Agencja Egao - nikt nie wie skąd się wzięła i kto właściwie ją założył. Pracują w niej ludzie, jak i magiczne osobniki, których zadaniem jest dbanie, by zwykli ziemianinie nie zobaczyli nikogo spoza ich rasy. Raimei oraz reszta Servamp'ów, oprócz ug...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Raimei nic nie mogła zrozumieć z tego, co się naprawdę wydarzyło. Ta przedziwna kobieta, która mało co nie zabiła jej i Mahiru. Odpowiadała za zranienie Yoru i trzymała dwa ciała w formalinie. Miała powiedzieć chłopakowi, kto pływał w tej wodzie, jednak brązowowłosy wyglądał jakby sam w niej pływał. Musi przeczekać, aż do siebie dojdzie. Tak.. to najlepsze wyjście. Wyszła z pod prysznica i owinęła się ręcznikiem patrząc w lustro. Jako wampir powinna się szybko regenerować, ale szramy na twarzy dalej były widoczne. Ta baba jest chyba bardziej niebezpieczna niż im się wydawało. Odwróciła się plecami do przedmiotu odrobinę zsuwając ręcznik by zobaczyć plecy. Już wie czemu nie lubi szpilek. Wygląda jak ser szwajcarski.
— Widziałaś moją konsolę? — Drzwi od łazienki otworzyły się i do środka zajrzał Servamp widząc zrezygnowane spojrzenie kobiety. Mogłaby mu tysiące razy zwracać uwagę by nie właził tutaj jak ona się kąpie, ale co to da? Chyba, jedynie zamek ją przed tym uratuje, bo nawet bić się jej go nie chce.
— Zobacz w szafce pod telewizorem — Popatrz. Popatrz.. Zamiast zostawić ją na stole jak leżała to muszą ją przekładać. Jak nie Shirota to ona. Powinien jej nakleić GPS to wtedy nie będzie musiał ich co chwilę pytać, gdzie schowali jego przedmiot. Już miał wychodzić, ale zatrzymał się uchylając jeszcze drzwi — na twoim miejscu ponosiłbym jeszcze bandaże.
— Ja na twoim miejscu bym wyszła z łazienki, bo chce się ubrać.
Usłyszała znudzone marudzenie wampira i pokręciła głową uśmiechając się pod nosem. Wyszła z pomieszczenia kierując się do kuchni widząc niebieskowłosego leżącego na kanapie, który już dorwał się do swojego czarnego cacka nawet nie zwracając uwagi, że dziewczyna weszła do salonu. Pewnie jakby teraz ktoś wpadł do domu to nawet nie zwrócił by na to uwagi i by go wynieśli z kanapą. Na stole dalej leżała miska, bo niebieskowłosy jeszcze symulował, że się źle czuje. Oczywiście ich Pan od razu w to uwierzył i chciał go samego zostawić w domu, ale Osaka udała wielce zmartwioną by także zostać w mieszkaniu. Nie widziało jej się dzisiaj siedzenie w plecaku jak jej biedny kręgosłup dalej woła o pomoc i takim o to sposobem dwójka krwiopijców została w mieszkaniu.
— Przy mnie nie masz, co udawać Kuro — Wampir prawie spadł z kanapy słysząc nad sobą głos. Tak się skupił na grze, że zapomniał o Bożym świecie, a tym bardziej o wampirzycy.
Dziewczyna bez słowa odeszła od kanapy podchodząc do lodówki i otwierając ją na pełną szerokość. Wczoraj brązowowłosy naprawdę się postarał, bo przedmiot miał w sobie chyba wszystko, co komuś się zachce. Zaczynając od jogurtu kończąc na jakimś dziwnym owocu, którego nawet ona nie potrafiła rozpoznać. Mrucząc pod nosem zamknęła ją i zaczęła grzebać w zamrażalce wyciągając wielką pakę frytek. Co kocha najbardziej w swojej nieśmiertelności? ŻE ŻRE CO CHCE, A WAGA NIE SKACZE! Zaraz po tym otworzyła piekarnik i zaczęła wysypywać je na blaszkę.