Jedziemy już cztery godziny, które Louis przespał na moim ramieniu i gdybym go nie obudził, przespałby nawet przeprawę promem, której tak bardzo był ciekawy. Ta jednak nie wzbudziła w nim większej fascynacji i gdy tylko znaleźliśmy się z powrotem na lądzie, ułożył się wygodnie, ale już nie moim ramieniu i zasną. Mi natomiast nie pozostało nic innego jak obmyślanie dalszego planu działania i podziwianie pięknego profilu chłopaka, któremu prawdopodobnie zniszczyłem życie. Szlag by cie trafił Styles...
*dwie godziny później*
- Stary, ale poleciaałeeś - usłyszałem nad sobą i z cholernym bólem karku powoli zacząłem kontaktować, co się dzieje.
Leżałem. Z głową na kolanach Lou i jego ręką wplątaną w moje włosy. Kiedy znalazłem się w takiej pozycji?
- Nie chciałem Cię budzić, bo słodko wyglądacie, ale dzwonił Greg - podniosłem lekko głowę i dostrzegłem parszywy uśmieszek Calvina, który i tak wcześniej wyczułem nawet na niego nie patrząc.
- Poza tym zatrzymałem się na stacji. Obok jest jakaś restauracja, zjedzmy coś, bo ja osobiście umieram z głodu. Noo więc budź swoją księżniczkę i idziemy - kontynuował.
- Spadaj - burknąłem i ostrożnie zacząłem się podnosić. Ręka Lou osunęła się po moim karku i przysięgam, zamruczałem jak kot! Jego dotyk był tak delikatny i nie wiem nawet jak go dokładniej opisać, (albo po prostu dawno mnie nikt tak nie dotykał) cudowny, nawet jeżeli był niekontrolowany, bo w końcu chłopak dalej spał.
Przysunąłem się bliżej Lou i powoli zbliżyłem swoje usta do jego ucha lekko w nie chuchając i szepnąłem:
- LouLou, obudź się kochanie. Idziemy coś zjeść.
W odpowiedzi dostałem tylko mruknięcie. Odczekałem chwile, ale nie zanosiło się na to, żeby się budził. Zacząłem go lustrować z góry do dołu.Taki spokojny, piękny... i już chciałem znowu coś powiedzieć, ale pewien fakt przyciągnął moją uwagę... Natomiast Lou był twardy, jak cholera! I to sprawiło, że mój kolega również zaczął się budzić, bo przecież mam koło siebie kolesia marzeń, kurwa, dobra powiedziałem to, któremu prawdopodobnie śni się coś , hm... fajnego.
- Calvin wypieprzaj z tego samochodu. Przyjdziemy do ciebie, jak tylko go obudzę - nie myśląc długo rzuciłem dość ostro i wcisnąłem odpowiedni przycisk, dzięki któremu kilka sekund później zostaliśmy odgrodzeni ciemną ścianką od przedniej części samochodu. Do tego mocno przyciemnione tylne szyby i idealna atmosfera - gotowa. Ta, kto bogatemu zabroni.
Nie wiem co mną kierowało, albo w zasadzie wiem. Kurewska chęć na Louisa. W duchu modliłem się tylko, by go nie zrazić tym dość odważnym krokiem w jego stronę... ale cholera, raz się żyje, c'nie?
Moje usta tym razem wylądowały tuż za jego uchem, gdzie złożyłem najdelikatniejszy pocałunek w moim życiu, przysięgam. Jedną ręką podpierałem się o zagłówek, a drugą ostrożnie przyłożyłem do jego policzka i zacząłem lekko pocierać go kciukiem.
Zacząłem też składać pojedyncze pocałunki wzdłuż jego szyi, potem szczęki. Delikatnie, powili, z tak wielkim uczuciem, że to aż mnie bolało i kiedy usłyszałem, a wręcz poczułem, że oddech Lou stał się drżący i płytki skupiłem się na całowaniu wystającego obojczyka. Z tym, że włączyłem do zabawy swój język, który zostawiał po sobie mokre ślady co kawałeczek na tej cudownej, miękkiej skórze.
- H-harry - usłyszałem ciche sapnięcie. Uśmiechnąłem się w zgięcie jego szyi i już nie tak delikatnie przygryzłem to miejsce, ssąc i liżąc, by pozostawić po sobie ślad.
YOU ARE READING
Oops I'm rich - Hi I'm Louis
FanfictionHarry należy do osób z wyższej półki. Louis, przeciętny nastolatek. Oboje uczęszczają do tej samej szkoły, ale są w zupełnie innych światach. Któregoś pięknego, sobotniego poranka Louis zapragnie wedrzeć się za wszelką cenę do świata w którym żyje H...