Wilczyca stała na dachu budynku na przeciwko gimnazjum Marinette i Adriena.
-Hmmm... Jeśli mam się wtopić w tłum muszę wyglądać i zachowywać się jak normalna nastolatka. Wymiana uczniowska to najlepszy sposób.- Szepnęła do siebie i wskoczyła do gabinetu dyrektora przez otwarte okno. -Wystarczy tylko zmienić pare dokumentów...
*Wieczorm w domu Marinette*
Marinette siedziała w swoim pokoju i czytała książkę.
-Ach, Tikki. Czasami się cieszę, że jestem jedynaczką.- Powiedziała granatowowłosa.
-Dlaczego?- Zapytało Kwami.
-Bo inaczej trudniej byłoby utrzymać tajemnicę- Zaśmiała się dziewczyna.
W tym samym czasie do domu weszli rodzice Marinette prowadząc jakąś nieznajomą dziewczynę.
-Marinette! Zejdź na dół, mamy dlaciebie niespodziankę!- Krzyknęła mama Marinette. Po chwili fiołkowooka była już na dole. -Musimy ci kogoś przedstawić. To Iris Ulv, pochodzi z Norwegii i przyjechała w ramach wymiany uczniowskiej. Przez jakiś czas będziecie współlokatorkami.
-CO!? Yyy... Znaczy... Jej!- Wybełkotała granatowowłosa.
To nie może się dziać naprawdę. Jeszcze przed chwilą cieszyłam się, że jestem sama, a teraz co? Wykrakałam.- Jej myśli były pełne wyrzutu do samej siebie.
Dziewczyna miała długie, jasne blond włosy związane w luźny warkocz. Jej oczy były stalowoszare, a jednak jej spojrzenie było przyjazne. Ubrana była w Biały T-shirt z wilkiem wyjącym do księżyca. Na T-shirt narzuconą miała szarą bluzę z kapturem. Na nogach miała jasne dżinsy z dziurami i czarne wysokie glany. Na prawym nadgarstku nosiła błękitną branzoletkę, która była jej jedyną biżuterią. Wszystkie swoje żeczy miała w dużej czarnej torbie i małym szkolnym plecaku w kolorowe zawijasy. Mimo dość buntowniczego wyglądu uśmiechała się przyjaźnie.
Wygląda znajomo.
-Cześć.- Odezwała się Iris -Marinette, prawda? Miło mi cię poznać.- Jej głos był dość niski, ale uspokajający.
-Cześć.- Burknęła domowniczka.
-Ekhm. To może skoro już się poznałyście, to może zaprowadzisz koleżankę do swojego pokoju. Będziecie go dzielić przez najbliższe kilka tygodni, więc dobrze by było żebyście się polubiły.- Te słowa wypowiedziane przez mamę Marinette skierowane były głównie do córki.
-Chodź- Burknęła obrażona Marinette posyłając rodzicom mordercze spojrzenie.
-Ech... Mam nadzieję, że się jakoś dogadają.- Szepnął Tom do żony.
*W pokoju Marinette*
-Pójdę się trochę przewietrzyć.- Powiedziała Marinette do współlokatorki z przymusu, po czym wyszła na balkon.
-OK. Ja się w tym czasie wypakuję.- Odpowiedziała dziewczyna.
*Na balkonie*
-Tikki, co się teraz stanie?- Powiedziała zaniepokojona granotowowłosa.
-Będzie trzeba po prostu bardziej uważać.- Nagle ciałkiem stworzonka wstrząsnął dreszcz.
-Tikki, coś się stało?
-Nie, nie, nic takiego.- Skłamało kwami.
-To dobrze.- Tymi słowami dziewczyna ucięła rozmowę i zapatrzyła się w gwiazdy.
*W tym samym, czasie w pokoju*
Iris rozejrzała się po pokoju. Sprawdziła czy klapa i drzwi na balkon w podłodze są dobrze zamknięte, po czym z ulgą otworzyła plecak.
-Możesz wyjść, Alfa.- Szepnęła do środka plecaka. Po chwili ze środka wyleciało małe, szare stworzonko. Miało duże puchate, szare uszy umiejscowione na środku wielkiej głowy, ogromne niebieskie oczy, uśmiechniętą mordkę, z której wystawały dłuższe kły i długi, puchaty, szary wilczy ogon rozjaśniający się na końcu. Całe ciałko stworzonka pokryte było miękkim futrem (oczywiście szarym), a małe łapki zakończone były krótkimi pazurami. Kwami przeciągnęło się i przytuliło do policzka dziewczyny. -Ja też tęskniłam.
-Nawet nie wiesz jak tam jest niewygodnie! Kilka godzin siedzieć ściśniętym w małym plecaczku. Okropność!- Oburzyło się Kwami.
-Nie złość się, musiałam cię jakoś ukryć. Ech... W tych czasach wszystko jest trudniejsze, a po magicznej hibernacji wszystko trudniej się ogarnia. -Tłumaczyła się dziewczyna.
-"Ogarnia"? Chyba jednak zaczynasz się przyzwyczajać. -Odparł ze śmiechem Alfa.- Dobra koniec gadania, musisz się wypakować i przygo tować do nowego życia, patne.
-Tak, to będzie trudniejsze niż kiedyś. Mam tyle czasu do nadrobienia.- Dziewczyna nagle posmutniała.
-Co się stało?
-Nadal nie mogę uwierzyć, że xonquīrā* i kirōsh* wybrali drugą stronę.
-Jesteś pewna, że to prawda? Wydaje mi się, że Tikki i Plagg by do tego nie dopuścili.
-Wiem, że to dziwne, ale przecież nigdy żaden palati* nie kłamał.
Nagle obydwoje dźwięk otwierania drzwi na balkon i do pokoju weszła Marinette.
-Schowaj się! Szybko!-Szepnęła Iris do swojego Kwami.
-Widzę, że już się uwinęłaś.- Powiedziała obojętnym tonem granatowowłosa. -Przyszłam tylko ci powiedzieć, że możesz skorzystać z łazienki, jeśli chcesz.
-A! Yyyy... Dzięki.- Odpowiedziała speszona dziewczyna, po czym wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki.
Gdy za dziewczyną zamknęły się drzwi, zza najbliższego plakatu wyleciała Tikki.
-Wydaje się miła. Dlaczego jesteś dla niej taka wredna?-Zapytało Kwami.
-Nie jestem.- Powiedziała z naciskiem Marinette. -Po prostu nie chcę żeby tu była.
-Ale będąc wredna nie pozbędziesz się jej szybciej.- Kwami ciągle było niezadowolone. -Daj jej szansę.
-No dobra, może okaże się nie aż taka zła.
-Brawo! O to mi właśnie chodziło!
Marinette przyszykowała się już do snu, więc gdy tylko jej współlokatorka z przymusu wyszła z łazienki, zgasiła światło i obie się położyły.Marinette szepnęła jeszcze ledwo słyszalnie:
-Dobranoc Tikki.
Iris też szepnęła do swojego kwami:
- Jaxélszakát* Alfa.
Żadna z nich nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo są podobne i jak bardzo się różnią.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
*Biedronka
*Kot
*Motyl
*Dobranoc
Hej!
Ten roździał miał być wczoraj, ale oczywiście wattpad się na mnie uwziął i usunął mi się prawie cały. Wiem, że obiecałam wam akcję, ale chyba jednak narazie jej nie będzie, bo i tak wychodzą mi słabe roździały więc nie chcę na siłę wciskać akcji, żeby nie zwalić jeszcze bardziej.
Czy marinette przekona się do Iris?
Czy Wilczyca poradzi sobie w nowym świcie?
Wszystkiego dowiecie się w następnych roździałach!
Buziaki :*
Olcia
CZYTASZ
Miraculous - Powrót Przedwiecznych ZAWIESZONE
FanficPowracają dawni wrogowie... i sojusznicy. Co jeśli miracula czarnego kota i biedronki wcale nie są najślniejsze? Co jeśli ktoś wywróci całe dotychczasowe życie Adriena i Marinette akurat wtedy, gdy wszystko zaczyna się układać? Co jeśli ktoś stanie...