Czas powoli mijał pod okiem Kakashi'ego, który szkolił mnie na wojownika Ninja. Uczył mnie podstaw walki, taktyk, technik z ninjutsu. Ostatecznie zacząłem uważać go bardziej za starszego brata niż sensei'a. Od rozpoczęcia me treningu z Hakate minęły dobre 3 lata i powoli zbliżają się moje 10 urodziny.
Jesień w wiosce ukrytej pośród liści jest piękna. Najpiękniejsza ze wszystkich pór roku jakie są. Był 9 października roku 19xx. Patrzyłem z dachu mojego domu na ludzi, którzy po tych kilku latach zmienili choć trochę swoje zachowanie względem mnie. Byli bardziej obojętni niż mściwi. Ale to jest spowodowane tym, ze Hakate Kakashi jest moim mistrzem.
- Naruto-kun. - usłyszałem znajomy głos i się odwróciłem do srebrnowłosego rozmówcy - Idź spać, jutro czeka Cię ciężki trening...
- Wiem, wiem Sensei, lecz coś mnie gryzie w środku. Czuję, że dziś muszę w nocy być na nogach. Coś mi podpowiada, że od dzisiejszej nocy będzie zależeć czy ktoś przeżyje czy nie... - patrzyłem mu w jedno oko z poważną miną - Proszę, nie przeszka...
- Naruto... Wiem, że twoje przeczucie rzadko się myli, ale wiesz jak to bywa. Może jesteś wyszkolony na poziom Chuumina, ale nadal jesteś dzieckiem!
- Wiem! - krzyknąłem - Coś ma się stać w wiosce lub blisko niej, nie zginę. Obiecuje – patrzę na niego srogo. On tylko wyciąga zwój i go rozpieczętowuje w powietrzu
- Masz, przyda Ci się. Moje pozostałości po byciu w ANBU. Maska ma filtr biologiczny i chemiczny. Jest niewiele trucizn, które potrafią się przez nią przedrzeć. - bierze do ręki maskę, z smutnym, zamglonym wzrokiem. - Hee... Ile to minęło od początku...? - znów spojrzał w dal na las na zachodzie - Przeżyj Naruto-kun - położył maskę i znikną w kłębie dymu
Siedziałem na dachu do póki słońce nie zaszło za horyzont. Złożyłem ubranie ANBU, składające się z granatowego podkoszulka, spodni, płaszcza i białej maski wilka. Stałem tak dłuższa chwile. Bardzo długą chwile. Na zegarze wybiła godzina dwudziesta trzecia. Wtedy powoli ruszyłem ku ulicy głównej, skacząc po dachach. Gdzieś w połowie drogi ujrzałem jakieś zamieszanie na jednej z uliczek bocznych. Dwójka zbirów, z czego jeden wyglądał na trzy, ba czterodrzwiową szafę. Takiej góry żywego mięcha nigdy nie widziałem. Wyglądali jakby przed kimś uciekali, szybko uciekali. Ten większy z nich miał wierzgający worek na plecach.
Ruszyłem za nimi, ledwo za nimi nadążałem. Dogoniłem ich gdy zwolnili po wydostaniu się z obrębów murów miejskich Konohy. Wtedy zaatakowałem słabszego. Szybko i precyzyjnie, jak uczył mnie ten stary grzyb Kakashi. Chodź z dwójką ledwo dawałem sobie rady to jakoś parłem na przód. Atakowałem ich większością ataków jakie posiadałem. Pewnymi i tymi mocno niedopracowanymi, które mogły mnie zabić jak i przeciwników. Nagle z krzaków wybiegło kolejnych wrogów. Ci byli zamaskowani i nie dałem sobie z nimi rady. Nim się obejrzałem, dostałem tak mocno, że aż zobaczyłem wszystkie gwiazdy na niebie, a potem już nic. Ciemność...
Leżałem w wodzie. Nie słyszałem nic prócz bicia mego serca. Otworzyłem oczy, a tam widzę kanały. Wszystko wokół było obskurne. Nawet sosnowiec jest lepszy miejsce jeśli chodzi o sam punkt wizualny. Wstałem i kląłem z bólu, który tutaj dziwnym trafem odczuwam nie z zewnątrz, a z środka. Poczułem zapach siarki. Spróbowałem namierzyć źródło przykrej woni, i ruszyłem za nią.
Kluczyłem po tym labiryncie długo, straciłem poczucie czasu. Widziałem tylko te same ściany, szpetne jak nie wiem co. A śmierdziało gorzej niż w kanałach naszej pięknej wioski ukrytej pośród liści.
Nie wiem który raz skręciłem w boczny korytarz. To co zobaczyłem wywołało u mnie zdziwienie. Zamiast kolejnego korytarza widzę wielką sale, zalaną wodą i złotą bramę na środku. Chyba... Podszedłem i zobaczyłem wielkie bydle. Jak pół dzielnicy w Konohie. Na dodatek rude. "Pewnie wredne, dam rękę uciąć jeśli nie".

CZYTASZ
Anioł Stróż
FanfictionCzym byłby świata pełnego walk, gdzie człowiek, człowiekowi wilkiem. Co, jeśli do takiego świata wkroczyły istoty z innego wymiaru. Byty koniunkcji sfer. Potwory rodzące się ze złej woli. Zobaczcie walkę w świecie o wiele brutalniejszym, niż wam się...