Lucy i Liam byli właśnie w drodze do Wolverhampton, rodzinnej miejscowości Liama.
- co ty jesteś taka milcząca?- zazwyczaj buzia ci się nie zamyka.- odezwał się Liam. Był zdziwiony zachowaniem dziewczyny, która praktycznie się nie odzywała.
- Ja ? Nie, wydaje ci się.
- nie zbywaj mnie. Przecież widzę, że coś się dzieje.
- Nic, po prostu...
- Co po prostu ?- Liam nie dawał za wygraną.
- po prostu trochę się denerwuję spotkaniem z twoją rodziną.
- Nie ma się czym denerwować. Są naprawdę w porządku.
- wierzę ci, ale mogą mnie nie polubić.
- polubią, skoro ja cię polubiłem to i oni cię polubią.
- Niepotrzebnie mnie tam w ogóle ciągniesz. Dlaczego oni mają mnie poznawać? Przecież nie jestem nikim ważnym.
- Jak to nie? Dla mnie jesteś kimś bardzo ważnym.
- naprawdę?- Lucy, kiedy usłyszała takie słowa od niego, zrobiło jej się naprawdę miło.
-No jasne, że jesteś dla mnie ważna. Przecież gdyby nie ty, to nigdy nie wydałbym płyty.
- jak to ?
- słuchałaś tych piosenek w ogóle ?
- no tak, jasne że tak, znam je wszystkie na pamięć.
- osiem z dziesięciu piosenek na tej płcie jest o tobie Lucy.
- ahhh tak...- dziewczyna aż się zarumieniła.
- jesteś najlepsza na świecie. Dlatego moi rodzice muszą cię poznać- powiedział Liam.
- Tak...jasne- odpowiedziała Lucy.
-Powiedziałem coś nie tak? - zapytał Liam widząc dziwną minę dziewczyny.
- Nie, wszystko jest w porządku.
Kilka godzin później samolot wylądował na lotnisku. Lucy i Liam przeszli przez odprawę, odebrali swoje bagaże i wyszli z lotniska. Do domu rodziców chłopaka postanowili iść na piechotę. Był słoneczny i ciepły dzień, uznali że taki spacer dobrze im zrobi.
- Wow od razu widać, że jest tu spokojnie- powiedziała Lucy.
- Wiem, że jesteś przyzwyczajona raczej do wielkich miast, ale tutaj też jest miło zobaczysz. Przekonasz się na pewno.
- wiesz Liam... przez całe życie mieszkam w wielkich miastach. To prawda, ale urodziłam się w małym miasteczku w Teksasie.
- jak to ?- zapytał zaciekawiony.
- moja mama pochodziła z małego miasteczka w Teksasie. Ojca spotkała w knajpie. Ona była kelnerką, a on po prostu jednym z klientów.
- Czyli co... miłość od pierwszego wejrzenia?- zapytał chłopak
- tak. Przynajmniej tak opowiadała mi to mama. Podobno ojciec się tak w niej zakochał, że postanowił zostać w Teksasie. Kupili tam dom, wzięli ślub. Tam też urodził się mój brat James...pamiętasz go?
- tak, jasne. On nadal tam mieszka prawda ?
- tak. James wrócił do korzeni.
- No więc moi rodzice później przeprowadzili się do Nowego Jorku. Ojciec podjął tą decyzję, zresztą jak wszystkie inne. Zawsze chciał kontrolować wszystko i wszystkich. Jestem pewna, że mama nie była chętna, żeby opuścić swoje rodzinne miasto.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanficOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...