Rozdział 1

582 19 2
                                    

Obudziło mnie dopiero nagłe poruszenie na moim łóżku. To oczywiste, że to Kuba postanowił, że właśnie moja krótka drzemka powinna dobiec końca. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam za telefon, który wyświetlał godzinę 19.38. No więc ta moja drzemka jednak nie była taka krótka. Spojrzałam na rozbawioną twarz brata i bez ostrzeżenia zaczęłam go łaskotać. Jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Jednak po chwili przypomniał sobie jaki był cel jego wędrówki tutaj i stanął w drzwiach, żeby znajdować się w bezpiecznej odległości ode mnie, w obawie przed kolejną porcją łaskotek.

-Laura… A pobawisz się ze mną?- zapytał z najsmutniejszą miną, jaką w tej chwili potrafił zrobić. No i jak można takiemu dziecku odmówić?

Podniosłam się z łóżka i dałam się młodemu zawlec do jego pokoju. Na podłodze już była przygotowana plansza do gry w scrabble. Usiadłam na brzegu dywanu i zaczęliśmy grę, która nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ mama weszła po kilku minutach i kazała Kubie iść spać. Gdybym nie obiecała mu, że jutro dokończę z nim grać, nigdy nie zgodziłby się, aby się już położyć. Wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół do kuchni, żeby zrobić sobie jakąś kanapkę, bo od przyjścia ze szkoły nic nie jadłam.  Szybko zjadłam kolację i wróciłam do swojego pokoju. Zabrałam z łóżka piżamę i udałam się do łazienki. Odkręciłam kurek i przysiadłam na brzegu wanny, czekając aż napełni się wodą. Myślami wracałam do dzisiejszej godziny wychowawczej. To nie jest tak, że tak z klucza uważam, że studniówka nie będzie fajną imprezą. Dla wielu ludzi, w zasadzie większości, będzie to cudowna noc. Ale nie dla mnie. Wiadomo, nie każdy musi przyjść z kimś, ale nie chcę patrzeć na wszystkie pary ze świadomością, że również mogłam przyjść w towarzystwie. Tak, mogłam-czas przeszły, bo wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że przed tygodniem rozstałam się z Danielem. Nie było łez, rozpaczy, zajadania smutków lodami, a nawet błagania o to by przy mnie został. Nie chciałam ciągnąć relacji z kimś, kto jednego dnia mówi jak bardzo mnie kocha, a następnego twierdzi, że to była pomyłka i tak naprawdę nie jestem w jego typie. W prawdzie nie byliśmy ze sobą długo, bo tylko trzy miesiące, ale w tej perspektywie były to trzy bardzo zmarnowane miesiące. I tylko tego straconego czasu jest mi żal. Nawet za nim nie tęsknię.

Kiedy wanna była już pełna, nalałam do niej malinowego płynu do kąpieli i zanurzyłam się w ciepłej cieczy. Momentalnie zapomniałam o nurtujących mnie przed chwilą wspomnieniach. Całkowicie oddałam się błogiemu odpoczynkowi. Z wanny wyszłam dopiero, gdy woda zaczynała robić się chłodna. Wskoczyłam w ciepłą piżamę i cicho poszłam do swojego pokoju, aby nie obudzić śpiącego już brata. Wgramoliłam się pod kołdrę i już miałam zamiar iść spać, ale dźwięk przychodzącej wiadomości mi to uniemożliwił. Nie musiałam zgadywać, byłam pewna, że to Oliwia coś napisała. I oczywiście się nie pomyliłam.

-„Jak chcesz to możesz jutro być wcześniej, koło 13.00. Moja mama powiedziała, że przygotuje lasagne, a doskonale wiem jak ją uwielbiasz. To co, chętna? A i po drodze kup coś do picia. ;)”- brzmiała wiadomość. Dziewczyna ma rację, ja kocham i ubóstwiam lasagne.

-„Jasne, będę o 13.00”- odpisałam pospiesznie. Włączyłam budzik na 9.00 rano i oddałam się w objęcia Morfeusza.

Budzik zadzwonił głośniej niż oczekiwałam. Z trudem powstrzymywałam się od włączenia drzemki, jednak ostatecznie wyłączyłam budzik i od razu wstałam z łóżka, żeby ponownie nie zasnąć. A takie sytuacje już nie raz mi się zdarzały. Zarzuciłam szlafrok na ramiona i zbiegłam po schodach do kuchni, skąd dało się wyczuć zapach świeżego pieczywa. INa stole, wokół którego siedziała już cała moja rodzinka, czekało na mnie pyszne śniadanie.

-Pamiętasz, że obiecałaś pograć w scrabble?- zwrócił się do mnie Kubuś. Młody zawsze postawi na swoim, a już myślałam że o tym zapomniał.

-A nie pojedziesz ze mną po śniadaniu zrobić zakupy?- zapytał tata, kiedy już chciałam odpowiedzieć bratu, że po śniadaniu pójdę do jego pokoju.

-Tak, tak, pojadę. Nie martw się Kuba, od razu jak wrócę to zagramy.- odpowiedziałam jednocześnie na oba pytania. Dzisiaj tak bardzo nie chciało mi się jechać, ale jednocześnie miałam świadomość, że jak tata pojedzie na zakupy sam, to kupi pełno niepotrzebnych rzeczy, a połowę tych potrzebnych zapomni. Musiałam się zgodzić.  Po śniadaniu poszłam do łazienki się przebrać i umyć zęby. Po chwili byłam już gotowa do wyjścia.

Dojechaliśmy do sklepu i zostawiliśmy samochód na parkingu. Wzięłam wózek i wspólnie weszliśmy do środka. W spokoju wybieraliśmy potrzebne produkty, jednak tylko do czasu. Zupełnie nieoczekiwanie pojawił się koło mnie Daniel, który wykorzystał chwilę, gdy mój tata odszedł kawałek, żeby wybrać makaron. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z nim.

-Hej, jak leci?- zapytał, przystając koło mnie i chowając dłonie do kieszeni. Spojrzałam się na niego jak na idiotę, którym notabene był. Nic mu nie odpowiedziałam. Od dnia, w którym ze mną zerwał nie odzywał się ani słowem, mimo że nie raz mijaliśmy się na szkolnym korytarzu. A teraz jak gdyby nic podchodzi do mnie i pyta się o moje samopoczucie. Wyminęłam go i miałam nadzieję, że da mi spokój. Pomyliłam się, bo ten podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.

-Tęsknię za tobą.- powiedział, na co drwiąco się uśmiechnęłam i odrzuciłam jego dłoń. Stracił już swoją szansę.

-Zapomnij.- zaszczyciłam go tylko jednym słowem, które wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Tym razem już za mną nie poszedł. Nie popsuł mi humoru na resztę dnia, tylko mnie rozbawił. Nie jestem typem desperatki, która za wszelką cenę szuka związku. Co to, to nie. Reszta zakupów przebiegła w normalnej atmosferze, bez żadnych niespodzianek.

Kiedy weszłam do domu, tuż za drzwiami czekał na mnie brat, który nie mógł doczekać się wspólnej gry. Ledwo zdążyłam zdjąć buty i kurtkę, a już ciągnął mnie do swojego pokoju. Gra została w tym samym miejscu, gdzie ją wczoraj przerwaliśmy. Przed rozpoczęciem gry do pokoju weszła jeszcze mama, która przyniosła nam dwa kubki z parującym kakao. Usiadłam na dywanie i zaczęłam przyglądać się klockom i zastanawiać, jakie słowa mogłabym z nich ułożyć.

Po długiej grze plansza była już prawie cała pełna. Obserwowałam Kubę, który z wielkim skupieniem myślał nad jakimś słowem. W tym czasie dopijałam końcówkę zimnego już kakao.

-Mam!- krzyknął Kuba z zadowoleniem, a ja skierowałam swój wzrok na planszę, żeby zobaczyć co on tam wymyślił i o mało nie zachłysnęłam się połykanym napojem.

____________________
I przybywam z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że się spodobał, a już niebawem następny ;) Coraz bliżej do pojawienia się naszego głównego bohatera.

Let's fly together || Stefan Kraft Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz