-16- [w Trakcie Poprawy]

1.4K 63 2
                                    

*pov Remus*
Gdy tylko wyszedłem z dormitorium dziewcząt i wszedłem do swojego dormitorium od razu głośnym gwizdem przywitał mnie James. Odwróciłem się do niego unosząc jedną brew do góry. Co on chciał ode mnie?
-Nie widzisz, że inni śpią?-Spytałem Pottera oskarżycielskim tonem. -Czy już może całkiem oślepłeś?
-Remi o co ci chodzi?-Okularnik podszedł do mnie rozbawiony. Nie no jak ja mam go dość.
Prychnąłem zły i położyłem się na swoje łóżku zasłaniając uszy poduszką. Zacząłem myśleć co by zrobić dla Justine podczas wyjścia do Hogsmeade. Przez ciągłe gwizdy Jamesa nie mogłem skupić myśli. No co za czarodziej...
-James zamknij tą jadaczke.-Wysyczałem do niego przez zaciśnięte zęby. Miałem już dość jego gwizdów chyba dlatego, że dzisiaj miała być kolejna pełnia. James powiedział abym się rozweselił i postarał nie przejmować jego gwizdami. Jasne jemu jest łatwo mówić. Nie on co miesiąc zamienia się w potwora, który może skrzywdzić wszystkich na którym mu zależy. Wstałem zmęczony z łóżka i poszedłem do biblioteki aby tam trochę odpocząć i pozbierać myśli.

*pov Toby*
Zauważyłem jak Justine wchodzi do wielkiej sali. Podobiegłem do niej i delikatnie przytuliłem. Wiedziałem, że jest dziewczyną Lupina ale to w każdej chwili może się zmienić.
-Justine co tak sama się błąkasz po Hogwarcie?-Spytałem białowłosej zaczesując kosmyk jej włosów za ucho. Dlaczego wcześniej do niej nie zagadałem i nie poprosiłem o chodzenie? No normalnie głupi jestem.
-Tak jakoś... No a ty Toby?-Spojrzała na mnie lekko się uśmiechając.
-No wiesz... Krukoni nie za bardzo chcą przyjaźnić się z Gryffonami. Ja za to uważam inaczej więc jestem za to tępiony-powiedziałem patrząc się na dziewczynę która delikatnie mnie przytuliła. Uśmiechnąłem się i też ją przytuliłem czując jakbym w ramionach trzymał cały mój świat.
-Jak dalej będą ci dokuczać to mi powiesz. Okey?-Justine delikatnie odsunęła mnie od siebie i spojrzała na moją twarz. Poczułem się co najmniej dziwnie gdy nagle mnie odsunęła od siebie. Jakbym stracił swój świat.
-Jasne Justine-powiedziałem wpatrując się w twarz dziewczyny, która uśmiechneła się delikatnie. Bardzo mnie korciło aby ująć jej twarz i złożyć delikatny pocałunek na jej ustach. No ale musiałem się opamiętać gdyż ona już miała chłopaka. Tego całego Lupina. Co on ma czego ja nie mam? To, że przez długi czas ranił ją jak chodził z tą całą Rose to już teraz już nie pamiętają.
Dziewczyna uśmiechneła się i wzięła na śniadanie owsianke. Postanowiłem na razie nie iść od niej, bo nie chce aby znowu chodziła smutna przez cały dzień.
~💀🃏~
Gdy wchodziłem z Justine razem do sali od elikisrów zauważyłem Remusa i jego kumpli. Rozmawiali jak zawsze przyciszonymi głosami co niezwykle mnie denerwowało. Za chwile Slughorn zawołał ich do sali i zaczął przydzielać grupy. No tak dzisiaj mamy prace w grupie. Ja byłem z Justine,Jamesem i Syriuszem. Ja się pytam za co? Po wredych spojrzeniach jakimi obdarowałem dwójkę hunców. Wróciłem do robienia eliksirów.

**********
Wiem, że krótki no ale nie mam weny do pisania. Pomóżcie mi odnaleść 😭😭. Mam nadzieje, że nie spieprzyłam tego rozdziału i jakoś da się go przeczytać.

Do nexta hunce 😘

Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz