23..

366 21 0
                                    


-Zuzia , chodź do środka.- nakazałem i zarzuciłem na jej zziębnięte ciało swoją kurtkę i czapkę. – Marta zrób coś do picia , szybko. - dodałem  , a dziewczyna stała z założonymi rękoma i nie wiedziała co ze sobą zrobić.

-Piwo?- spytała , a ja czułem jak się denerwuję. Dlaczego ona nie słucha niczego?!

-Gorące, żeby ją rozgrzało.

-A wiesz co by mnie rozgrzało?

-Ugh!- zirytowałem się i podszedłem nastawić czajnik , jednak gdy tylko odszedłem od Zuzy zaczęła się dusić.

-Filip ona umiera!!- krzyknęła zdenerwowana Marta , a ja nie wytrzymałem. Dałem jej klucze do mojego mieszkania i kazałem tam siedzieć.A Zuzannę wprowadziłem do środka i zamknął szczelnie drzwi balkonowe.

-Gdzie masz inhalator?!- spiąłem się i sięgnąłem do miejsca wskazanego przez dziewczynę. Raz dwa zaaplikowała sobie lekarstwo i jej oddech się unormował. Uspokojona usiadła na sofie w salonie i załamała ręce. Moja adrenalina powoli ustępowała , więc dosiadłem się do niej i niecierpliwie na nią zerkałem. Musiała odczuć moje spojrzenie , bo przeszła się do kuchni. Ciągle milczeliśmy , czekałem , aż ona zacznie mówić , chociaż raz. Jednak przez 20 minut głuchej ciszy nic nie zrobiła , więc uległem , musiałem się wygadać.

-Co to było , hm? Dlaczego paliłaś , skoro wiesz , że nie możesz? Czemu podkradłaś Marcie szlugi ? Jaki był tego powód?

-Zamknij się , na chwile.- sucho rzuciła i powstrzymała mnie gestem ręki.

-Powiesz mi?

-Ledwo się znamy.

-Jesteśmy przyjaciółmi.

-Nie czuję tego. - wyznała ze wyczuwalnym smutkiem , ale po chwili przybrała tą maskę obojętności.

-Daj nam czas. Zobaczysz , że zrobię wszystko , by było lepiej. Bez ciebie oszaleję w tym mieście. Myślałem , że ojciec zsyła mnie na potępienie i jakieś slumsy, ale myliłem się.

-Filip , ja nie chcę się angażować w cokolwiek.. Naprawdę.- oznajmiła ze spokojem i posłała mi ciepły uśmiech,  który tak naprawdę taki nie był. Wyuczyła się odgrywać każdą emocję i teraz jej nie zależy.

-To cud , że ja chcę.- zażartowałem , a ona nie zareagowała , po prostu patrzyła na mnie , ale jakby jednak nie na mnie. Trudno było opisać to co się widziało , gdy się na nią patrzyło. Z jednej strony banalną historię zawiedzionej życiem dziewczyny , a z drugiej osobę zmagającą się każdego dnia ze stertą problemów.

-Mam mieć gościa , więc chciałabym byś już sobie poszedł.

-Dobrze. Jednak wiedz , że będę przychodził do ciebie minimum trzy razy dziennie.

-Rozumiem. Postaram się nie być w domu. - odburknęła i otworzyła mi drzwi.

-Nie broń się murem..

-Idź.- syknęła wyraźnie rozjuszona i trzasnęła drzwiami tak ,że bałem się o framugę , która mogłaby wylecieć.  Wróciłem do swojego mieszkania i zająłem się dokumentami w sprawie mojej własnej działalności.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz