Victoria

52 6 12
                                    

Oto moja krótka historia.

Moje imię to Victoria. Aktualnie mam 19 lat. Dokładnie rok temu wkroczyłam w "dorosłe życie", lecz nigdy nie zapomnę tych wszystkich, dla wielu będzie się wydawać ciężkich lat, ale wcale tak nie było. To najlepszy okres w moim życiu, który został mi dany. To dzięki niemu teraz opiszę wam moje życie.

Zaczęło się od narodzin. Przyszłam na świat jako malutka istota, której Bóg pozwolił istnieć. Nadano mi imię Victoria*, nie wiedząc jednak czy z malutkiego kruchego dziecka, naprawdę stanę się zwycięzcą czy polegnę. Rozpoczęło się nowe życie dziecka, które z czasem zaczęło dorastać i przekonywać się czy zapiszę swoją historię czy jej w ogóle nie będzie mieć. 

Pierwszą przeszkodą w moim życia była śmierć matki przy porodzie. Ja zostałam nagrodzona darem życia, a ona odeszła. Straszne prawda? To jednak tylko pozory. Przez brak mamy to ja w domu musiałam zajmować się praniem, gotowaniem i sprzątaniem, przez co potrafię teraz zadbać o siebie, ale mam nadzieję niedługo o własną rodzinę. Ale ja coś zyskałam, a matka? Jej nikt nie ukarał. Śmieć nie jest karą, jest opuszczeniem świata i wyjście na spotkanie najwspanialszemu Duchowi.
Bliscy byli załamani faktem jej śmierci i często mnie o to obwiniali, ale ja się nie załamywałam. Dobrze wiedziała, że gdyby matka chciała, to ona by została, a mnie by nie było stąpającej po ziemi. Pozwoliła mi żyć bo stwierdziła, że mam tutaj coś do zrobienia.

Kolejne miesiące mojego życia mijały, a ja w pewnym momencie złapałam mocne zapalenie płuc. Okres strachu i cierpienia? Tak, ale z racji, że lekarze działali naprawdę szybko i skutecznie wszystko wrócił do normy w krótkim czasie. A od tego wypadku nie chorowałam nigdy poważniej. Nawet nie miałam mocnej grypy. 

Gdy troszkę podrosłam dowiedziałam się, że mama grała na wiolonczeli. Miała nawet swój własny instrument. Pamiętam, że każdy z rodziny omijał go szerokim łukiem. Gdy tylko spojrzeli na niego łzy cisnęły im się do oczu, bo matka była ponoć naprawdę wspaniałą osobą. Ja jednak w pewnym momencie stwierdziłam, że chce spróbować wziąć ten instrument do ręki. Nie przypominało mi mamy bo nie miało jak, ale wtedy czułam jakbym ją jednak miał. Przekonałam także mojego brata, że nie warto odkładać rzeczy naszych najbliższych zmarłych, bo to jest jak usunięcie kogoś z pamięci. Niby nie jestem materialistką, ale według mnie gdy człowiek boi się spojrzeć, czy dotknąć rzeczy związanej z osobą, która odeszła jest po prostu tchórzem. Tak oto zaczęła się rodzić we mnie odwaga.

Później przez długie lata mój ojciec chodził pijany i znęcał się nade mną i moim starszym bratem. Kolejny powód by mi współczuć? Błąd. Dzięki temu, że używał względem mnie przemocy, nauczyłam się samoobrony. Często potrafiłam uniknąć ciosu czy nawet mu oddać. Tak wredna córka, prawda? Ojciec jednak dostawał ode mnie w sposób całkiem inny. Cios był lżejszy, ale skuteczny w takim stopniu, że odpuszczał i zmęczony użeraniem się z wyrodnym dla niego dzieckiem, szedł spać. 

Teraz pytanie dlaczego to robił? Bo stwierdził, że po śmieci matki jego życie jest bez sensu i zatapiał wszelkie smutki w wódce, piwie, whisky i tego typu alkoholu. To  natomiast nauczyło mnie kolejnej rzeczy. Nie bądź jak ojciec i nie poddawaj się w kryzysowej sytuacji. Pamiętaj, że alkohol to coś czego używa szatan, aby nas zniszczyć.

Gimnazjum to kolejny nowy, niby cięższy okres w moim życiu. Zaczęło się od mojej nadwagi. Byłam nastolatką, która ważyła więcej niż swoje rówieśniczki. Brzuch, uda, a nawet twarz wyglądały jak gule tłuszczu, co w dużej mierze odstraszało ode mnie ludzi. Przecież nikt nie lubi grubych, spasionych dziewczyn. Sama dokładnie nie wiedziałam, kiedy moje ciało stało się tak odstraszające, po prostu nie zwróciłam na to za wcześnie uwagi. Dopiero właśnie wkroczenie w okres gimnazjum, pokazał mi co się stało.  Dostałam wtedy kopniaka, który pomógł mi wziąć się za siebie. Zaczęło się od diety, a następnie ćwiczenia. Nie wiedziałam w tamtym momencie jak zabrać się za rozruch. Nigdy tego nie lubiłam, ale widziałam, że muszę. Tak więc po niespełna roku moja sylwetka przybrała szczupłego kształtu, a nawet zaczęłam o wiele bardziej dbać o całą siebie. To nauczyło mnie, że jeżeli chcę coś osiągnąć muszę działać. Ale nie tylko moja nadwaga mnie tego nauczył. Także oceny, które z początku były naprawdę słabe. Na lekcjach się nie skupiałam, a w domu nie potrafiłam rozwiązać sama zadania. Jednak zaraz po ty jak zaczęłam dbać o wygląda, zaczęłam pielęgnować swoją wiedzę. Z każdym tygodnie moje oceny były coraz lepsze, a wszystko co wiedziałam dzięki nauce, bardzo mi się  przydało na egzaminach, czy w dalszym życiu.

ZwycięstwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz