II

466 46 2
                                    

Wyszedł z gabinetu po czym skierował się do wyjścia ze szpitala, wyciągnął z kieszeni telefon żeby zadzwonić do któregoś z przyjaciół. W chwili gdy odblokował urządzenie usłyszał krzyk z końca korytarza. 

Chłopak odwrócił się i w tym samym momencie jego klatka piersiowa zderzyła się z klatką przyjaciela, który objął go zaciskając dłonie na jego ramieniu i plecach. 

- Taehyung - Starszy drżącym głosem wypowiedział jego imię, młodszy odsunął się lekko od niego tak, że stali twarzą w twarz - cieszę się, że jesteś - uśmiechnął się do niego ze łzami w oczach. 

- Bosz... Tylko nie płacz mi tutaj- lekko uniósł kąciki ust- Cholernie się o Ciebie martwiłem, wszystko w porządku?- Chwycił go za ramiona.
- Właściwie to nic wielkiego, przeżyje - lekko zadrwił. Tae zmierzył Jimin 'a wzrokiem.
- Jeszcze o tym porozmawiamy a teraz wracajmy do domu, jestem głodny- uśmiechnął się szeroko mijając starszego.

~'~'~

- Jesteśmy!- Młodszy krzyknął na cały dom- Ściągaj buty bo Jin sprzątał cały ranek, znaczy nie musisz- Ściągnął drugiego buta- Ale ja bym na twoim miejscu nie ryzykował jego gniewem - Dokończył będąc już w salonie. Jimin pośpiesznie ściągnął buty, wszystko wydawało mu się być inne niż przed leżeniem w szpitalu, w końcu nie było go zaledwie trzy dni. Powolnym krokiem skierował się do salonu gdzie na kanapie siedział już jego przyjaciel

- Nie ma nikogo?- Pabo spojrzał się na przyjaciela. 

- Hoseok napisał mi, że mają przerwę i za około 20 minut zaczynają ostatni trening, także mamy mnóstwo czasu. 

- Pójdę się napić- chłopak tylko skinął przytakująco głową pisząc z kimś na telefonie. 
ChimChim wstał kierując się do kuchni, kiedy stanął na nogach w momencie zakręciło mu się w głowie i poczuł jak jego kończyny jak i reszta ciała odmawiają mu posłuszeństwa.

Kim od razu zerwał się do pionu i podbiegł do starszego.

-Wszystko w porządku? - uklęknął nad przyjacielem lekko nim potrząsając- Słyszysz? Jestem przy tobie. Młodszy mocno przytulił przyjaciela.

~'~'~

Trzymał go w ramionach od mocnych 30 minut, co jakiś czas lekko nim potrząsając.
Był już praktycznie wtulony w jego ciepłe umięśnione ciało sam zaczynając powoli panikować. Cały czas mówił do przyjaciela aby ten odzyskał przytomność, jednak na marne. Skulony zaczął już czuć słoną ciecz w ustach, łzy lały mu się po polikach i skapywały na tors Parka, młodszy zaczął już cały dygotać z emocji. Po chwili poczuł na ramieniu rękę przyjaciela.

Live life to the fullestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz