To boli. Naprawdę bardzo boli. Ten cholerny ucisk w klatce piersiowej, gdy widzę ją z innym i wiem, że i tak za góra kilka tygodni będzie w moich ramionach, z obojętnością wypisaną na twarzy, kiedy się rozstaną. Czy ona do mnie przyjdzie? Nie. Sam narzucę jej swoje towarzystwo. Pójdziemy napić się czegoś. Jak zwykle zarzuci kilkoma żartami, ja odpowiem jej tym samym. Zjemy coś, przejdziemy się, po czym wrócę z nią do naszego wspólnego mieszkania. Później ona znowu zapomni o swoim byłym i pójdzie do przodu, a ja? Będę sterczał w miejscu i czekał, aż zatoczy kółko.
-Ten kto się nie rozwija ginie.
Słyszałem te słowa, ale nie obchodziły mnie one. Będę czekał, aż ta karuzela zatoczy pełen obrót. Kiedyś próbowałem się rozwinąć, ale nie wyszło. Wtedy to ona musiała stanąć w miejscu i bawić się w pocieszyciela. Wymienialiśmy się tą rolą. Często również nie byliśmy do końca zgodni.-Jak możesz umawiać się z Yuu?
-Jest kochany. Dobrze mi się z nim rozmawia i wie, że nie mam oczu na klatce piersiowej.
-Brawo dla niego.
Byli ze sobą sześć miesięcy, dopóki nie nakryła Shiroyamy z jakąś dziewczyną, w ich wynajętym mieszkaniu. Następnego dnia przyjechałem zabrać jej rzeczy, z powrotem do naszego domu.
-Liczę na to, iż uda ci się w godzinę stąd wynieść.-uśmiechnęła się złośliwie, rzucając pęczek kluczy na blat.
-Po co mam się stąd wynosić, skoro ty już to zrobiłaś?
Pokręciła z politowaniem głową na co jej jasnobłękitne włosy zafalowały.
-Jeśli jesteś na tyle głupi, żeby myśleć, że moja matka chrzestna pozwoli ci tu mieszkać, razem z twoim burdelem na kółkach to gratuluje kocie, ale żebyś się nie zdziwił jak złoży ci niedługo wizytę i wręczy wypowiedzenie. Au revoir.-złapała za rączkę walizki, po czym chwyciła mnie za rękę, mijając w drzwiach.
Wiem za to, że i tak naprawdę często rozumieliśmy się bez słów.
-Przyjdzie znowu z nią. Zobaczysz.-mruknęła, zakładając czarną bluzę.
-Wszyscy to wiedzą. Będzie pokazywał jaki jest wspaniały.
-Widziałeś moją...
-Skórzaną spódnice? Jest na suszarce.
-Dzięki.
Jak zwykle Danielle miała rację. Wszedłem do studia. Przywitawszy się z kilkoma osobami, ruszyłem do naszej sali. W korytarzu spotkałem Akire i Takanoriego.
-Jak tam Danielle?
-Miarowo. Jak zwykle, nie będzie płakać z powodu faceta.
-I to jest to!-zaklaskał Akira-Chodźmy.
Wcale nie zdziwił mnie widok Yuu z tą blond landryną.
-Oh Aoi nie wiedziałem, że będziemy mieć gościa.-uśmiechnąłem się sztucznie.
-Wspominałem wam.-brunet wskazał na swoją... koleżankę-To jest Omitsu.
Omi-chan to moi przyjaciele Akira, Takanori i...
-Poznaliśmy się już.-przerwałem chłopakowi-W twoim starym mieszkaniu. Pomagałem Dasiy pozbierać klamoty.
-Tanabe mówił, że szefostwo go wezwało, więc poczekamy na niego.-powiedział Ruki-Uru co powiesz na kawę?
-Chętnie.
Opuściliśmy pomieszczenie i skierowaliśmy się do automatu. Po chwili rozległy się szybkie kroki i przyłączył się do nas Akira.
-Więcej mnie z nimi nie zostawiajcie!-warknął, szukając w kieszeniach drobnych, na prośbę Matsumoto.
Wyjąłem telefon i napisałem smsa do Danielle.
Przyszedł z nią. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
Przyniosę wam teksty i nuty...-Szatański duet już coś kombinuje.-mruknął Takanori, wrzucając po kolei monety do maszyny-Czuję, że spodoba mi się wasz plan. O ile jego celem jest uprzykrzenie życia tym gołąbkom.
-Będziesz zachwycony.-zgarnąłem kawę-Weź jedną Danielle, a i nie bądź zdziwiony jeśli dostaniesz teksty.
-Okej.
-Mógłbyś jej w końcu powiedzieć.
-Niby co?
-To jak mocno twoje serce przy niej bije.
-Od kiedy z ciebie taki poeta? Co Suzu?
-Od zamierzchłych czasów.
-Powiem jej.... Kiedyś.
-Już prędzej lider się dowie, że Aki wzdycha do jego pałeczek.-wtrącił blondyn, zgarniając kawę dla Daisy.
-Chyba bułeczek.-mruknąłem-Z mlekiem i cukrem?
-Tak.
Wróciliśmy zaopatrzeni w pięć kubków. Po jednym dla każdego z naszej trójki, plus dwa dla zabójczego dołeczkowego rodzeństwa.
-Gdzie was wcięło?-zapytał Aoi, kiedy weszliśmy do pomieszczenia.
-Musieliśmy zaopatrzyć w kawę miejscowy gang.-burknął Takanori-Czekaj, Kou ty masz tą z dwoma łyżkami cukru, czy ja?
-Uhm...-pociągnąłem łyka z jednego kubeczka, po czym się wzdrygnąłem-Ja mam ten szok cukrowy, ty masz dla Kaia.
-Nie ja mam Kaia, Ruki ma moją.-wtrącił Akira.
-Mleko i jedna łyżka cukru?
-Tak?
-No to ja ją mam.
-Mówię ci, że Takanori.
-Ja mam dla Kaia.
Wystarczy trzech osłów, jeden automat, kilka drobnych, pięć kubeczków i kilka minut, aby rozpętać prawdziwą aferę kawową.
-Ta jest z pianką dla Dan.-mruknąłem, naklejając różowego misia na kubek dziewczyny.
-Ta jest Tanabe.-Reita zabrał mi walające się po pokoju naklejki, po czym oznaczył kubek lidera niewielką gwiazdką.
-Dobra, czyli ta jest Rukiego, ta moja, a ta twoja.-wręczyłem basiście napój.
Wielki kryzys kubków kawy został zażegnany. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł lider.
-A to co zrzeszenie księżniczek?-prychnął, spoglądając na blondynkę-Yuu to, że pozwalamy sobie ostatnio na luz nie oznacza, iż możesz sobie spraszać panienki.-dodał, przeglądając papiery-Dla mnie? Dziękuję.-uśmiechnął się, odbierając od Akiry kawę-Dbasz o mnie ostatnio. Wolnego i tak nie dostaniesz.
-Nie chcę. Nie zrezygnowałbym z prób liderze kochany.
-Oh. W takim razie...-upił łyk-bądź u mnie o siódmej.
Akira wytrzeszczył oczy.
-C-co?
-Chciałeś przyjechać do mnie, kiedy tylko kupię tą grę. Mają mi ją przywieść po pracy.
Chłopak odetchnął z ulgą.
-T-tak... gra...
Jego jęki przerwało pukanie do drzwi, w których pojawiła się Danielle.
-Można?-zapytała.
-Jasne młoda.-Takanori otworzył szerzej drzwi.
Dziewczyna weszła do środka. Aż mi ślinka pociekła na jej widok. Długie, proste, jasno niebieskie włosy, opadały na ramiona. Miała na sobie czarną bluzę z nadrukiem kaktusa i skórzaną, prostą spódnicę, z guziczkami pośrodku. Na nogach miała białe adidasy.
-Przywiozłam teksty, tak jak uprzedzałam.-uśmiechnęła się, ukazując dwa cudeńka w policzkach.
Mina Yuu wyrażała wtedy tak wiele. Zdziwienie, strach, pożądanie. Mogę śmiać się z niej godzinami. Danielle odniosła zwycięstwo, a Shiroyama o mało co nie wyczyścił podłogi swoją szczęką. Dowiedziałem się później, że jego wspaniała Ośmiornica, z nim zerwała.
-Wiedziałam! Zdrowie!-powiedziała dziewczyna z uśmiechem, unosząc kieliszek z różowym płynem do góry.
-Zdrowie!-odpowiedzieliśmy jej chórem.
Siedzieliśmy w jednym z klubów w centrum. Głośna muzyka, tłum ludzi, kolorowe drinki i nasza piątka przy jednym stoliku.
-Mała wredota!-zaśmiał się Takanori.
-Mógł jej nie wpuszczać do łóżka.-odpowiedziała dziewczyna-Ktoś z was chce coś jeszcze do picia?
-Dla mnie to samo.-powiedział Akira.
-Ja dziękuję. Ktoś będzie was musiał poodstawiać.-mruknął Yutaka.
-Możecie zostać u nas.-machnąłem ręką-Pójdę z tobą, coś dla ciebie Taka?
-Jeszcze mam.
Kiwnąłem głową, wstając od stołu. Ruszyliśmy z Danielle do baru.
-Coś nie tak?-zapytałem, czując na sobie wzrok dziewczyny.
-Uhm... właściwie to...-zostałem zmuszony do schylenia się, aby ją usłyszeć.
-Mam coś na ubraniu?
Niebieskowłosa westchnęła przeciągle, kręcąc głową. Po chwili jednak poczułem uścisk na ręce.
-Właściwie to już nic.-burknęła, z rezygnacją.
-Danielle!-usłyszałem za plecami.
Odwróciłem się w stronę z której dobiegał krzyk.
-Baru-chan!-dziewczyna, pomachała w stronę blondyna.
Po chwili obok nas stał niewysoki, blondwłosy chłopak.
-Cześć.-przywitał się z nami.
-Hej. Nie spodziewałam się, że mogę cię tu spotkać.
-Czasami muszę się wyrwać. Jesteście sami?
-Nie, jeszcze z moim bratem, Takanorim i Akirą.
-Czyli mogę cię na chwilę porwać?
-Kou-chan dasz radę sam?
-Tak, pewnie.-powiedziałem, ze sztucznym uśmiechem.
-Porywaj mnie.-złapała chłopaka za rękę, po czym zniknęli w tłumie.
Momentalnie spochmurniałem. Głupi Subaru.
-Co podać?-głos barmana wyrwał mnie z zamyśleń.
Prawie wywarczałem zamówienie, po czym wróciłem do stolika.
-Albo jednak za dużo wypiłem, albo była was liczba mnoga?-mruknął Takanori.
-Po olkocholu zwykle się człowiekowi dwoi, a nie kroi przed oczami. Była, ale później zjawił się Subaru i teraz on razem z Danielle są liczbą mnogą-Co z nim?-zapytałem, wskazując na Akire, uwieszonego na liderze.
-Ich też jest liczba mnoga.-stwierdził Matsumoto.
-Aki naprawdę ci już wystarczy.-mruknął szatyn, obejmując Suzukiego.
-Mogę pić.-powiedział blondyn, wsadzając palec do kieliszka-Jestem jak gąbka, chłonę płyn całą powierzchnią tego... no... ciała.-zachichotał.
-Starczy ci.-Tanabe zabrał szklankę Akiry, po czym opróżnił jej zawartość.
-Miałeś nie pić.
-Siedź cicho Taka, to dla jego dobra!
-Kocham cię.-wymamrotał Suzuki.
-Wiem, wiem.
-Mówię prawdę!-krzyknął blondyn uderzając w stół.
-Ja również.-odpowiedział spokojnie Tanabe.
Akira wlepił w niego wystraszony wzrok.
-Wpadł.-usłyszałem szept przy uchu.
W odpowiedzi kiwnąłem jedynie głową.
-Nawet ty nie jesteś tak cienki, żeby paść po dwóch kieliszeczkach.-zaśmiał się, wstając-Chodź krętaczu, musimy pogadać bez towarzystwa. Trzymajcie się.
-Wiszę ci stówę.-westchnął Takanori, wpatrując się w resztkę alkoholu, pozostałą w kieliszku Suzukiego.
-Do cholery też jej powiem!-krzyknąłem, wypijając drinka.
Odstawiłem kieliszek na stolik z głośnym hukiem, po czym ruszyłem poszukać Danielle. Znalazłem ją po chwili. Dalej tańczyła z blondynem.
Dam radę. Dam radę.
-Cześć, przyszedłem zgarnąć mojego współlokatora.-powiedziałem, podchodząc do dziewczyny.
-Jasne. Zdzwonimy się jutro?
-Tak. Napiszę jak wstanę.
-Muszę ci coś powiedzieć.-mruknąłem, obejmując jej drobniusie ciałko-Lubię cię.
Daisy odetchnęła z ulgą, opierając się o moje ramie.
-Już myślałam, że nigdy mi tego nie powiesz.
-Jak to? To ty wiedziałaś?!
Odpowiedziała mi jedynie niewinnym uśmieszkiem.
-Też cię lubię!
Może jednak nie zawsze wszystko spełnia się według schematu?
YOU ARE READING
Schematyczne działanie?? Nie...
FanfictionFaza na wrzucanie tajemniczych trzech kropeczek w tytułach... Paring: OCxUruha Opis: Ludzie działają według stałych schematów, przez co możemy łatwo przewidzieć ich zachowania i utworzyć logiczny ciąg wydarzeń, które najprawdopodobniej będą mia...