Odcinek 49

959 125 28
                                    


W ciasnej, choć przytulnie urządzonej sypialni było ciemno. Jedynie przyniesiony wcześniej z salonu nieduży telewizor, postawiony na biurku, rzucał migotliwą niebieską poświatę na ściany oraz łóżko naprzeciwko niego. Oświetlała ona dolne brzegi prześcieradła, które wydostało się spod materaca i drewnianej ramy łóżka, leżąc teraz niedbale, w paru miejscach zwinięte pod dwiema parami bosych stóp.

Miyaji leżał na plecach, z głową opartą wysoko na poduszkach i pilotem w ręce. Jedną nogę trzymał zgiętą w kolanie, drugą wyprostowaną. Plączące się pod nią prześcieradło drażniło go, ale był zbyt leniwy i zmęczony, by wstać i je poprawić.

U jego boku drzemał Takao. Położony na lewym boku, po prawej stronie Miyajiego, z głową na poduszkach i ręką zarzuconą na klatkę piersiową blondyna. Obaj byli nadzy, przykryci jedynie kocem. Nie ubierali się wcześniej, ponieważ byli przekonani, iż lada chwila znów będą zdzierać z siebie ubrania.

Kiyoshi co chwila przełączał programy, szukając czegoś ciekawego, co wzbudziło by choć trochę jego zainteresowanie. Nie był jeszcze śpiący, ale wyglądało na to, że nie znajdzie sobie już zajęcia. A nie miał zamiaru budzić Kazunariego tylko po to, by porozmawiać z nim o wszystkim i o niczym.

Tak. Jeśli już miałby go obudzić, to po to, by z nim porozmawiać. Odkąd byli razem ich związek był... dobry. Miyajiemu podobało się, szczególnie na początku, kiedy on i Takao kochali się niemal przy każdym spotkaniu, często po kilka razy z rzędu, a wciąż z tą samą energią i namiętnością. Podobało mu się, że Kazunari poświęca mu tyle uwagi.

Ale ostatnimi czasy – od trzech, może czterech dni – zaczęły dręczyć go nieprzyjemne myśli. Wcześniej sądził, że propozycja Takao, aby się związali, spadła na niego jak z nieba. Od razu się zgodził, ponieważ chciał trwać przy boku czarnowłosego i chciał, by ten również przy nim był. Nieważne, czy kochał go, czy nie – dopóki był mu wierny i dopóki zachowywali się jak prawdziwa para, był w stanie to znieść.

No i właśnie... tak było na początku. Teraz jednak coraz częściej obwiniał się o podjęcie pochopnej decyzji. Seks nie był wszystkim, czego chciał. Oczywiście, Takao nie zachowywał się jak seksoholik – był po prostu Kazunarim. Dokładnie tym, którego od lat znał Miyaji, z tą drobną różnicą, że teraz częściej widywał go nago i... od środka, jeśli można tak to ująć.

Takao nie rzucał się na niego za każdym razem. Owszem, dość często się kochali, zwłaszcza na początku – teraz odrobinę mniej. Ale od tego samego początku Kazunari również traktował go, jak na chłopaka przystało – wychodzili razem na miasto, a kiedy wracali do domu, spędzali czas na kanapie. Nie uprawiali seksu, po prostu siedzieli albo leżeli w swoich objęciach, rozmawiali, żartowali. Miyaji czuł się wówczas, jakby siedział ze swoim... cóż, chłopakiem.

Kazunari tym właśnie był, ale... od niedawna Kiyoshi zastanawiał się, czy to na pewno był dobry pomysł. Chciał przecież uczuć Takao, a nie tylko jego ciała.

Obiekt jego nieustannych myśli poruszył się właśnie przez sen, a potem otworzył powoli oczy i zamrugał leniwie. Po chwili uniósł głowę, mrużąc oczy w migoczącym świetle telewizora, rozejrzał się wokół i ze zmarszczonymi brwiami popatrzył na Kiyoshiego.

– Ośliniłem ci ramię – poinformował.

– Ciężko było tego nie czuć – mruknął Miyaji.

Takao przeciągnął się i westchnął, podciągając nieco, by móc wtulić twarz w zagłębienie szyi Kiyoshiego. Blondyn objął go ramieniem, nie mogąc powstrzymać się przed czułym pocałowaniem czubka jego głowy. Odkąd byli razem, choć czasami nadal mu dokuczał, znacznie częściej zdarzało mu się również okazać mu drobne czułostki. Nie potrafił opanować tych odruchów.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz