-Jesteś wreszcie!- otworzyła mi uśmiechnięta Lidia. Tradycyjne przywitanie, udawany uśmiech i buziak w policzek. Weszłam do jasnego pomieszczenia pełnego wesołych młodych ludzi. Wszyscy śmiali się i rozmawiali. Nie pamiętam za dużo z początku wieczoru. Lidia przedstawiła mnie kilku osobom. Uśmiechałam się przyjaźnie do wszystkich ale nie słyszałam imion i ogólnie nic z tego co mówiła moja przyjaciółka. Po pewnym czasie ocknęłam się. Przede mną stał wysoki, przystojny chłopak o pięknych niebieskich oczach i patrzył na mnie pytająco.
-yyyy słucham?- zapytałam zakłopotana. Chłopak uśmiechną się przyjaźnie i powiedział:
-Jesteś Primrous prawda? Usłyszałaś przynajmniej moje imię?- Zakłopotana zaprzeczyłam ruchem głowy.
-Jestem Tom- podał i chwycił moją rękę i pocałował ją delikatnie. Przeszły mnie dreszcze.
-Palisz?- zapytał wskazując na ławkę za oknem.
-Kiedyś tak.
- Więc zapraszam- wyszliśmy z pomieszczenia i usiedliśmy na ławce. Podał mi cienkiego papierosa. Wzięłam, podpaliłam. Z chwili na chwilę coraz luźniej się czułam. Rozmawialiśmy aż do za pięć dwunasta.
-Zakochancy!- to Lidia wyjrzała z budynku i sprowadziła mnie na ziemię- Może przyjdziecie przynajmniej na szampana?
Wstaliśmy i weszliśmy z powrotem do domu. Klasyk. Odliczanie, szampan, życzenia. Potem wyszliśmy wszyscy na dwór popatrzeć na fajerwerki. Ten huk.... Coś mi przypomniał. Wpadłam w panikę. Zaczęłam zasłaniać uszy i opadłam kolanami na śnieg. Zobaczyłam przerażone niebieskie oczy.... Krzyczałam... sama nie wiem.

CZYTASZ
Marzenia nie do wyrzucenia tylko do spełnienia
RandomWitam. Jest to moja pierwsza książka więc nie spodziewajcie się jakiejś mega porywającej historii. Książka to powstała na podstawie moich snów i wyobrażeń mojej przyszłości. Powstała ona już dawno w wersji papierowej, ale mój przyjaciel namówił mnie...