Słówko od autorki.
Akcja nie ma miejsca pod czas serii.
##################################
Kolejny nudny dzień pełen wypełniania formularzy i papierów. Dantalion miał tego dosyć.
-Panie, panie! List do pana- skrzeczały te przeklęte nietoperze.
-Amon, Mamon morda na kłódkę! Co znowu?!
-List od Williama. - zaskrzeczał Mamon.
Dantalion rozwiną list i przeczytał.
Dantalionie,
Chciałbym zaprosić cię na uroczystego sylwestra u mnie w domu. Przyjęcie odbędzie się 31 grudnia, o godz. 16:30.
Pozdrowienia.
William Twining.
No to będzie coś. William go zaprosił. Dantalion się rozmarzył. Napewno będzie pił szampana i rozmawiał z Williamem o planach na przyszły rok.
-Amon, Mamon! Potwierdźcie moją obecność na tym przyjęciu!
-Tak jest!- nietoperze odleciały.
##########################
Na przyjęcie zeszła się połowa piekła. William kiedy przywitał Dantaliona, odrazu go poinformował, że zaprosił go tylko dla formalności. Więc zdołowany Dantalion pobył trochę na przyjęciu a potem wrócił do piekła.
Kiedy był już w swoim gabinecie spojrzał na swoje biórko zawalone papierami. Nie wiadomo skąd, nagle pomyślał, że podpisywanie ich nie jest takim złym pomysłem. Po kilku godzinach papiery mu się skończyły. Przeciągną się i spojrzał na zegar, który wskazywał dokładnie 17:45. W niecałą godzinę uporał się z tą stertą papierów. Nagle dało się słyszeć pukanie do drzwi.
-Proszę- odruchowo rzucił Dantalion.
W drzwiach stanął Baphomet.
-Panie mamy gościa.- oznajmił.
-Kto to?
-Ja~- zza pleców Baphometa wychylił się Gilles de Rais.
-Czemu?- Dantalion był pewien, że zaraz się załamie. Najpierw William a teraz ten idiota. Czemu zawsze on miał pecha?
-Co? Ja tylko przyszedłem pogadać a ty odrazu mnie chcesz wyrzucać!
W głosie Gillesa mroźna było słychać pretensję.
-Czego chcesz?- Dantalion nie chciał żadnych nie proszonych gości.
-Po prostu mi się nudzi. Balberith kazał mi zostać. A tu prawie nikogo nie ma.- Gilles wszedł do gabinetu Dantaliona i usiadł w fotelu na przeciwko biurka- Wszyscy się uwzięli czy co? Najpierw Sytry z jego durnymi trzema kreacjami z których wybrał tę której nie wyprasowano. Potem to całe przyjęcie. A do tego Balberith wyrzucił mnie z sali i kazał domu pilnować. Nie jestem jakimś psem!
-Ja miałem podobnie. Całe sterty papierów. William mnie nie chciał na przyjęciu i do tego jutro czeka mnie kolejna sterta papierów.
-Nie zazdroszczę.
-Wiesz to sylwester. Może wszystko się zmieni?
-No, może?
Przez chwilę tak siedzieli w ciszy.
-Wiesz możemy sami urządzić własnego sylwestra.- zaproponował Gilles.
-Może to nawet dobry pomysł.- zgodził się Dantalion.
Po kilku minutach siedzieli na balkonie i pili szampana. Dantalion nie wyobrażał sobie sylwestra w ten sposób, ale cóż. Wszystko może się zmienić. A teraz w najlepsze prowadził dyskusję z Gillesem o tym jak ludzie się zmieniają na gorsze. Co jakiś czas obaj spoglądali na zegar by sprawdzić, która godzina.
-Wiesz nawet nie źle jest- powiedział Gilles- Od kiedy pojawił się William jest ciekawiej i ciągle się coś dzieje.
-Tak przedtem było nudno- zgodził się Dantalion.
-Nadal nikogo nie wybrał. A gdyby wybrał miałby święty spokój.- stwierdził Gilles.
-Masz rację tak się dzieciak tylko męczy.
W tej chwili zegar wybił 12:00. Gilles odkorkował kolejną butelkę szampana z hukiem.
-Szczęśliwego nowego roku Dantalionku- rzucił mu się na szyje i go pocałował- Całus na szczęście- zachichotał.
Dantalion też go pocałował.
-Ci też się należy.
Noc była ciemna. Jedyne światło stanowiły świeczki lawendowe na balkonie posiadłości.
💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋
Ranek przywitał Dantaliona oślepiającym światłem. Drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Gilles w ukochanym szlafroku Dantaliona.
-Witamy w nowym roku~
-Ty jeszcze tutaj?
-Sam mnie zmusiłeś. Mogę ci opowiedzieć w szczegółach.
(Tu opowieści Gillesa nie mogę zamieścić bo zawiera bardzo nie odpowiednie treści.(lenny)).
~koniec opowieści Gillesa~
-Kurde. Sory Gillles.
-Nie było tak źle....
-Gilles!!!
-Co?
-Idiota.-(Dantalion robi feacepalm)
-Coś jest źle? Przecież to był komplement.
Kłótnie zakończył Baphomet informując dwa nefilimy, że śniadanie jest gotowe. I Dantalion musiałby znosić nadąsanego Gillesa, gdyby nie Sytry. Demon wpadł w środku obiadu i postanowił, że zostanie na deser. Po deserze zabrał Gillesa i zostawił Dantaliona w spokoju.
Teraz tylko w posiadłości został sam z Baphometem i resztą służby oraz z wielkimi stertami papierów.
![](https://img.wattpad.com/cover/99378285-288-k861518.jpg)
CZYTASZ
One-shot
FanfictionDodatek do serii Dantalion x Gilles. Akcja nie ma miejsca podczas serii.