Rozdział 6

233 25 5
                                    

          * Oczami Justina *

Rozmawialiśmy w najlepsze. Okazało się, że Lizi nie znała Brauna osobiście. Ja też ją bliżej poznałem. Pierwszy raz spotkaliśmy się na planie serialu "Victoria znaczy zwycięstwo". Tam też poznałem Arianę. Z obiema dobrze się dogaduję, jednak Ari była i jest mi bliższa. Przelotnie rozejrzałem się po lokalu, a mój wzrok zwróciła masa toreb z zakupami, które leżały obok dziewczyn.

- Jejku, to WSZYSTKO wasze? - zapytałem ze zdumienia, podkreślając słowo wszystko

Stały tam torby z najróżniejszych sklepów. Od Cropp'a, aż po Victoria'a Secret. Co do  bielizny to trzeba przyznać, że mają gust w sprawie sklepów.

- Tak, wszystko. - powiedziały chórkiem, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Popatrzyłem po logach toreb i co zobaczyłem... Calvin Klein.

- Hmm, kto tu Kalwiny*, kupuje? - zerknąłem na Arianę. Torba była przy jej fotelu.

- To nie tylko bielizna dla mężczyzn, a przyznam, że nie ćwiczę w bieliźnie od VS. - ha, przyznała się.

- Yhy, chciałbym to zobaczyć. - poruszyłem brwiami w sposób, pasujący do tej chwili.

- Właśnie! Chciałbyś... - parsknęła i pokazała mi język. - Zboczuch.

Miałem w gotowości ciętą ripostę, ale sobie odpuściłem. Usłyszałem dźwięk wiadomości. Była do Elizabeth. Przeczytała wiadomość, po czym walnęła faceplama (?)

- Ariana, przepraszam. Nie dam rady cię odwieźć do domu. Mam pilną sprawę do załatwienia i muszę wracać. - brunetka tylko coś mruknęła, a jej przyjaciółka pożegnała wszystkich całusem w policzek. 

- Cholera! - warknęła wkurzona, a po chwili dodała. - Justiiiiiiin?

- Tak, odwiozę cię. - odparłem bez chwili namysłu. Wiedziałem co miała na myśli, więc tego nie przedłużałem.

- Jej, jesteś najlepszy! - pisnęła i mocno mnie przytuliła. Słodka. Objąłem jej małe ciałko ramionami.

- To co, jedziemy? - szepnąłem jej na uszko. Ona tylko pokiwała głową.

Z menadżerem wymieniliśmy męski uścisk, a dziewczyna go przytuliła. Kiedy brała się za podnoszenie toreb, przerwałem jej i wziąłem większą część,  ona wzięła tą mniejszą. Szliśmy między sklepami, a ludzie robili nam zdjęcia. Musiało to wyglądać dwuznacznie. Znowu jesteśmy widywani razem, do tego teraz idziemy przez galerią, niosąc zakupy. No ale, cóż. Niech oni sobie myślą co chcą, my wiemy swoje.

          * Oczami Ariany *

Szłam z Justinem ramię w ramię, chociaż był ode mnie sporo wyższy. Jednak szpilki robią swoje. Wyszliśmy z budynku, kierując się na wielki parking. Kiedy zobaczyłem McLaren'a od razu domyśliłam się, że to Biebera. No bo czym taki Justin Drew Bieber się może wozić. Tak, znam jego drugie imię. Jestem świetną przyjaciółką, nie? Nie?? A może jednak? Wiem, wiem. 

Chłopak otworzył bagażnik i wsadził wszystkie torby, po czym podszedł do drzwi pasażera o otworzył je przede mną. Kiedy wsiadłam, on zamknął drzwi i zasiadł za kierownicą. Dobrze, że mam takiego przyjaciela. Zawsze mogę na niego liczyć. Jechaliśmy w ciszy, która akurat mi nie przeszkadzała. Patrzyłam przed siebie,a w radiu zaczęła lecieć piosenka Justina "Cold Water". Przeniosłam  wzrok na niego, a on na mnie. Kiwną głową ,bym to ja zaczęła śpiewać. Słowa wychodziły ze mnie bezproblemowo. Była to piosenka, której tekstu nie dało się nie znać. Refren śpiewaliśmy razem.

      I hope you no                                                                                                                                                           I won't let go                                                                                                                                                           I'll be your life line tonight                                                                                                                                   I won't let go                                                                                                                                                           I'll be your life line tonight  

Drugą zwrotkę śpiewał on, a ja nuciłam. Tak doszło do końca piosenki. Przypomniał mi się mój koncert z Honeymoon Tour, gdzie Juss wystąpił ze mną. Głównie przez ten koncert i za dużą pewność siebie Justina, ja i Big Sean się rozstaliśmy. Możliwe, że gdyby nie to, bylibyśmy teraz małżeństwem. Jednak nie mam mu tego za złe. Potrząsnęłam głową, by odgonić myśli, o czymś co już się nie stanie.

- Justin, pamiętasz jeszcze słowa "Love Me Harder"? - zapytałam, patrząc kątem oka w jego stronę.

- Koncert na HMT w Miami. Jasne, że pamiętam. - odparł, cały czas patrząc na drogę. - A czemu pytasz?

- Tak z ciekawości. - mówiąc to, myślałam o przekazie tej piosenki.

- A, ty pamiętasz nasz mix "As Long As You Love Me Harder"? - zapytał, tym razem patrząc na mnie. Oczy mi się powiększyły i spojrzałam na niego z podniesioną brwią.

- Ty śmiesz, jeszcze pytać? - zaśmiałam się i zaczęłam śpiewać nasze piosenki, które razem połączyliśmy w jedną całość. Pasowały do siebie idealnie.

Jechaliśmy wspominając dawne czasy naszej przyjaźni, śpiewając piosenki i nagrywając snapy. Zajechaliśmy na moje podwórko. Kiedy chciałam się pożegnać, Justin wyszedł z samochodu. Po co? Nie wiem. Wysiadłam za nim i zobaczyłam, że otwiera bagażnik i wyciąga moje torby z zakupami.

- Justin, nie trzeba... - jęknęłam, ale chłopak był już pod moimi drzwiami. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. - Och, człowieku...

- Nie, kosmito. - powiedział z sarkazmem. - Może by tak dziękuję?

- Dziękuję. - zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek na pożegnanie. - Pa, Justin.

- Pa, mała. - puścił mi oczko i odszedł w stronę samochodu. Przy drzwiach odwrócił się w moją stronę. - Jakby co, to dzwoń! - zawołał i odjechał. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 *specjalny błąd

Co sądzicie o rozdziale? 

A tak btw, to dziękuję za nagły wzrost głosów. Zaskakujcie mnie tak częściej. Kocham i dobranoc xo.












Love Me HarderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz