Rozdział 2

470 24 4
                                    

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 12.45. Od 10 min powinnam już być w drodze do Oliwii. Nerwowo podniosłam się z podłogi i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie na szczęście miałam już przygotowaną torbę do wyjścia. Jak mogłam tak po prostu zapomnieć o umówionym spotkaniu? Gdyby nie fakt, że Kuba ułożył wyraz „skoki”, który od razu mi przypomniał, nie wiem jak długo bym jeszcze siedziała w domu. Przeprosiłam brata, zarzuciłam na siebie kurtkę i szybko pognałam na przystanek.

Pod dom przyjaciółki dobiegłam 13.06, jak na mnie to nie aż tak duże spóźnienie.  Zresztą miałam być koło 13.00, a nie idealnie o pełnej godzinie. Zadzwoniłam do drzwi i po paru sekundach otworzyła mi rozpromieniona Oliwia.

-Wchodź, mama właśnie wyjmuje lasagne z piekarnika.- powiedziała i wciągnęła mnie do środka. Już na sam dźwięk słowa „lasagne” czułam jak endorfiny zaczynają rozprzestrzeniać się po moim ciele.

Wzięłyśmy talerze do pokoju Oliwii i tam rozsiadłyśmy się wygodnie na jej łóżku. Czas spędziłyśmy głównie na plotkach, do chwili aż dziewczyna poderwała się z łóżka i pobiegła po pilota, żeby włączyć telewizor. Nawet z daleka było widać jak bardzo świeciły jej się oczy. Nie rozumiem, jak można się tym aż tak podniecać. To tylko sport. Lubię oglądać różne dyscypliny, ale wszystko robię w granicach rozsądku. A takiego rozsądku właśnie brakuje Oliwii, szczególnie jeśli chodzi o skoki. Była tak pochłonięta wgapianiem w telewizor, że nawet nie zwracała uwagi, gdy coś do niej mówiłam. Po kilku zignorowanych próbach poddałam się. Niech ogląda sobie w spokoju. Ja w tym czasie siedziałam z nosem w telefonie i przeglądałam facebooka. Od czasu do czasu starałam się rzucić okiem na telewizor, żeby mniej więcej być na bieżąco. Wszędzie na głównej można było znaleźć posty typu „jeśli będzie 5 tys. like i 5 tys. komentarzy to dostane pizze za darmo albo iPhone 7”. Coraz bardziej zaczęłam zastanawiać się nad poziomem ludzkiej inteligencji, który jak widziałam, ostro leciał w dół. A od czego się to zaczęło? Jakiś chłopak chciał iść z prezenterką z Eska TV na studniówkę i zaproponował jej taki challenge. Nie powiem, to było naprawdę pomysłowe, ale kopiować to w taki żałosny sposób?

-Ej! Patrz, skacze!- krzyknęła Oli i wyrwała mnie z moich przemyśleń.

-Co? Ale kto?- zapytałam lekko zdezorientowana. Od dłuższej chwili w ogóle nie patrzyłam w telewizor. Jak podniosłam wzrok na ekran, zobaczyłam austriackiego skoczka siedzącego na belce startowej.

-No Stefan, dziewczyno!- odpowiedziała z głupkowatym wyrazem twarzy. Teraz sobie przypomniałam, średnio kilkanaście razy dziennie coś o nim mówi. Śledzi go chyba na każdym możliwym portalu społecznościowym.- A wiesz? Niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną. Podobno przeszkadzało jej to, że ciągle wyjeżdża i go przy niej nie ma.

-Jak praktycznie każdy sportowiec.- odparłam i z powrotem spojrzałam w telefon.

-Leci, leci… Będzie pierwszy!- zapiszczała Oliwia, a kiedy nie doczekała się z mojej strony żadnej reakcji, spiorunowała mnie wzrokiem.-Masz w tym telefonie coś ciekawszego niż Stefan? Co ty właściwie robisz?- zapytała z wyrzutem.

-No sama spójrz na te głupoty, jakie to wszystko żałosne. Od tamtej studniówki się wszystko zaczęło.-pokazałam jej telefon. Przejrzała to i na chwilę zamilkła.

-Eh, też bym chciał pójść z nim na studniówkę…- rozmarzyła się i ruchem głowy wskazała na telewizor. Zaczęłam zastanawiać się, czy proponować jej, żeby spróbowała do niego napisać w tej sprawie. Wiadomo, szanse na to, żeby się zgodził, a nawet żeby to w ogóle odczytał są bliskie zeru, no ale przecież nic by nie straciła.

-Może powinnaś spróbować do niego….- zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć moich myśli.

-Nie ma mowy! Mam się tak skompromitować? Nie, dziękuję.- powiedziała obrażona.

-Ja  bym to zrobiła na twoim miejscu.- wzruszyłam ramionami. Na siłę nie da się jej uszczęśliwić.

-Nie zrobiłabyś.

-Zrobiłabym.- już zaczynała mnie drażnić ta kłótnia.

-Okej, to napisz do niego, czy z tobą pójdzie. Zakład, że tego nie zrobisz? Przegrana stawia pizzę.- zaproponowała Oliwia, unosząc brew. Niby to strasznie dziecinne, ale teraz już się nie mogłam wycofać. Wiem, że go nie znam i tak naprawdę nie chciałabym z nim nigdzie iść, bo to głupie. Ale on pewnie tej wiadomości nawet nie wyświetli.

-No to patrz.- westchnęłam i podeszłam do jej laptopa. Stwierdziłam, że tak będzie mi wygodniej, a i Oli będzie widziała wszystko co napiszę. Zalogowałam się i odszukałam jego profil. W  tym momencie poczułam się bardzo głupio, ale każda z nas za parę dni i tak o tym zapomni. Zebrałam się w sobie i starałam się ukryć przed przyjaciółką moje zwątpienie i zdenerwowanie. Wzięłam oddech i zaczęłam pisać.

Po kilkunastu minutach wiadomość była napisana, trzeba było jeszcze tylko wcisnąć „wyślij”. Przeczytałam całość jeszcze raz i doszłam do wniosku, że lepiej się z tego wycofać. Po co bawić się w taką dziecinadę? To byłoby tak samo głupie, jak większość postów na facebooku. Z resztą nie oszukujmy się,  żadnym stopniu nie jestem nim zainteresowana. To bożyszcze Oliwii, nie moje.

-Wiesz co, chyba powinnyśmy zrezyg…- zaczęłam.

-Za późno.- powiedziała dziewczyna i zanim zorientowałam się co zamierza zrobić, rzeczywiście było już za późno. Wysłała tę wiadomość.

____________________
I przybywam z kolejnym ;) jak się podoba?

Let's fly together || Stefan Kraft Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz