Obudziły mnie grzmoty. Usiadłam. Znajdowałam się w ogromnym pokoju, z brzozowymi meblami o pięknych, kwiatowych wzorach. Sama zaś siedziałam na niesamowicie miękkim łóżku, z baldachimem. Wstałam z legowiska i stanęłam na chłodnej podłodze. Dopiero teraz spostrzegłam, że przy moich stopach leżą kwiaty. Cholera, co tu się dzieje? Przeszłam, przez cały pokój i zatrzymałam się przy lustrze. O mało co nie pisnęłam, widząc swoje odbicie. Miałam na sobie białą koszulę nocną, która moim zdaniem odkrywała trochę za dużo. Moje ciemne włosy sięgające do pasa, były związane w warkocz, na głowie też nie widziałam żadnego bandaża. Ile spałam?
Nagle usłyszałam grzmot, na który lekko podskoczyłam. Nie lubiłam burzy z piorunami. Jednak jakoś wczoraj - mam nadzieje, że spałam tylko parę godzin - się jej nie bałam. Adrenalina, jednak robi swoje.- Boisz się burzy? - usłyszałam głos, który ewidentnie należał do kobiety.
Rozglądnęłam się po pokoju, na łóżku siedziała dziewczyna. Była ona blondyną, o czerwono-różowych oczach. Nie była wiele wyższa ode mnie.
- Kim jesteś? - spytałam - I jak się tu dostałaś? Nie słyszałam, aby ktoś wchodził.
Blondynka uśmiechnęła się smutno.
- Nie muszę używać drzwi aby się przemieszczać - wzdrygnęłam się na jej słowa, i cofnęłam się dwa kroki do tyłu -Nie bój się mnie - powiedziała zatroskana - nie chciałam cię wystraszyć, ja po prostu - westchnęła - ja przenikam przez ściany...?
- To nie możliwe - odparłam automatycznie - Chyba że jesteś duchem - zaśmiałam się nerwowo.
- Bo nim jestem - dziewczyna wyglądała na lekko rozbawioną, mi jednak nie było do śmiechu - Nazywam się Yui Komori, miło mi cię poznać - uśmiechnęła się ciepło po czym wstała i podeszła do mnie.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć Yui - odparłam patrząc, na nią z uniesionymi brwiami.
Wtem blondynka wzdrygnęła się, a na jej twarzy zagościło przerażenie.
- Posłuchaj mnie uważnie - mówiła, w jej głosie było można wyczuć napięcie - jeśli tylko będziesz miała okazje, to uciekaj stąd, rozumiesz - na jej słowa nie pewnie przytaknęłam - A teraz będziesz musiał uważać, dobrze? Obiecaj mi - błagała.
- Obiecuje - wydukałam.
- O nie, idzie tu! - strach z jakim to mówiła sprawił, że ja również zaczęłam się bać - Bądź ostrożna! - powiedziała to i pobiegła w stronę ściany mówiąc, pod nosem, że nie chce na to patrzeć. Po chwili jej już nie było. Ona przeszła przez ścianę! Cholera, to przecież niemożliwe.
W momencie, w którym chciałam podejść do ściany, za którą zniknęła dziewczyna, nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Odwróciłam się w tamtą stronę. Do środka wszedł chłopak, o nienaturalnie bladej cerze, z cieniami pod oczami. Jego włosy były w odcieniu fioletu. Był on ubrany w mundurek szkolny, nigdy nikogo nie widziałam w takim, w mieście. Najdziwniejszą rzeczą jednak w chłopaku było to, że do swojej piersi przyciskał pluszowego misia.
- Ładnie pachniesz - mówiąc to podszedł do mnie i spojrzał na mnie z przechyloną głową w lewą stronę.
Czekałam chwilę, ale nieznajomy się nie odezwał. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Przepraszam, ale czy mogłabym się dowiedzieć gdzie jestem? - wysiliłam się na miły ton. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że tamta dziewczyna tak po prostu przebiegła przez ścianę.
Niespodziewanie przybysz, tak po prostu zaczął się śmiać.
- Na prawdę myślisz, że ci powiem? - na jego twarzy błąkał się psychopatyczny uśmiech.
Zrobiłam parę kroków w tył. Jego postać zaczęła mnie przerażać, i jeszcze ten miś. Może ma jakieś problemy czy coś.
- Chyba mnie nie porwałeś? - spytałam retorycznie - Dobry żart, ja wrócę do domu, pozwól mi tylko zadzwonić - starałam się zachować spokój, i próbować nie spanikować.
Fioletowo-włosy nie miał już na twarzy uśmiechu. Na jego twarzy uformował się grymas.
- Jak śmiesz zwracać się do mnie, tak bezpośrednio! - krzyknął -Jesteś tylko nędznym człowiekiem, za kogo się uważasz?! Za kogo?! - jego złość przeradzała się w furie.
- Kanato - usłyszałam inny głos - Słychać cię w całym domu.
Do środka wszedł inny chłopak. Był dużo wyższy od psychopaty - nadałam mu piękny przydomek - który zwrócił twarz, również w jego stronę. Nowo przybyły miał na sobie identyczny mundurek, był również niesamowicie blady, jego oczy można by porównać, do oczu Yui. Jego włosy były ciut ciemniejsze, od chłopaka który trzymał misia. Przez okulary, wyglądał on na bardo poważną osobę.
- Miałeś ją sprowadzić na dół Kanato - mówił spokojnie.
- Po prostu się bawiliśmy - niejaki Kanato, mówił to już normalnie. Całkowicie neutralnie. Bipolarność, to za mało odnośnie jego osoby.
- W takim razie chodźmy na dół - powiedział wysoki chłopak i podszedł do mnie podając mi bluzę, którą niemal natychmiast założyłam - Damom nie wypada, wychodzić do ludzi w takim negliżu - mruknął pod nosem.
Wyszliśmy z pokoju i zaczęliśmy iść długim korytarzem. Cholera w co ja się wpakowałam?! Nie jestem pewna czy chciałabym znać odpowiedź, na to pytanie.
Szłam jak najdalej od Kanato, wolałam się trzymać drugie towarzysza, niż przebywać w jego towarzystwie. W połowie korytarza znajdowały się schody, po których zeszliśmy następnie idąc holem, w stronę pomieszczenia, które było otwarte. Wchodząc do środka, zachwycałam się jego wnętrzem. Było ono pomieszaniem nowoczesnego stylu, z wiktoriańskim, chodź muszę przyznać, że tego drugie było znacznie więcej. W pokoju znajdowała się jedna duża sofa i dwa fotele, który były najbliżej kominka. Na ścianach były przeróżne obrazy, które na swój sposób wyglądały ciekawie.- Nigdy salonu nie widziałaś? - warknął Kanato.
- Nie w takim stylu - odparłam nadal oglądając wnętrze z zachwytem i nie zwracając uwagi na jego ton głosu.
Chłopak prychnął po czym usiadł w fotelu. Dopiero po chwili na kanapie jak i drugim fotelu, dostrzegłam inne osoby.
- Nowa przekąska? - spytał chłopak z kapeluszem. Uśmiechał się chytrze. Jego oczy były niesamowicie zielone, a włosy czerwone. Miał na sobie kurtkę z futerkiem na obrzeżach kaptura. Ale on również był ubrany w mundurek szkolny.
Słysząc słowo przekąska, po moim kręgosłupie przeszły dreszcze.
- Na to wygląda - odezwał się chłopak w okularach - Pozwól, że przedstawię ci wszystkich - mówiąc to poprawił szkła - Ja jestem Reiji, na fotelu po prawej siedzi Kanato, którego zdążyłaś już poznać - miłe było to nasze pierwsze spotkanie, nie powiem - na drugim fotelu siedzi Ayato - chłopak był chyba bliźniakiem kolesia w kapeluszu - na sofie siedzi Laito, przy ścianie, obok kominka siedzi Shuu - mówił o nim z lekką pogardą w głosie. Chłopak był blondynem o ciemnoniebieskich oczach. Nie byłam pewna czy w ogóle nas słuchał, bo miał słuchawki na uszach - Brakuje jednego - mówiąc to rozglądnął się po pokoju.
Kiedy spojrzałam na Kanato, on wlepiał we mnie swoje duże, fioletowe oczy. Jest najmniejszy i chodzi z misiem. Dziwnym trafem boje się, najbardziej 'uroczego' z nich.
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby coś zostało złamane.
- No proszę, nasza gwiazdeczka wróciła - odezwał się Laito z dwuznacznym uśmiechem - Subaru witaj w domu - spojrzałam w stronę, skąd weszłam.
W progu stał chłopak, a u jego stup leżała róża przełamana na dwie części.
Kim się okażesz, Subaru...
#^#^#^#^#^#^#^#^#^#^#^#^#^#
Hej!
Zatem tak prezentuje się pierwszy rozdział ^^
Mam nadzieje, że się spodobał he he
A jeśli tak, to zostaw po sobie ślad ;)Do następnego rozdziału!
CZYTASZ
Rose on my skin //Subaru.S
FanfictionKażdy ma jakieś tajemnice, każdy ma też słabości, ma też honor i godność. I nikt nie chciałby aby ich tajemnice wyszły na jaw, aby użyto ich słabości przeciwko nim, aby honor obrócono w pył, a godność odeszła w niepamięć. Jednak kiedy mieszka się w...