Część 9

42 8 2
                                    

Kiedy powróciła do osady za rękę złapał ją Edward.

-Co ja Ci powiedziałam? To koniec!-krzyczała Lou.

-Dobrze, dobrze.-odpowiedział Edward.

Miał ją gdzieś - można powiedzieć - poszedł w ciszy.

Uff...-westchnęła, nie chciała z nim rozmawiać.

Poszła do swojej celi, a w niej siedział Nathan. Wyglądał tak jakby był napity.

-Co ci się stało? Źle się czujesz?-zapytała Lou.

Tak był napity.

-Nnniiccc mmiiii nnnie jeesssst.-odparł Nathan.

-Boże!! Jak mogłeś się tak upić!-krzyczała Lou. Wzięła go za rękę i kazała mu iść. Bujał się w tą i w tą, ale doszli do jego celi.

-Zostajesz tu! Nie wracaj do mnie. Rozumiesz?-odparła Lou.

Była na niego zła. Nienawidziła ludzi upitych na maksa!!!

No trudno. Pije, to jego problem. Musi mu przemówić do rozumu by tego nie robił. Zakochałam się w nim, a on chyba we mnie. Nie chcę być w związku z facetem pijanym. Mógł by mi wyrządzić krzywdę.-myślała.

Lou miała zamiar położyć się spać wcześniej.
Szybko się umyła, pościeliła łóżko i rzuciła się na materac.
Rozmyślała... Myślała o Natalie, ale najbardziej "chodził" jej po głowie Nathan.
Największe oburzenie sprawiła Lou nietrzeźwy. Dlaczego tak pije?

Lou nie miała pojęcia, co się stało, że Nathan'a tak kręci wódka i te inne. Może śmierć bliskiego? Zresztą może się uzależnił lub po prostu pije z kolegami. Ale skąd ich ma, jak połowę życia mieszka w celi? Coś jej tu nie grało.

Po chwili zasnęła. Powtórzył się jej sen o Ashley. To już kolejny raz. Może to przepowiednia?

Obudziła się o 8.00. Szybko wstała i pobiegła do Nathan'a.

-I jak się czujesz?-zapytała.

-Dobrze. A co się wczoraj działo?-odparł Nathan.

-Napiłeś się. Inaczej byłeś pijany. Jak mogłeś się tak upić?! Jak chcesz się ze mną kolegować to tyle nie pij! Rozumiem, że z kolegami, ale nie tak dużo by się bujać w jedna stronę i w drugą.-rzekła Lou ze skwaszoną miną.

-O Boże. Przepraszam, zwykle tyle nie piję.-odpowiedział Nathan.

-Dobra ja musze iść do miasta. Może się ze mną wybierzesz?-zapytała.

-Pojadę z tobą.-odparł chłopak.

Lou włożyła coś ładniejszego, a Nathan'owi kazała się umyć i też lepiej ubrać.

***W MIEŚCIE***
-Ale tu pięknie!-Lou była zachwycona widokami z zamku.
Kupiła bilety by wejść na najwyższą wieżę zamku i jednocześnie muzeum. Nathan nie chciał. Trudno, dziewczyna poszła sama.

-Cudownie!-mówiła do siebie. Po chwili zaczęła robić zdjęcia. Pokaże je Nathan'owi, bo to widok warty ceny.

Po 15 minutach taki miała "limit" wejścia i wyjścia. W tym czasie Nathan poszedł do kwieciarni i kupił jej różowe goździki.

-Yyy... To dla ciebie.-plątał mu się język.

-O jeny! Za co? Bardzo ci dziękuję.-Lou była zachwycona.

-No za szpital i takie tam. Dzięki.-odparł Nathan.

-Czekaj. Może pójdziemy do mojej bratanicy? Przedstawię ci ją.-rzekła Lou.

-No dobrze. A się mnie nie przestraszy?-zapytał chłopak.

-Nie!-zaśmiała się Lou.

Do Natalie jechali w ciszy. Kiedy dojechali Natalie wyskoczyła z mieszkania.

-Ciocia!!! A kto to?

-A to jest Nathan. Mój kolega.-rzekła do dziewczynki Lou.

-Chodź, wejdź pokaże ci jak mieszka moja lala.-Natalie chwyciła swoją małą rączką dosyć sporą dłoń Lou.

-A i jeszcze pan. Proszę zapraszam.-odparła Natalie.

-Cześć Kevin.-rzekła Lou i pocałowała brata w policzek.

-Dzień dobry.-po Lou rzekł Nathan.

-Cześć. A kim ty jesteś?-zapytał Kevin.

-Jestem kolegą Lou.-odparł chłopak.


💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛
Hej. Ta część o Nathan'ie, ponieważ miałam na niego więcej pomysłów. Następna będzie związana z Natalie.
Potem będzie się działo.

Mogą być błędy, ponieważ tego nie sprawdzałam. Za to przepraszam.😔
💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛


ZAGINIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz