♦♦♦

3.1K 264 191
                                    

'Kocham Cię' - głosiła mała, żółta karteczka, którą Jimin codziennie znajdował w swojej skrzynce na listy. Każdego dnia od ponad trzech miesięcy dostawał również jedną, czerwoną różę przyozdobioną czarną wstążką. Przez pierwszy tydzień był prawie pewien, że za tym wszystkim stoi jego szef, w którym potajemnie się podkochiwał, lecz wyparł tę myśl z umysłu, gdy dostał zaproszenie na jego zaręczyny.

Dokładnie od czternastego lipca zaczął pozbywać się karteczek z wyznaniem, a kwiaty darował kelnerkom w jego ulubionej kawiarni, jednak tajemniczy wielbiciel nie dawał za wygraną. Zwykła karteczka zmieniła się w duży transparent, który zawierał następujące słowa:

"Kocham Cię, Park Jimin. Jesteś dla mnie jak ciepła, sierpniowa mżawka, która przynosi ukojenie zaraz po bezlitosnej suszy."

Wisiał on na latarniach tuż przed oknem wystraszonego nie na żarty Jimin'a w dniu jego dwudziestych piątych urodzin. Nie potrafił dopasować tak wstydliwych słów do osób, które znał. Mimo tego, że zrobiło mu się ciepło na sercu, zadzwonił po policję, która z kolei przywołała straż pożarną, by ta zdjęła transparent.

Przez całą akcję spóźnił się do pracy, przez co dostał naganę od szefa. Dzień przy papierkowej robocie był cięższy, niż przypuszczał. Tabele, które musiał uzupełnić liczbami, rozmywały mu się przed oczami. Żadna kawa nie była w stanie przegonić zmęczenia, zrodzonego po kilku godzinach ciężkiej pracy. Kiedy tylko skończył, wysłał plik swojemu przełożonemu, pożegnał kolegów z pracy i wyszedł z dużego biurowca, po czym skierował się na przystanek autobusowy, który oddalony był o kilkaset metrów od miejsca pracy. Po drodze rozmyślał o zdarzeniu z rana. Wciąż nie potrafił tego zrozumieć. Przerastała go myśl, że mógł mieć obsesyjnego wielbiciela, którego może nigdy w życiu nie zobaczyć.

***

Kiedy Jimin przeszedł przez drzwi frontowe swojego mieszkania, uderzyła go ostra woń czerwonych róż, które były po prostu wszędzie. Setki, jeśli nie tysiące kwiatów czekały na mężczyznę, głosząc wyznanie miłości. Jego serce zaczęło bić szybciej ze strachu. Oczywiste było to, że ktoś był w jego mieszkaniu, kiedy go nie było. Po chwili zerwał się z miejsca, żeby sprawdzić każde pomieszczenie, w razie gdyby prześladowca wciąż był wewnątrz. Na szczęście nie znalazł nic niepokojącego, nie licząc kolejnego transparentu, który zawierał to samo wyznanie, co jego poprzednik wiszący na latarniach. Bez zastanowienia wszedł na swoje łóżko w butach i zdarł materiał ze ściany, chcąc pozbyć się go raz na zawsze. Bał się jak nigdy wcześniej. Myślał, że spędzi swoje urodziny w spokoju, lecz nie wiedział, że aż tak się pomylił.

O dwudziestej miał spotkać się ze swoim starym przyjacielem. Została mu tylko godzina, by wyrzucić wszystkie kwiaty, ale mimo wszystko zostawił je w spokoju. Pomyślał, że to jego pierwszy i ostatni tego typu prezent. Nazajutrz chciał wymienić zamki w drzwiach, żeby móc czuć się bezpiecznie w swoim własnym domu. Gdy się uspokoił, wziął szybki prysznic, ubrał się w coś wygodniejszego niż garnitur. Wystarczyły mu czarne, sprane dżinsy i tego samego koloru koszula z długim rękawem. Przed lustrem wysuszył czarne włosy i uczesał sobie równo grzywkę na czole. Dołożył delikatny makijaż, żeby podkreślić oczy. Nawet nie spostrzegł, że minęło już czterdzieści minut.

Czym prędzej włożył na stopy buty i wyszedł z mieszkania, wcześniej zamykając za sobą drzwi na klucz. Bar, w którym miał się spotkać z Taehyung'iem mieścił się dokładnie pół kilometra od domu Jimin'a, toteż mężczyzna postanowił pójść pieszo, co było jednym z jego największych błędów. Zaledwie trzy minuty od opuszczenia klatki schodowej został wciągnięty za sklep spożywczy przez kilku zamaskowanych mężczyzn.

- To za zdjęcie transparentu - powiedział jeden, uderzając Park'a w splot słoneczny, tym samym odbierając mu oddech. Nie był w stanie zawołać pomoc. Honorowe pobicie ze strony napastników... Zresztą, jakie honorowe, skoro dwóch trzymało go za ręce, a trzech po prostu biło. Gdzie tylko się da. Jimin myślał, że to jego koniec. Pożegnał się w myślach z rodzicami i z przyjacielem, który zapewne czekał na niego w barze.

You're my property: jjk + pjm |One Shot| +18 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz