Nowa szkoła jazdy

393 79 26
                                    

      Mijały dni. Tygodnie. Dużo czasu spędzałem na pracy z Natalią. Także wiele czasu spędzałem z tą cudowną klaczą. Przedstawiła się jako Arizona. Była niezwykła, wspaniała. Zawsze gdy ją widziałem moje serce przyspieszało. Nie znałem wcześniej tego uczucia ale było ono niezwykle przyjemne.


      Otworzyłem oczy. Znowu szary, smutny boks. Zamknięty w czterech ścianach. Znowu dźwięk owsa rozbrzmiał w moich uszach a wszystkie konie rzucały się chcąc aby to właśnie im pierwszym nasypać śniadanie. Miałem tego dość. Chciałem znowu pobiec z wiatrem. Uciec od ludzi. Nienawidziłem ich. Gdy stajenny odsunął się na bezpieczną odległość podszedłem do żłobu i jąłem znowu, powoli mielić podaną mi pasze. Nie lubiłem jej smaku. Była zawsze taka sama. Mdła i stara. Jednak głód zawsze brał górę. Wiedziałem, że nie dostanę nic innego...

      Moje kopyta rytmicznie uderzały o kamienną ścieżkę pokrytą niewielką warstwą liści. Duże wędzidło uwierało mój pysk. Było o wiele mocniejsze niż zawsze. Przy moim boku nie szła Natalia lecz jakaś chuda, wysoka dziewczyna. Ubrana była niezwykle schludnie. W ręce trzymała długi bat. Bałem się. Nie wiedziałem jeszcze co mnie czeka, a nowi ludzie nigdy nie znaczyli niczego dobrego.

      Gdy weszliśmy na dobrze mi znane piaszczyste pole jakiś mężczyzna złapał mnie za pysk. Dziewczyna włożyła nogę w strzemię i zawisła na nim sprawiając, że siodło wbiło mi się w kłąb. To bolało. Szybko odskoczyłem chcąc uniknąć bólu lecz dziewczyna złapała się mojej grzywy dalej nieporadnie wisząc w strzemieniu. Uniosłem delikatnie tylne nogi. Dziewczyna jeszcze mocniej przykleiła się do mojej szyi. Zacząłem kręcić się dookoła przestraszonego mężczyzny. Dziewczyna zeskoczyła na ziemie. Ból ustąpił. Stanąłem spokojnie. Dwunoga spojrzała na mnie z zaskoczeniem i powiedziała coś do mężczyzny, który podprowadził mnie do płotu. Młoda stanęła na nim i wskoczyła delikatnie w siodło. Pozbierała ostrożnie wodze i przycisnęła łydki. Wyrwałem energicznym stępem do przodu. Przy płocie stał Adrian razem z tym mężczyzną co mnie trzymał i kilka nie znanych mi twarzy. Nie wiedziałem co się dzieje. Nie lubiłem gdy w moim otoczeniu było tylu ludzi. -Jego dokładny wiek nie jest znany. Imię też.

-Jest to bardzo dobry koń.

-Miał bardzo ciężką przeszłość dlatego potrzebuje doświadczonego jeźdźca.

-To idealny koń dla Pani córki. - Dochodziły mnie strzępki rozmów gdy stepowaliśmy. Dziewczyna coraz mocniej łapała kontakt ale ani razu nie szarpnęła mnie za pysk. Poczułem opór na zewnętrznej wodzy i delikatny, pulsacyjny ruch na wewnętrznej. Znałem to. Natalia mnie nauczyła. Zacząłem powoli opuszczać głowę łapiąc kontakt na wodzy. Dziewczyna z radością poklepała mnie po szyi i nakazała ruszyć kłusem. Wyciągnąłem kroku i szybko pokonywałem trasę dookoła ujeżdżalni. Dziewczyna delikatnie pociągnęła za obydwie wodze i znowu zaczęła pulsacyjne działać na wewnętrznej. Ostrożnie zwalniałem kroku.

      Ludzie z zachwytem wpatrywali się w moje ruchy gdy płynąłem przez ujeżdżalnię. Dobrze się dogadywałem z dziewczyną. Gdy zrobiłyśmy całe koło w spokojnym kłusie ta usiadła w siodło i mocniej przycisnęła łydkę. Gdy wyrwałem do galopu poczułem mocny nacisk na pysku. Zatrzymałem się jak wryty nie wiedząc co zrobiłem źle a dziewczyna upadła na moją szyje. Stanąłem spokojnie czekając na kolejne sygnały. -Koniu...- westchnęła i zamachnęła się batem. Po mym zadzie rozszedł się ból. Już dawno go nie czułem. Natalia nie używała bata. Szybko wyrzuciłem trzy razy tylne nogi do góry i wyrwałem galopem do przodu. Dziewczyna łapała równowagę na moim pysku. Sprawiało mi to ból. Nie miałam jak jej tego powiedzieć więc chciałem przekazać to jakoś inaczej. Za każdym szarpnięciem było bryknięcie. W końcu dziewczyna ostrożnie przeszła do kłusa, próbując najpierw ogarnąć siebie pózniej pozbierać mnie. Wyrzuciła bat. W końcu jakaś dobra decyzja... Gdy razem znów prezentowaliśmy się jak należy dostałem delikatny sygnał do zagalopowania. Zabrałem się i powolnym krokiem ruszyłem do około ujeżdżalni. Dziewczyna z radością siedziała w siodle. -Jaki on wygodny!- krzyknęła z zachwytem. Chyba się dogadaliśmy.

--------------------------------------------------------------

Nie będę się rozwijać w opisie bo i tak to nikogo nie interesuje :)

Czekam na Wasze opinie i kocham Was <3

No i oczywiście przepraszam, że musieliście tyle czekać...

Końskim okiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz