Calum.
Leżałem w swoim pokoju próbując uspokoić oddech. Wytarłem dłoń i palce w chusteczki, które leżały obok mnie. Tak jak kazał Ashton, znów ćwiczyłem rozciąganie. Kilka dni temu pokazał mi jak to zrobić. Jednak moje własne palce na pewno nie dadzą mi tyle przyjemności co wielki kutas Ashtona. Moje myśli zaczęły niebezpiecznie szybko galopować, po preri zwanej marzeniami, kiedy usłyszałem ciężkie kroki na schodach. Szybko wciągnąłem dresy na tyłek, wcisnąłem żel i chusteczki pod poduszkę i obróciłem się na brzuch. Ojciec wszedł bez pukania.
-Co robisz?-zapytał wbijając we mnie świdrujące spojrzenie.
-Leżę. Źle się czuję.
-Chciałbym, żebyś pomógł mi trochę pomalować szopkę.
-Szopkę?-zapytałem zdziwiony.
-Na święta. Trzeba odmalować figurki Józefa i pasterzy.
-Jest wrzesień. Czy to nie może poczekać? Mam plany.
-Jakie?-zapytał z pretensją w głosie.
-Jestem umówiony z chłopakami z drużyny. Mamy dodatkowy trening.
Ojciec westchnął ciężko i chwycił za klamkę. Wiedział doskonale, że stypendium sportowe jest moją jedyną szansą na studia.
-Przecież źle się czujesz-dodał po chwili namysłu.
-Wziąłem aspirynę. Za chwilę powinno mi przejść.
-Zostawię cię więc.
Ojciec wyszedł. Podniosłem poduszkę i schowałem dowody zbrodni w kartonie, który leżał pod łóżkiem. Wziąłem szybki prysznic, po czym spryskałem się perfumami, które lubił Ashton. Wybrał je dla mnie kiedy byliśmy razem w drogerii. Zapach był świeży. Intensywny i pobudzający.
Wróciłem do pokoju i przetrzepałem szafę w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. To było takie dziwne, głupie uczucie. Stroiłem się jak dziewczyna, przed randką. Jednak nie mogłem nic poradzić na to, że chciałem podobać się Ashtonowi. Byłem w nim zakochany po uszy.Zdecydowałem się na czarną koszulę i granatowe jeansy. Koszulę schowałem do sportowej torby. Musiałem wyjść z domu w zwykłej koszulce, bo nie chciałem wzbudzać podejrzeń ojca. Przebrałem się w aucie, kiedy tylko opuściłem naszą ulicę.
Siedziałem w sachochodzie i poprawiałem grzywkę we wstecznym lusterku. Ashton powiedział, że podobają mu się blond pasemka, które sobie zrobiłem, więc od tej chwili mnie podobałby się jeszcze bardziej. Spojrzałem na dom Asha. Światło paliło się tylko w jego pokoju, więc tam pewnie na mnie czekał. Zaśmiałem się w duchu. Podniecenie rosło we mnie z każdą sekundą. Złapałem papierową torbę, w której spoczywała nowa tubka lubrykantu oraz opakowanie Durexów i pewnym krokiem ruszyłem do drzwi. Kiedy stanąłem na ganku zorientowałem się, że coś mi nie pasowało. Na podjeździe stała terenowa Toyota Ashtona, a za nią czarna Honda. Wiedziałem doskonale do kogo należy. Zapukałem głośno do drzwi.
-Cześć Calum.
Drzwi otworzył mi nie Ashton, a Kelly. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i wpuściła do środka. Zmierzyłem ją spojrzeniem. Jej bluzka była odwrócona na lewą stronę, a gruby warkocz, prawie w cale nie przypominał już warkocza. Zacisnąłem wargi i pięści, na samą myśl o tym, że ona i Ash...
-Ashton już na ciebie czeka-powiedziała.
Po plecach przebiegł mi dreszcz. Co? Czy ona wie?
-Ustawia już konsole. Będziecie mogli grać w te swoje rozwalanki.
Odetchnąłem z ulgą. Moje spojrzenie trochę za długo zatrzymało się na jej bluzce, bo sama na nią spojrzała. Zaśmiała się nerwowo i zarumieniła.
-Pójdę już. Ashton prosił, żebyś zakluczył drzwi.
-Jasne-wysyczałem przez zęby. Kelly sięgnęła do torebki i podała mi małą karteczkę.
-Sara prosiła, żebym ci dała jej numer. Spodobałeś jej się. Uważa, że to słodkie, że jesteś taki nieśmiały.
Patrzyłem na kartkę w jej dłoni i niechętnie ją wziąłem.
-Do zobaczenia Calum.
Pożegnałem Kelly skinięciem głowy i zamknąłem za nią drzwi. Puściłem się biegiem na górę i wszedłem do pokoju Ashtona. Widok, który tam zastałem przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Chłopak siedział na swoim łóżku, ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Był boso. Na jego kostce dostrzegłem cieniutką srebrną bransoletkę. Na biurku i stoliku nocnym paliły się grube świece, których waniliowy aromat roznosił się po pokoju. Zorganizował to dla mnie?
-Calum-powiedział słodko i wstał. Wyglądał na odrobinę skrępowanego, bo nerwowo drapał się w kark- To głupie wiem...
-Zorganizowałeś to dla mnie? Czy dla Kelly?
Wiem, że w tym momencie, każdy na moim miejscu cieszył by się jak głupi, ale widok wywróconej na lewą stronę koszuli Kelly, za mocno utkwił mi w pamięci.
-Nie rozumiem.
-Czego nie rozumiesz Ashton? Przed chwilą rozmawiałem z TWOJĄ DZIEWCZYNĄ.
-Calum-powiedział spokojnie-Nie psuj tego wieczoru.
-Ja?-rzuciłem torbę na jego łóżko-Ja psuję wieczór? To ty przed chwilą bzykałeś Kelly! Sądziłem, że mam cię na wyłączność!
-Nie wiedziałem, że tak myślisz Calum. Wybacz, ale jestem z Kelly już trochę czasu i jest nam razem dobrze. Nie mam powodu, żeby z nią zrywać.
Łzy spłynęły po moich policzkach, ale szybko je otarłem.
-A ja?-jęknąłem- Ja nie jestem wystarczającym powodem, żebyś z nią zerwał? Masz zamiar grać na dwa fronty?
Ashton podszedł do mnie i złapał mnie za ręce. Splótł nasze palce i pocałował mnie w mokry policzek.
-Bardzo mi na tobie zależy Hoodie-szepnął- Jesteś taki gorący, taki dobry...Nie psuj tego co mamy, przez jakąś głupią zazdrość.
Złożył na moich ustach kilka pocałunków, kierując dłoń pod moją koszulę. Przez chwilę poddałem mu się. Sapał cicho prosto do mojego ucha, przygryzając jego płatek. Odchyliłem głowę w bok, żeby ułatwić mu całowanie mojej szyi. Powoli zacząłem mu ulegać, ale wtedy zobaczyłem zdjęcie na półce, która wisiała na ścianie. Ashton i Kelly. Chyba zobiono je po meczu, bo Ashton był ubrany jak do gry, a Kelly miała na sobie mundurek czirlideki. Obejmowali się, dziewczyna całowała go w policzek. Obiegłem wzrokiem pokój. Mojego zdjęcia nigdzie nie było, choć zrobiliśmy sobie kilka.
-Calum?-Ashton spojrzał na mnie zszokowany, kiedy go odepchnąłem-Co ty robisz?
-Nie będę twoją zabawką Ashton.
Mój głos się załamał, ale starałem się połknąć gulę, która utkwiła mi w gardle.
-Nie jesteś.
-Zerwiesz z Kelly?-zapytałem z wyrzutem.
-Calum-Ashton usiadł teatralnie na łóżku i poklepał miejsce obok siebie-Nie myśl teraz o tym. Połóż tu swój słodki tyłeczek, żebym w końcu mógł się do niego dobrać.
Jego słowa i spojrzenie, odrobinę mnie podnieciły, ale nie mogłem dać mu się urobić. To, że nie byłem dla niego jedynym, naprawdę mnie bolało.
-Hoddie-zaśpiewał melodyjnie i rozpiął kilka guzików swojej koszuli- Chodź do mnie.
-Zerwiesz z Kelly?
-Calum, daj spokój-powiedział lekko zirytowany- Za chwilę wszystko spiepszysz.
-Chcę być dla ciebie jedyny.
Ashton otworzył szerzej oczy i przeczesał palcami włosy. Przez chwilę intensywnie się na czymś zastanawiał.
-Przecież nie chcesz się ujawniać.
-Nie muszę. Może być tak jak do tej pory, ale chcę być jedyny.
-Nie wiem Calum...-podszedł i złapał mnie za ręce- Nie chcę stracić, żadnego z was...
-Jeśli nie wiesz-jęknąłem i rozpłakałem się-Daj mi odejść.
I mamy pierwsze problemy w raju...Jak wrażenia???
CZYTASZ
If You Don't Know Let Me Go|| Cashton
FanfictionPokaż mi co czujesz...bo w słowa już nie wierzę... Zawiera treści dla dorosłych i przekleństwa.