji z jedzeniem (tak, posiłki są wpisane w grafik, lecz tylko na pokaz) wszystko jest w porządku. Życie nie jest tutaj zbyt ciężkie, ale nie życzę nikomu z was tego, przez co przechodzę, po prostu.
I to w sumie tyle, jeśli chodzi o moje życie. Do zobaczenia.
✨
witam wszystkich w moim nowym ff! jeśli przetrwaliście pierwszy rozdział, to mam nadzieję, że przetrwacie także resztę.
zapraszam 💕ps. tak, ja wiem że takie dzieci jak baek normalnie chodzą do szkoły, ale zaplanowałam to inaczej i tak wyszło. bez hejtu na to proszę haha
w sumie to wszystko tu jest bardzo zmyślone (w końcu to ff lol)
CZYTASZ
falling for an orphan;;
Fanfiction« Baekhyun jest zwykłą sierotą, Jongin robi wszystko, czego Hongbin nie musi, a Chanyeol to ten zły. Chłopcy razem tworzą mieszankę wybuchową, równanie którego wynikiem są kłótnie, łzy, wyścigi po miłość i wiele innych. » pairing: kaibaek, wspomnien...