Good girls are bad girls,that haven't been caught...

274 21 9
                                    

Jest mój pierwszy Cashton. Będzie pisany powoli, bo nie chcę go spieprzyć. ENDŻOJ! Nie wychodzi mi nadawanie tytułów rozdziałów, więc tu będę się posiłkować słowani piosenek, nie tylko 5SOS.
With all my love. Aleksa.

NIEDŁUGO PEWNIE ZROBIĘ TRAILER.

Calum.

Jebana nowa szkoła. Dopiero przekroczyłem jej próg, a już jej nienawidzę. Moja szafka odmówiła współpracy. Trzy razy wstukałem kod, który zapisała mi sekretarka, więc jest, kurwa, poprawny. 

Usłyszałem trzask i czyjaś ręka uderzyła o metalowe drzwiczki. Otwarły się.

Wlepiłem spojrzenie w blondyna, mojego wzrostu, który rzucił mi ironiczny uśmieszek i odszedł, wspierając się na ramieniu szczupłej brunetki.

***

Nareszcie koniec lekcji. Pędzę na trening. Może jeśli dostanę się do drużyny, ta szkoła będzie mi się wydawać mniej beznadziejna.

Biegam, drybluję, skaczę i strzelam bramki pod czujnym okiem trenera i kapitana drużyny. Okazał się nim ów blondyn, który rozpracował moją szafkę. Patrzy na mnie jakoś tak...Rozprasza mnie, ale udaje mi się skupić.

-Gratulacje Hood-trener podaje mi dłoń-Jesteś w drużynie. Treningi w poniedziałki, środy i czwartki. W soboty mecze. Pójdziesz z Ashtonem, on da ci strój. Pod koniec tygodnia dostaniesz koszulkę z  nazwiskiem.

Blondyn wyciągnął do mnie rękę.

-Ashton Irwin

-Calum Hood.

W kąciku jego ust pojawia się uśmiech, ale bez słowa rusza w kierunku szkoły. Obserwowałem płynne ruchy jego ciała. Wydawał się płynąć, choć tak naprawdę stawiał ciężkie kroki. Mokre od potu włosy, lśniły w słońcu. Co do cholery?  Potrząsnąłem głową, żeby odpędzić od siebie te myśli i  pobiegłem za nim.

Ashton otworzył szafkę i wygrzebał z niej dwa nowe, niebiesko-białe stroje. Zmierzył mnie od góry do dołu.

-XL-powiedział i rzucił we mnie ciuchami.

-Dzięki.

Ashton zatrzasnął szafkę z impetem. Spojrzałem na niego. Jego miodowe oczy wypalały dziurę w moim ciele. Zrobiło mi się dziwnie gorąco.

-Co?-zapytałem lekko zirytowany jego postawą. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się ramieniem o szafkę.

-Nic-przeczesał palcami włosy- Dziś robię imprezę. Przyjdź.

-Ekhm...znaczy- W sumie czemu nie.

Znów otworzył szafkę i wyjął z niej długopis. Złapał mnie za rękę, prawie przyciskając mnie do szafek. Był tak blisko, że czułem zapach jego lekko spoconej skóry i dostrzegłem delikatny zarost na jego twarzy. Zadrżałem.

-Co ty robisz?-jęknąłem czując jego biodro na swoim. Nie odpowiedział, tylko otworzył moją dłoń i zapisał na niej kilka słów.

-Mój adres-powiedział i odsunął się- O siódmej.

***

Siedziałem w samochodzie i ściskałem kierownicę. Z oddali widziałem dom Ashtona. Właściwie nie dom, tylko małą willę. Kilka osób stało przed domem, kilka na werandzie. Prawie każdy miał w dłoni butelkę piwa lub niebieski kubek z nieznaną mi zawartością.

Czułem się dziwnie. Zachowanie Ashtona było...onieśmielające. Jego spojrzenie i dotyk, sprawiły,że moje ciało dziwnie się spięło. Ashton był taki intrygujący. Nie. To jakaś bzdura. Nie myślę tak o nim.

If You Don't Know Let Me Go|| CashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz