15

411 26 0
                                    

-Cześć mała.- krzyknął , a ja się wzdrygnęłam , bo zrobił się przeciąg.

-Cześć duży.- odpowiedziałam i naciągnęłam rękawy na dłonie.

-Zimno ci?- zapytał. Widziałam , że chciał ściągnąć swoją bluzę i mi ją dac , ale nie chciałam by była niezręczna sytuacja kiedy będę ją zakładała i się zaplątam.Albo po prostu się w nią nie zmieszczę.

-Nie umiesz drzwi otworzyć i zrobiłeś przeciąg.

-Wybacz.

-Nie.

-Ale jak to?

-Robiłaś już coś do jedzenia?

-Czekałam , aż przywieziesz mi zakupy frajerze.

-Hahaha to ty się źle czujesz nie ja.

-Idź do siebie.

-Chcesz tego?- pochylił się w moją stronę i był baaardzo blisko. Poczułam się niezręcznie , więc wywróciłam oczyma i udałam , że mnie to nie rusza.

-Idź.

-Nie, zrobię nam jedzonko.

-Ty umiesz gotować?- zdziwiłam się , bo nie wyglądał na kuchcika. Prędzej na nielegalne handlarza narkotykami i mordercę. Ale nie powiem mu tego przecież , co jeśli okażę się to prawdą. A po za tym , kiedyś mi powiedział ,że to on jest tym złym. Moja obawa o naszą znajomość właśnie osiągnęła stopień : WYCOFAJ SIĘ.
-Trochę.

-Niech będzie , ale jak będzie nie dobre oddajesz mi pieniądze za zakupy.

-A jak będzie pyszne to dasz się zaprosić na obiad.- oznajmił pewnie i nakrył do stołu. Ja wyciągnęłam butelkę z winem i poszłam po kieliszki.

-Ha! Wygram to.

-Z pewnością.

*

-I jak ci smakuje?- spytał , a ja byłam w niebie , to było takie pyszne, ale widziałam jak liczył tylko na to , bym go pochwaliła. Dobrze wiedział , że danie jest genialne.

-Nie smakuje mi.- odstawiłam w połowie, ale tak bardzo pragnęłam zjeść więcej. - Uh.. To gdzie pójdziemy?- poddałam się , a on zwycięsko upijał się winem.

-Jesteś jutro w domu?

-Nie.

-Spotkamy się w restauracji..

-Nie , tylko nie to.

-Więc gdzie?

-Wymyśl coś.

-Jesteś trudna. - skomentował , a ja dumnie uniosłam podbródek. Gestem ręki pokazałam mu , że idę spać , bo nie czuje się najlepiej , a on wysłał mi całusa w powietrzu , którego nie złapałam. 

*

Przebudziłam się przez napaść kaszlu. Na szafce nocnej stała ciepła herbata , więc szybko po nią sięgnęłam i upiłam łyka , który złagodził moje bolące gardło. Odwróciłam się w stronę , gdzie śpi druga osoba , a tam leżał Filip i do tego z wielkim uśmiechem i zmartwieniem w oczach.

-Dziękuję za lekarstwa.- szepnęłam i spojrzałam na niego.

-Połóż się , jesteś bardzo zmęczona.

-Ale , muszę posp..

-Już to zrobiłem jak spałaś.- odpowiedział z ewidentnym zadowoleniem z siebie.

-E?

-Heh..No tak tak.. Śpij. Posiedzę jeszcze przy tobie.- dopowiedział i pocałował mnie w czoło.

-Mhm.

-A jak się obudzisz porobimy coś fajnego. – już prawie spałam , ale słyszałam jak się śmieje.Byłam naprawdę zmęczona , po lekach zrobiłam się ospała i wyczerpana. Jedynym sposobem na zregenerowanie sił było spanie.

-Dzień dobry.- usłyszałam przy uchu i poczułam jak coś szorstkiego dotyka mojego policzka. Przetarłam oczy i zauważyłam półnagiego Filipa w moim łóżku. Chciałam odskoczyć , ale poczułam , że nie dam rady się ani podnieść , ani zareagować odpowiednio.

-Cześć. Która godzina?- przeciągnęłam się trochę.

-Jest siódma rano.

-A jaki dzień?

-Czwartek. Pospaliśmy bardzo długooo

-Spałeś u mnie?
-Tak , ale spokojnie na kanapie. Jednak jak zaczęłaś kaszleć przyszedłem tutaj.

-Dzięki.

-Co tam mruczysz?

-Dziękuję.

-Co , co?- dogryzał mi , a ja tylko wywracałam oczami na każdą jego zaczepkę.

-Nie powiem tego.

-Coś słyszałem , ale nie wiem czy dobrze. Powtórz.

-D-Z-I-Ę-K-U-J-Ę- przeliterowałam zirytowana i rzuciłam w niego poduszką.

-Haha wiedziałem. To co, pogramy w coś?

-Nie chce mi się.

-Musisz się poruszać trochę.

-Aha.- warknęłam , bo dotknęło mnie to trochę. Czy on zasugerował , że jestem taka gruba , że aż..

-Jejuu.. Słaby masz humor.- przerwał mi moje chore przemyślenia.

-Lepszy niż twój.

-No to trzeba ci go poprawić.

-Nie dotykaj mnie nawet.- przybrałam maskę obojętności i czekałam jak sprawy się dalej potoczą.

-Ugh! To co mogę zrobić , żebyś się lepiej poczuła?- westchnął i spojrzał na mnie w jakiś dziwny sposób.

-Dlaczego ci tak na tym zależy?- uparłam się , by wydusić z niego ziarnko prawdy.

-Bo chce się zaprzyjaźnić.- wyznał z napięciem w głosie.

-Słabo wybrałeś.- chrząknęłam złośliwie i wydałam z siebie cichy jęk , bo zabolało mnie gardło. Czułam jedną wielką gorycz spływającą po moim gardle , coś jakby trucizna , za wszystkie moje złe uczynki. Można to tak idiotycznie wyjaśnić , ale szkoda słów.

-Idealnie.- uśmiechnął się słodko i jego oczy rozbłysły , co spowodowało u mnie uścisk w żołądku.


(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz