9

499 28 0
                                    


Siedzieliśmy w ciszy oglądając mecz, lecz nie do końca dało się odczuć spokój. Telefon chłopaka nieustannie wydzwaniał co doprowadzało mnie do szału, dlatego obiecałam sobie, że za kolejnym go wyrzucę. W trakcie zastanawiania się nad tym, jak go wywalić, urządzenie wydało z siebie ponowny wydźwięk. Poirytowana westchnęłam i szturchnęłam go.
-Możesz odebrać?!- warknęłam, a sygnał się uciszył.
-Ops. Nie zdążyłem.- westchnął.- Nie chcę z nią gadać. Pewnie zrobi kolejną aferkę.
-Czy wy tak siebie nawzajem zdradzacie czy jak?- rzuciłam szybko bez skrępowania i wypatrywałam jego odpowiedzi. Bardzo mnie to interesowało, na jakich zasadach istnieje ich związek. Przydałoby mi się jakieś doświadczenie albo wiedza, by móc skończyć pisać książkę.
-Przestań.- zbył mnie i napił się piwa, które wygrzebał w lodówce.
-No weź. Piszę książkę i chce mieć : INSPIRATION.- wyniośle zażartowałam i opadłam na sofę.
-Poważnie piszesz?-spytał łagodnie, co aż mnie zdziwiło, bo nie wygląda na jakiegoś melancholika. Jego ciemne włosy i brązowe oczy z długimi rzęsami i buźka z uwydatnionymi kośćmi policzkowymi, nie może być taka spokojna. Wygląda na typowego chuligana i łamacza biednych damskich serduszek (w różnym wieku, zaznaczam tylko)
-Tak, ale to od czasu do czasu.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, by wzbudzić w nim szczyptę zaufania.
-I co przeważnie? Pewnie romanse.- wyśmiał mnie, co oczywiście zabolało, bo mnie nie zna i cholera, je się pisze najprościej.
-A co jest w nich złego? Żaden facet ich nie lubi.- skomentowałam.
-Bo my nie przepadamy za tymi słodkimi rzeczami co wy.- skwitował równie pewnie jak ja.
-Ja też za tym nie przepadam. Nudzą mnie spacery po plaży lub..- wyjawiłam zbyt szczerz i z uporem , ale w głębi duszy myślałam , że kiedyś może mi się to spodobać.
-Wiec sama widzisz.
-Ale jak chcecie potraficie być uroczy.- z chwaliłam i wygodniej usadowiłam się na kanapie.
-Tak myślisz?
-Nie. Ja uważam , że ludzie to masa, bez mózgu. Ale filmy was tak kreują.
-A ty?
-Jestem wyjątkiem.
-Bo?
-Chcesz wiedzieć?
-Dlatego pytam.- uśmiechnął się z dołeczkami co zainspirowało mnie do wprowadzenia czegoś do mojego opowiadania.
-Bo jestem kosmitą.- wyznałam i podniosłam się , by móc się położyć.- Jak będziesz wychodził. Posprzątaj po sobie. Dobranoc.- dodałam , a w zamian usłyszałam jego dźwięczny śmiech. 
*
Rano obudził mnie cudowny zapach mojej ulubionej herbaty i naleśników, których.. nie lubię. Wstałam z bardzo niepewnym humorem. A do tego ciekawiło mnie, kogo do cholery przyniosło do mojego mieszkania. Jak tylko weszłam do kuchni, dostałam olśnienia. Filip musiał zasnąć przy TV i się nie wyniósł. Gdy go zobaczyłam, takiego półnagiego w mojej kuchni. przez chwilę pomyślałam sobie, że dostałam nowe życie. Jestem zgrabna, ładna, sławna i mam przystojnego męża, który również ma wyśmienitą pracę.
-Dzień dobry.- przywitał się i tym wybił mnie z mojego wspaniałego transu. -Zrobiłem śniadanie. -Świetnie, będziesz miał co jeść.- skomentowałam i nalałam sobie do swojego ulubionego kubka, moją wyśmienitą herbatkę. Gdy przelotnie spojrzałam na niego, ściągnął w niezrozumieniu brwi i podsunął pode mnie talerz pełny pancake'ów.
-Ty też możesz, jeśli chcesz.-droczył się, co uznałam za naprawdę niepotrzebne i dość teatralnie opuściłam go. 
-Podziękuję, nie lubię naleśników.- wyjawiłam z wielkim rozbawieniem, gdyż miał już sporą kupkę placków. Odwróciłam się, by tylko się upewnić i parsknęłam śmiechem, w chwili kiedy sobie uświadomił co powiedziałam. 
-A omlety?- zaproponował i wrzucił dodatkowe dwa jajka do miski, gdzie miał przygotowane ciasto. Zawróciłam i usiadłam przy barku, by patrzeć co robi o i sprawdzić social media.
-Mogą być. Dlaczego nie wróciłeś do siebie?-zapytałam, żeby uzyskać jakąkolwiek wyjaśniającą odpowiedź.
-Zasnąłem.-zgodził się i dołączył do mnie, żeby skonsumować śniadanie. Czułam się zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Nie musiałam się męczyć ze swoim złym humorem, po prostu wyładowałam się na nim z przyjemnością. Było to dość duże wyolbrzymienie, jednak nie powinnam zmieniać co do niego nastawienia. 
-Domyśliłam się. - niechętnie się uśmiechnęłam. - O i ubierz się.
-A co, czujesz jak się przy mnie ru..-wtrącił z aprobatą, lecz od razu przygasiłam jego zapalnik. 
-Jesteś obrzydliwy, doprawdy.- syknęłam zgodnie ze swoimi przeczuciami w tamtym momencie i chciałam się znaleźć z dala od takiego pewnego siebie gnojka. 
-Aa, ile jadu.-zażartował, a mi nieświadomie drgnął kącik ust, przez co momentalnie się zganiłam w myślach. 
-Get out! Albo się zamknij, sunshine.- powiedziałam i poszłam się ubrać.
*
-Przypomnisz mi, dlaczego cię zabrałam ze sobą?- spytałam chłopaka, który siedział z tyłu.
-Chciałem zwiać przed dziewczyną.
-Ach, tak. Pamiętam. Ale którą?- zażartowałam i zaczęłam się śmiać, ale jego ewidentnie to nie bawiło, co potęgowało jedynie u mnie więcej zabawy. Zatrzymałam się przy szkole brata i czekałam, aż raczy się pojawić. Liceum się w ogóle nie zmieniło, te same stare mury, kolory, otoczenie. Dyrektor nic nie robi w kierunku polepszenia szkoły, przykre. Usłyszałam dzwonek kończący lekcje i zobaczyłam Kubę w towarzystwie znajomych.
-Wsiadaj młody.- krzyknęłam za nim, a on pocałował swoją dziewczynę. Ugh! – Ble!!
-Twój brat?- zapytał Filip uchylając okno z tyłu.
-Tak.- odpowiedziałam mu szybko i znowu obrzuciłam Kubę gniewnym spojrzeniem.
-Idę, idę!!- odkrzyknął i wywrócił oczami. Przysięgam, że miałam ochotę go wychlastać po twarzy, żeby w końcu wiedział, gdzie jest jego miejsce. 
-Zuzanna? -usłyszałam z chodnika, a tam stał pan dyrektor.Jak zwykle szczuplutki, z tym swoim krawacikiem i garniturkiem oraz ułożoną do przesady łysinką. Tak ma może z pięć włosów na krzyż. Szczerze nie miałam ochotę na rozmowę z nim, mógł zadzwonić do matki i próbować się z nią dogadać.
-Dzień dobry.- skinęłam głową na znak przywitania i liczyłam, że się odczepi.
-Możemy porozmawiać?- zapytał, a ja "nie domogłam" i siegając po torebkę wywróciłam oczami i udałam odruch wymiotny, na co Filip się pode śmiał.
-Niech będzie.- odparłam i na chwilę odwróciłam się do tyłu. – Odczekaj trochę i wsiądź za kierownicę. Jak już się przypniesz odlicz do 10 i zacznij wołać „Umiera, umiera.."
-E?- niezrozumiale jęknął, lecz ja już wychodziłam.
-Zrób to.
-Ej, a ty gdzie?!- skrzywił się Kuba, podchodząc do samochodu od strony pasażera.
-Wsiądź do auta, szybko.
-Więc,o co chodzi?- zapytałam i poprawiłam płaszcz.
-Chciałem porozmawiać o ocenach i zachowaniu twojego brata.
-Oczywiście..
-Może wejdziemy do gabinetu..
-Umiera, umiera!!- usłyszałam krzyk z samochodu i puściłam się biegiem w jego kierunku. Musze przyznać, gdyby nie był to mój pomysł uwierzyłabym, podobnie jak połowa młodzieży, która zwróciła na nas uwagę.
-CO?! CO się dzieje?
-Innym razem. Muszę iść.- odkrzyknęłam i z piskiem opon odjechaliśmy. Gdy minęliśmy szkołę, chłopak zaczął normalnie prowadzić, a ja wypuściłam głęboko powietrze.
-Ty, a kto to w ogóle jest?- rzucił niespokojnie Kuba, a ja sobie o nim przypomniałam i wywróciłam oczyma. 
-Filip.
-A może coś więcej?
-Gdzie mam jechać?
-Do mnie. – odpowiedziałam cicho i zanurzyłam się w swoich myślach.
-EJ! Grubasie odpowiesz mi?!- warknął  mój młodszy, irytujący i upokarzający mnie braciszek, a ja się zaczerwieniłam.
-Co chcesz?
-Skąd tak nagle sobie faceta wytrzasnęłaś?- zapytał kiedy zaparkowaliśmy.
-Wysiadaj.- podniosłam głos i zakluczyłam auto, kierując się do mieszkania. 

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz