Prolog

202 24 1
                                    

Impuls, coś jak instynkt samo zachowawczy, zmusiło mnie do ucieczki. Nie obchodziło mnie gdzie pojadę, ani co się ze mną stanie. Po prostu, zapragnęłam uciec od wszystkiego. Od moich problemów, od psychiatry, od rodziny... tak w szczególności właśnie od niej.Jadąc teraz autem, było mi wszystko obojętne. Na tyle obojętne, że nie patrzyłam do jakiej prędkości się rozpędziłam. Jadąc z, ponad dwieście kilometrów na godzinę, w deszczu, mogłam spowodować wypadek. Miałam tego świadomość. Ale w tym przypadku zdrowy rozsądek przegrał, z sercem które bolało, coraz bardziej każdego dnia, aż w końcu zapragnęło uciec.
Ukradkiem spojrzałam na siedzenie, obok mnie. Znajdowały się tam róże. Zwiędłe, białe róże tylko dodawały pikanterii tej całej sytuacji.

Nagle, coś wyskoczyło mi na drogę. Gwałtowne hamowanie, samochód wpada w poślizg, a potem jego maska natrafia na drzewo. Ja zaś rozbiłam sobie głowę o kierownice. Otrząsnęłam się lekko i wyostrzyłam wzrok, przednia szyba była przysłaniana szarym dymem.

- Cholera - wszeptałam.

Delikatnie dotknęłam dłonią czoła. Na moich palcach znajdowała się krew. Czułam też, jak spływa mi po policzku i obok nosa.

- Niech to szlag - przeklęłam pod nosem.

Lewą dłonią otworzyłam drzwi od samochodu, wysiadłam z niego. Uderzyła we mnie zimna fala powietrza, spowodowana wichurą i szalejącym deszczem.
Rozglądnęłam się dookoła. Wielka ściana deszczu nie pozwalała mi nic ujrzeć. A może to wzrok mi szwankował?
Zakręciło mi się w głowie, a nogi same się pode mną ugięły. Upadłam.
Plecy zabolały mnie nie miłosiernie.
Zacisnęłam oczy i szczękę, powstrzymując jęk bólu. Chwilę potem, kiedy uniosłam powieki, przed sobą ujrzałam parę, czerwonych ślepi.

Umrę. Ta myśl wkradła, mi się do głowy.

Jednak nic takiego się nie stało. Nadal czułam jak moje płuca, łapczywie łapią oddech. Jak po moich rękach i twarzy spływają krople deszczu. Słyszałam, też słowa które nie były dla mnie zrozumiałe. A przynajmniej w większości. Bo może mi się wydawało, ale usłyszałam męski głos, przez który po moich plecach przeszedł dreszcz.

- Zabije każdego, kto cię dotknie - słowa odbiły się echem w mojej głowie, w której chwile potem zapanowała ciemność.

Rose on my skin //Subaru.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz