3

71 10 1
                                    

UWAGA! PYTANIE DO CZYTELNIKÓW!

Wolicie długie rozdziały (około 2k) co tydzień, czy takie jak ten i poprzedni 2-3 razy w tygodniu?


Dziewiętnastego Grudnia o północy, Liam wszedł do mojego mieszkania chcąc pomóc mi z torbami. Nie byłoby problemu gdyby nie to, że wyjazd do Sydney nie był wycieczką. Był przeprowadzką.

-Pieprze to- warknął Payne rezygnując z nastej próby skontaktowania się z Harrym- rano mamy samolot, a ten idiota pewnie mizia się z Louis'em.

-Są słodcy- wzruszyła ramionami Dorothy.

-Dla Ciebie każdy gej jest słodki.- szturchnął ją Liam- Nie uważasz, że to płytkie podejście? To bywa uciążliwe, bo muszą spać w osobnym autokarze, jeśli wiecie o co mi chodzi- zaśmiał się, ruszając sugestywnie brwiami.

Zakleiłam taśmą ostatni karton. Postawiłam go na stercie innych, a potem udźwignęłam je wszystkie.

-Znieśmy to do samochodu. Potem nasi ludzie przepakują to do autokaru.- tłumaczył mi wszystko po kolei- Docelowo wszystko wyląduje w samolocie który wyleci godzinę przed naszym. Jak dolecimy, wszystko będzie na miejscu.

Kiwnęłam głową przetwarzając wszystkie informacje. Strasznie się stresowałam szczególnie, że Dory miała przylecieć dopiero po świętach.

Dziewczyna przytuliła mnie na pożegnanie, a potem wyszliśmy z budynku w którym mieszkałam.

-Denerwujesz się?- zapytał Liam otwierając mi drzwi do wypożyczonego samochodu.

-Zależy co masz na myśli.- zapięłam pas trzęsącymi się dłońmi- Chodzi Ci o lot?

-To też- przytaknął.

-Nie, raczej nie- wzruszyłam ramionami. Bałam się, że Payne będzie chciał kontynuować rozmowę o moich obawach dotyczących Sydney.

Odwróciłam się w stronę okna i odblokowałam świeżo naładowany telefon.

Beau: Jesteś okropną przyjaciółką

Beau: Wracasz sobie do domu, zabierasz Dory, a ja to co?

Beau: Dalej będę się opierdalał po Londynie

Beau: Nawet nie mogę przyjść na lotnisko się pożegnać, bo lecisz z pieprzonym One Direction

Posmutniałam trochę, bez względu na to, że Brooks częściowo żartował.

Ja: Będziemy w stałym kontakcie

Beau: Jasne, znam te śpiewki

Ja: Wiem, że nie wyobrażasz obie życia beze mnie

Ja: Będę za Tobą tęsknić

Beau: To dlatego, że mnie kochasz

Uśmiechnęłam się. Beau był... cudowny. Był cholernie cudowny. Zastępował mi starych przyjaciół oczekując w zamian tylko i wyłącznie tego samego.

Ja: Bardzo mocno

Beau: Ja Ciebie też

-Coś się stało?- zapytał Liam rzucając mi ukradkowe spojrzenia.

Spojrzałam w boczne lusterko. Nie poczułam, że po moim policzku spływała pojedyncza łza.

-Ja po prostu- westchnęłam- nie wiem co robię. Ciężko mi wrócić do Sydney po tym wszystkim. Zostawiłam masę bliskich mi osób, a teraz to samo robię swojemu najlepszemu przyjacielowi.

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz