13

5K 89 14
                                    

***

-Ile będziemy jeszcze czekać ?
-Czy Tobie się kurwa gdzieś śpieszy?!
-Prędzej czy później pójdziemy siedzieć..
-Czekam na odpowiedni moment. To musi być bardzo wyniosły moment..
-Dłużej czekać nie możesz.
-Choćbym miała czekać sześć miesięcy to poczekam. A Ty razem ze mną!
Spuścił głowę nie wiedząc co powiedzieć. Zaczął zdawać sobie sprawę, że swojej beznadziejnej sytuacji. To mogą być jego ostatnie dni na wolności.

***
Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Wciąż zastanawiam się jak będzie wyglądać nasze spotkanie. Nie umiem jej wybaczyć tego błędu, który popełniła lata temu. Te okropne wspomnienia wracają do mnie jak bumerang. Nie chce o tym myśleć. Patrzę na zegarek. Dochodzi dopiero 6 rano.
Wstaje po cichu i idę do łazienki. Wlewam gorąca wodę do wanny. Chyba taka kąpiel mnie odpręży. Wstawiam wodę na kawę. Słońce zaczyna budzić się do życia. Pierwsze samochody pojawiły się na ulicy. Miasto budzi się do życia. Zalewam kawę, biorę książkę i idę do łazienki. Woda koi moje wszystkie obawy. Tak tego trzeba mi było.

Drzwi od łazienki otwierają się z impetem.
-Dlaczego uciekałaś ode mnie?- Marek patrzy na mnie takim wzrokiem, że mi go szkoda.
-Nie mogłam spać. Ruszył mnie wczoraj temat Poli. Musiałam się wyciszyć. Przepraszam. Już wychodzę i robię nam śniadanie.- wychodzę owijając się ręcznikiem.
-Przed śniadaniem muszę się rozbudzić. - mój ukochany uśmiecha się figlarnie.
Bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni.
-Już więcej mi nie uciekniesz. - zaczyna mnie namiętnie całować. Moje ręce wędrują w jego włosy, a później delikatnie drapie jego plecy. Marek językiem bawi się z moimi sutkami.
-Włóż mi teraz. - mówię rozpalona.
-Nie. Muszę Cię pomęczyć trochę. - delikatnie przygryza moje sutki. Zsuwa się na dół i całuje mnie czule po brzuchu.
-Kochanie?
-Tak? - Marek patrzy się na mnie pełen pożądania.
-Bez minetki okej? Miesiączka mi się zbliża i nie czuję się komfortowo. - proszę go ze słodkim uśmiechem.
-Cieszę się, że mi to mówisz. Dobrze nic ponad Twoje możliwości i siły. - Przeskakuje moja myszkę i liże wzdłuż moje nogi. Mocno ściska moje pośladki całując moje stopy.
-Przekręć się na brzuch. - tak też robię.
Całuje dokładnie moje plecy delikatnie przygryzając. Wie, że to lubię. Czuję jak zalewa mnie fala ciepła w moim intymnym miejscu.
-Mmm.. - mruczę. Marek zabiera się za moje pośladki. Liże je, a później delikatnie klepie.
-Skoro Ty nie chcesz minetki to ja też nic nie chce.. ale włożyć Ci muszę. Kocham Cię. - cieszę się, że jest taki wyrozumiały.
Kładzie się obok mnie na lewym boku, ja na prawym. Bierze mnie między swoje nogi i delikatnie wodzi penisem po mojej myszce. Całuje mnie przy tym namiętnie i mocno. Zdecydowanym ruchem wchodzi we mnie. Trzymając mnie za pośladki porusza się szybko. Biorę jego twarz w moje ręce i całuje go z czułością. Dochodzę pierwszy raz oblewając go moją falą rozkoszy.
-Doszłaś? - pyta Marek poruszając się teraz powoli.
-Yhm.. teraz ja przejmę stery. - mówię.
-Krzesełko co ? - proponuję. Marek siada na brzegu łóżka a ja siadam na nim tyłem. Obejmuje mnie w pasie k przytula do siebie mocno. Poruszam się powoli, ale zdecydowanymi ruchami. Dochodzę kolejny raz i od razu zwiększam tempo. Marek jęczy i łapie mnie za włosy. Podnosi nas. Ja opieram się o ścianę i wypinam się. Mój mężczyzna nadaje tempo. Jest cudownie. Krzyczę podniecona i rozpalona. Czuję w sobie ciepło Marka. Jego penis pulsuje we mnie. Przytula się do mnie mocno.
-Kocham Cię. Nie wiesz jak bardzo. -mówi wtulony.
-Ja Ciebie też. Idę zrobić śniadanie. -całuje go w czoło.

-Będziesz jadł jajecznicę? - pytam kiedy Marek wychodzi spod prysznica.
-Chętnie. - odpowiada całując mnie w szyję. -Powiesz mi o co chodzi z Polą? Wczoraj byłaś nieobecna.
-Powiem. - wzdycham ciężko. -Pola jest alkoholiczką. Trzy lata temu, a może cztery już straciłam rachubę czasu po prostu mnie okradła. - mówię krojąc pomidory.
-I za to jesteś zła? - pyta Marek ze zdziwieniem.
-Zaczynałam wtedy żyć na własną rękę. Mieszkałam w Warszawie. Już wtedy zaczynało być źle między mną a Robertem. Pola jest starsza ode mnie o 4 lata. Wpadła w złe towarzystwo. Mama z tatą rozkładali ręce nie wiedząc co robić z nią dalej. Piła na potęgę. Pewnego dnia wyrzucili ją z domu po tym jak dali jej ultimatum. Albo odwyk albo wyprowadzka z domu. Wybrała to drugie. Nie miała za co pić. Była na mnie wściekła, że mam chłopaka, mieszkanie po babci i zaczynam wychodzić na prostą drogę. Miałam pamiątkę po babci. Cenną pamiątkę. Sygnet, który w chwili śmierci babci mi go dała. Przyszła do mnie do domu. Jak zawsze chciała pieniędzy. Powiedziałam jej, że nie dam jej złamanego grosza. I wtedy.. - zaczęłam płakać. Marek obejmuje mnie. - Wtedy zrobiła mi to.. - pokazuje bliznę na przedramieniu. - Wzięła nóż do ręki i rozcięła mi rękę.. krzyczała, że mnie nienawidzi i mnie zabije. Krew była wszędzie. Nie pamiętam co było dalej. Uderzyła mnie czymś mocnym w głowę. Pamiętam tylko szpital. Później okazało się, że zabrała sygnet. Sprzedała za grosze żeby się napić. Zaczęła mnie nachodzić w szpitalu kiedy pieniądze się skończyły.- Marek mocno mnie przytulił do siebie. -Zrobiła z mojego życia piekło wiesz. Przespała się z Robertem w moim własnym domu. Nachodziła mnie. Później ten wypadek... - czuję się wykończona tą opowieścią. Ocieram łzy. Kończę robić śniadanie.
-Tak mi przykro kochanie. A co to za wypadek ? Jeżeli nie masz siły to nie mów. - na twarzy Marka maluje się współczucie i ból.
-W samochodzie rodziców było niedokręcone koło. Jechali na wakacje. Koło odpadło. Samochód zjechał na przeciwległy pas, a później uderzył w drzewo. - łzy na nowo zebrały się w moich oczach. - Na szczęście mama z tatą żyją. Ale kiedy sobie to przypomnę... mama w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Musiała przejść operację na nogę. Była strzaskana. Tata miał złamany bark i zszywaną głowę. - nakładam jajecznicę.
-Skarbie bardzo mi przykro. Dobrze, że tylko tak się to skończyło. - Marek wstaje i bierze mnie w ramiona. Wtulam się w niego bardzo mocno. Dobrze go mieć przy sobie.
-Później uciekła. Napisała tylko list, w którym przyznała się, że to ona to poluzowała koło.. to miała być kara dla nas wszystkich. Mama jej wybaczyła... później miała z nią kontakt.
-A tata?
-Tata do tej pory nie umie jej wybaczyć, tak jak ja. Zjedzmy śniadanie. - siadamy do stołu. Choć nie mam apetytu wmuszam w siebie żeby Markowi nie sprawić przykrości.
-Chcesz z nią porozmawiać?- Marek pyta niepewnie. - Jeżeli chcesz to mogę być z Tobą podczas tej rozmowy.
-Poradzę sobie. Muszę stawić temu czoła. - mówię popijając herbatę.
-Przebiorę się i możemy jechać.
-Posprzątam po śniadaniu. -Marek całuje mnie w czoło.
-Marek ?
-Tak?- Patrzy na mnie zbierając talerze ze stołu.
-Dziękuję, że ze mną jesteś. Kocham Cię.
-To ja dziękuję, że zdecydowałaś się być ze mną. Też Ciebie kocham. - dostaje całusa w usta.

Niebezpieczne pożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz