VII

140 21 14
                                    

Weszłam do budynku komendy i zamiast na swoje miejsce pracy udałam się do Larrego. Jego gabinet znajdował się na drugim piętrze na początku korytarza. Ostrożnie zapukałam w drzwi, a kiedy usłyszałam ciepły głos z środka, który zawołał proszę, delikatnie je otworzyła.

Biuro Larrego było średniej wielkości, ale bardzo przestronne i urządzone w nowoczesnym stylu. Po prawej stronie stały szafki, prawdopodobnie z jakimiś dokumentami czy też wyliczeniami. Na przeciwko nich, do samej ściany przesunięte było biurko, za którym siedział księgowy. Ale i tak najbardziej w tym pokoju przyciągało uwagę wielkie okno dzięki, któremu miałam wspaniały widok na stolicę. Wow... niesamowite.

Mężczyzna na przywitanie mnie wstał z krzesła i delikatnie mnie uściskał. Kiedy mnie przytuliła to było sympatyczne uczucie, ale w żadnym stopniu nie mogło się równać z tym, które odczuwałam gdy w swoich objęciach trzyma mnie Daniel. Fable o czym ty myślisz? Potrząsałam głową, żeby wyrzucić z niej niechciane myśli i uśmiechnęłam się najbardziej sympatycznie jak mogę go Larrego.

- Jak miło cię widzę. Pięknie wyglądasz, Fable. Zmieniłaś fryzurę? - zapytał autentycznie zaciekawiony i zaczął mi się bacznie przyglądać.

- Ciebie również. Dziękuję, ty też niczego sobie. - ludzie, którzy pracowali w komendzie z biurkiem przeważnie ubierali są w garnitury. - I postanowiłam dziś zostawić naturalne ułożenie włosów, miło, że zauważyłeś.

Larry uśmiechnął się do mnie ciepło i zaproponował, żebym usiadła na chwilę, bo po co mam stać i męczyć nogi.

- Z wielką chęcią, ale może innym razem. Dzisiaj się spieszę, a tak naprawdę przyszłam tylko zapytać się czy nasze wyjście na lunch jest nadal aktualne?

- Oczywiście, że tak. - odparł zadowolony i wyglądał jakby kamień spadł mu z serca. Czyżby się bał, że kolejny raz spróbuję go wystawić?

- To super. Przyjdziesz po mnie? - on tylko potwierdził skinieniem głowy i uśmiechnął się do mnie serdecznie. - Dobra to ja lecę, bo nie chce zostać potem dłużej w pracy przez niedokończoną robotę.

Przytulił mnie jeszcze raz szybko do siebie po czym wyszłam z jego biura. Tak jak zawsze najpierw poszłam się przebrać, a później umyłam ręce. Zostawiłam torebkę w szafce i tylko sam telefon włożyłam do kieszeni fartuch. Weszłam do laboratorium i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu czekał tam na mnie Daniel. Był ubrany tak samo jak w nocy tylko zmienił kolorystykę swojego stroju. Jego spodnie były w kolorze khaki tak samo jak kamizelka, ale koszule jednak zostawił białą.

- Hej, nie sądziłam, że cię tu zobaczę. Myślałam, że będziesz rozwiązywał sprawę tego morderstwa z nocy. - przeszłam obok niego i wyjęłam z probówki próbkę paznokci, który pobrałam wczoraj od trupa.

- Czemu wyszłaś wczoraj? - przez to, że stanął za mną i czułam jego każdy oddech na moim karku w ogóle nie byłam w stanie skupić się na mikroskopie.

- Chyba nie sądziłeś, że naprawdę będę spała z tobą w jednym łóżku. - jego milczenie mówił samo przez się. Niespiesznie odgarnął moje włosy na jedno ramię i złożył kilka mokrych pocałunków na moim karku. - Daniel przestań.

- Dlaczego? - zapytał nie zaprzestając swoich pieszczot. Przez to, że byłam bardzo blisko blatu nie miałam dokąd uciec.

- Ponieważ to nie w porządku. Cały czas mnie ignorowałeś, a jak już zwróciłeś na mnie jakąś uwagę to najczęściej z twoich ust podały słowa krytyki i pouczenia. Najwidoczniej w twoim mózgu wczoraj nastąpił jakiś przełom i zacząłeś zmieniać się z ignorującego mnie kretyna na nachalnego idiotę.

FableOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz