1

459 63 5
                                    

Próbuję sprać krew z ubrania.

Bezskutecznie.

Czemu zawsze tak to się kończy? Czerwonymi od krwi rękami.

Kiedy przestała mnie dziwić wszechobecna krew? Kiedy zaczęło mi się wydawać, że po prostu wyciągam żyły? Kiedy to stało się tak zwyczajne jak wyciąganie książek z półki?

Zabawne. Nawet ból nie jest taki sam. Kiedyś byłam przerażona. Nie chciałam tego, bałam się. Bałam się stać tym kim się stałam.

A teraz to dla mnie normalne. Wiem już co robić. Nie waham się.

A jednak jedno pozostało niezmienne.

Jedna myśl, która była od początku aż do teraz.

Pieprzony okres.



***

To coś w rodzaju zadośćuczynienia. Za brak czasu. Wiem, że nie jest zjawiskowe, ale proszę, dla was.

Epickie opisy zwykłych czynnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz